Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [24]  PRZYJAC. [2]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mciomn
Pamiętnik internetowy
opowieści subiektywne

Wiesław Nowosad
Urodzony: 1969-12-09
Miejsce zamieszkania: Toruń
16 / 37


2011-03-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Zonk! (czytano: 555 razy)

 

Jestem zakręcony jak słoik ogórków konserwowych... To miał być mocny trening, tak pod względem objętościowym, jak i siły. Być może najcięższy w tym miesiącu. Ok. 20-kilometrowy cross z planowanymi trzema mocnymi podbiegami (2 x po pół km i 1 x 1 km). Miał..
Zaczęło się z samego rana. Wstałem, poprzeciągałem się, wyjrzałem przez okno (pogoda ok. temp. ok. 4stC, raczej bezwietrznie) i powlokłem się do kuchni, by wrzucić coś konkretnego przed treningiem. Coś konkretnego tzn. cały banan (zamiast pół) i szklankę izotonika. Nie mogłem pominąć też żelu energetycznego, który miał mnie wspomóc podczas biegu. A tu Zonk! Banana - niestety ostatniego - podstępnie wyżarła moja lepsza połowa spiesząc do pracy, a napój izotoniczny oczywiście był - w bagażniku mojego samochodu na parkingu. Na szczęście żel był pod ręką. Nagle i gwałtownie podkręcony procesor organiczny (tzw. mózg) zaczął przetwarzać niestworzone ilości danych napływające z dwóch zsynchronizowanych czujników obrazu (tzw. oczu) poszukujących substytutów paliwa.
Udało się. W lodówce leżała czekolada gorzka, a pod ręką znalazła się dwulitrowa butla pepsi. Przywrócony z pamięci masowej artykuł z ostatniego numeru Encyklopedii Wiedzy Biegacza - "Biegania" dopuszczał niekonwencjonalne paliwo, w tym w/w trunek. Wrzuciłem do pieca 4 kostki "gorzkiej" i zalałem je dwiema szklankami wygazowanej - tak mi się wydawało - pepsi. I poleciałem.
Zakręcenie dało znać już po 20 minutach. Zajęty poszukiwaniem porannego żarcia zapomniałem wrzucić w kieszeń bluzy tubkę żelu. Do tego od czasu do czasu odzywały się bąble CO2 próbujące wydostać się wszelkimi otworami z organizmu. [Zapamiętać - proces wygazowania musi trwać dłużej niż 5 minut]. Mimo to trening przebiegał wg planu. Zaliczyłem już dwie mocne prawie 4 km pętle z podbiegami po 500 m, przyszedł czas na trochę dłuższy spokojniejszy bieg po trasie ziemno-asfaltowej i na koniec ostatnia duża pętla do Kaszczorka z podbiegiem o długości 1 km. Jednak na 12 km. dość drastycznie zaczęła spadać moc. Stało się jasne, że pepsi i czekolada być może są dobre, ale trzeba również je uzupełniać. Jak nic zabrakło żelu. Nie było sensu męczyć organizmu. Trening przez swoje zakręcenie musiałem przerwać po 14,5 km. Następne podejście w sobotę.
A.. Coś zmieniło się w pętli treningowej. Pracownicy dłubiący przy nowym moście zakasali rękawy i zaanektowali część chodnika w okolicach pl. Daszyńskiego, który jest jednym z głównych deptaków dla rubinkowskich truchtaczy. Chwilowo da się to obejść biegnąc po trawniku, ale wkrótce również to może się zmienić.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
42.195
06:41
Zulus
06:00
biegacz54
04:59
Arti
03:01
Struś Emu
01:40
fit_ania
01:12
zby
00:04
Artur z Błonia
22:24
kos 88
21:14
uro69
21:11
Raffaello conti
20:45
Wojciech
20:16
gieel
19:10
entony52
19:03
Pudelek
19:01
kubawsw
18:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |