2011-04-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Olszówka Dolna - Pierwszy trening górski (czytano: 509 razy)
Pierwsze koty za płoty
Pierwszy górski trening w ramach przygotowań do TransJury już za mn±. Hasło przewodnie ostatnich trzech dni „zespół bol±cego mię¶nia” czyli najzwyklejsze zakwasy.
W niedziele 10.04 o 8:20 wystartowali¶my wraz z Maj± i Beata z Olszówki Dolnej czerwonym szlakiem w stronę Szyndzielni, asfaltowa droga cisza, lekkie powiewy wiatru, jeszcze chłodno na krótki rękaw – pocz±tek – rozmowy i nieco za szybkie rozpoczęcie, ale potem znajdujemy wspólne tempo i biegniemy wspólnie aż do schroniska na Szyndzielnie. Tam chwila oddechu i biegniemy dalej co jaki¶ czas pokonuj±c większe wzniesienia szybkim krótkim marszem ( poza Maj±, która nie strudzenie biegała i czekała na nas co jaki¶ czas lub robiła wężyki na ¶cieżkach). Od Szyndzielni żółtym szlakiem na Klimczok tam wspólne zdjęcie i dalej do schroniska Błotny. Tu już wszyscy czuli¶my zmęczenie – zrobili¶my krótki odpoczynek + zapasy wodne i podjęli¶my wspóln± decyzje o kierunku dalszego biegu. Do tej pory mocno pracowali¶my zarówno na podbiegach i zbiegach, ale to co zrobili¶my na trasie z Błotny do wsi Jaworze to już masakra – ostre tempo zbiegania podnosiło tętno i adrenalinę, a od wiatru łzawiły oczy – ta szarża kosztowała nas sporo sił. Niebieskim szlakiem dotarli¶my do poł±czenia z żółtym i tym kolorem pobiegli¶my w górę na Szyndzielnie. Tu rolę się odwróciły dziewczyny nieco przystopowały więcej maszeruj±c, a ja systematycznie biegłem i co jaki¶ czas czekałem aby nie stracić kontaktu wzrokowego – jednak gdy nachylenie się zwiększyłe mnie też odeszły chęci i siły do biegu i maszerowałem aż do poł±czenia ze szlakiem czerwonym. I tu już długi powrót do schroniska na Dębowcu – wci±ż w dół. Na tym odcinku ponownie bez konkurencyjna i pełna energii była Majka, która sfrunęła po trasie, my z Beata zachowuj±c przyzwoite tempo nieco poniże 5 minut na kilometr biegli¶my wspólnie licz±c w duchu, że za każdym zakrętem pojawi się dach schroniska i w końcu się doczekali¶my. Półgodziny relaksu w schronisku i jeszcze ok. 3-4 km i byli¶my przy samochodzie. Zadowolenie, szczę¶liwi i zmęczeni. W ci±gu czterogodzinnej ( czas biegu) wycieczki pokonali¶my 29,5km górskich tras zdobywaj±c szczyty: Szyndzielnia, Klimczok, Trzy Kopce, Stołów, Błotny, Przykra i Kopany.
Po trzech dniach od wycieki i dwóch treningach uda wci±ż bol±, i przy schodzeniu ze schodów krzywię się jakby mi igły wbijali. Ale taka już natura biegania po górach.
Już w najbliższ± niedziele powtórka.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu miriano (2011-05-04,11:11): I znowu góry a mnie pozostaje koszalińska Góra Chełmska i plaża Katan (2011-05-04,11:48): w tym przypadku południe Polski ma przewagę. Ja w Beskidy mam 50 km - to żadna odległo¶ć. Może na jesień zawitam gdzie¶ tam w wasze północne okolice.
|