2011-03-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój mały Graal (czytano: 539 razy)
Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie zrobienie pewnej drogi. Nazwałem ją "TRASĄ TRZECH ZIEM". Od pomysłu do realizacji droga daleka, choć kilka razy było o mały włos. Ostatni raz dziś rano. Ale od początku..
Toruń leży nad Wisłą - to wie każdy - w swej zasadniczej części na jej prawym brzegu. Terytorialnie i historycznie należy więc do ziemi chełmińskiej. Przed II wojną światową (1934 r.) do miasta przyłączony został leżący po drugiej stronie Wisły Podgórz. Obie części miasta łączył i również dziś łączy jeden i ten sam most (nie licząc kolejowego). Podgórz (dawna Nieszawa) należy do Kujaw. Od południowego wschodu obecna granica miasta opiera się na dopływie Wisły - Drwęcy, za którą rozpoczyna się Złotoria i Ziemia Dobrzyńska.
No i właśnie po głowie łazi mi pomysł, by podczas jednego treningu zaliczyć te "TRZY ZIEMIE" jednocześnie.
Oczywiście są pewne ograniczenia. Na Kujawy dostać się można tylko w jeden sposób - mostem drogowym. Siłą rzeczy powrót byłby tą samą drogą. Na Ziemię Dobrzyńską najprościej przez Kaszczorek, mostek na Drwęcy i chop, już jesteśmy w Złotorii. Problem leży w czasie (a w zasadzie jego braku), motywacji (a w zasadzie jej braku) no i siły (i znów w zasadzie prawie jej braku). W swej najkrótszej wersji pętla (nie prosty odcinek Kujawy-ziemia chełmińska-Ziemia Dobrzyńska), która pozwoli wybiec z domu i do niego wrócić zaliczając pełną trasę liczy ok. 25 km. Trzeba mieć więc czas na zrobienie takiego treningu, motywację no i nie da się ukryć moc w nogach.
Dwa pierwsze czynniki tak się złożyło, że dzisiejszego ranka się znalazły. Miałem więcej czasu, słonko od rana pięknie świeciło więc pomyślałem - pobiegnę. Ruszyłem z Rubinkowa zaczynając na "moim placu cyrkowym", potem Lubicką w stronę starówki, Bulwarem Filadelfijskim (mając po obu stronach Wisłę i mury Starego Miasta), wskoczyłem na most od strony "małpiego gaju" i Wodnika, po drugiej stronie (już na Kujawach) zrobiłem pętelkę na małym rondzie przed tunelem kolejowym i wróciłem drugą stroną mostu z widokiem na panoramę Torunia. Kto kiedyś widział Toruń z mostu wie jakie to robi wrażenie. Potem znana trasa: Bulwar, Lubicka, Rubinkowo i dalej Turystyczną zbiegłem do Kaszczorka... i zeszło powietrze. Byłem na 17 kilometrze, do zrobienia trasy brakowało jakieś 2-3 km, no ale trzeba było jeszcze wrócić do domu zamykając pętlę, zaliczając przy okazji po drodze podbieg o długości 1 km. Stwierdziłem, że dziś nie podołam. Następnym razem muszę pamiętać, że na jednym bananku z samego rana i na tubce żelu energetycznego takiej trasy się nie robi. Cóż, mało brakowało. Zrobiłem 19,5 km. Końcówkę urwę kiedyś w przyszłości, chyba, że w międzyczasie rozkopią mi kawałek Lubickiej pod pretekstem budowy nowego mostu drogowego przez Wisłę. Wtedy trasa będzie się musiała wydłużyć. Ale wszystko jest do zrobienia. Taki mały własny Graal.
Gdy jednak w przyszłości ktoś zaproponuje nazwę dla biegu w Toruniu "BIEG TRZECH ZIEM" pamiętajcie, byłem pierwszy, choć być może jeszcze go nie zaliczyłem.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |