2011-02-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kim Ona Była? Spotkanie po 15 - tu latach....(część II) (czytano: 1046 razy)
Jak obiecałem zamieszczam wpis na blogu w formie wywiadu. Nie będzie w nim treści wspólnego z bieganiem.
Ja: Ile to już w zasadzie lat 15, czy 18 jak Ciebie nie widziałem, i co z twoją miłością?
Marek: Sam straciłem poczucie czasu, wiedziałem że o nią zapytasz. Miłość była, ale się skończyła, Sam w zasadzie nie wiem czy jeszcze ją kocham czy też czuje nienawiść. Ale nie moge myśleć kategorią miłości bo mam już drugą miłość o której wspomnę póżniej.
Ja: Ok, to przejdźmy do nurtującej mnie sprawy. Miałeś perspektywy być dobrym sportowcem, świetnie sie uczyłeś, miałeś powodzenie u dziewczyn, a jednak tak bez pożegnania zniknąłeś stąd. Zostawiając rodzinę w rozpaczy, i mnie sie po części też oberwało....
Marek: To nie tak, postaram sie to w skrócie opowiedzieć. Jak dolecieliśmuy do Wenezueli, to od razu zajęli się nami jacyś ludzie, nie było obiecanych wcześniejszych dwutygodniowych czasów, lecz od razu zostaliśmy jakby wynajęci do roboty.
Ja:- Ale jakiej roboty? przecieź obiecałeś że ręce od tego umywasz...
Marek: I tak było, z tym że są czasami sytuacje tzw niekontrolowane że sam nie wiesz co jest dla ciebie dobre, tak byłó tym razem. Byliśmy przemieszczani po hotelach o różnych standartach ale raczej bez gwiazdek, chodziło o t żebyśmy nie rzucali się w oczy i uchodzili za kochającą się parę i turystów. Po kilku dniach pobytu zarządano od nas paszportu gdyż potrzebowali dane do wystawienia biletów
Ja: I daliście im? Przecież to jest stary trik
Marek: Teraz ja to wiem, a byłeś taki mądry jak miałeś 20 lat? Człowik całe życie się uczy, czasu nie cofne, mogę jedynie pewne elementy teraz ułóżyć i pouczać którzy poszukują łatwego zarobku....
Ja: Interesują mnie konkrety, możesz w skrócie powiedzieć co sie takiego wydarzyło?
Marek: Tak więc pewnego dnia (było to możę już po czterech dniach naszego pobytu, przszło do pokoju dwóch meżczyzn i stwierzli że Sabrina ma wykupiony już bilet do Amsterdamu , a mi wykupili bilet 3 dni później.
Ja: I póściłeś ją samą?
Marek: Nie zgadzałem się, tylko dziwi mnie fakt że Samanta tak z lekkim zdaniem powiedziała że teraz sobie poradzi i jak tylko wyląduje w Amsterdamie to do mnie zadzwoni
Ja: I jak, zadzwoniła?
Marek: Nie to był ostatni kontakt z Nią, do dziś nie wiem co było z nią dalej, czy faktycznie przywłaszczyła towar, czy Ona była z nimi w zmowie czy też ją porwali. Nie mam zielonego pojęcia...
Ja: To co Ty miałeś z ty wszystkim wspólnego?
Marek: PO Jej wylocie, wparowało do mnie dwóch/trzech mężczyzn, pytali się gdzie jest moja dziewczyna. Mówiłe że nie wiem. Stwierdzili że wzięła towar, ale w msterdamie się nie pojawiła. traszyli mnie że odstrzela mi łeb, nawet jeden strzał padł w moją poduszkę. Dali mi szansę wyboru,że mogę się odegrać jeżeli przewiozę kokę w podwójnej dawce (3kg). Zapewniali że na lotnisku mają swoich celnków i żebym sie niczego nie obawiał. I dadzą mi gotówkę znacznie mniejszą niż obiecali-ale tutaj chodziło raczej o może życie...
Tak więc przyszedł gościu który obkleił mnie towarem i mocną taśmą zabezpieczył , do tego odpryskali czymś - co odstrasza psy wyspecjalizowane w poszukiwaniu narkotyków. Tak więc w zasadzie nabrałem nawet pewności siębie, jak juz pojawiłem się na lotnisku i przechodząc obok mnie celnik z psem nic nie wyczól. Trochę sie napiciłe przy pierwszej bramce, że coś zabrzęczy i będe miał kontrole osobistą, ale nic takiego nie byłó i uradowany z biletem w ręku i po odprawie szedłem już na konkretny terminal.
Ja. Tak więc w jaki sposób wpadłeś?
Marek: Po raz pierwszy się spotkałe żeby na lotnisku były dwie bramki, do samolotu miałem jakieś 100m, druga bramka to tylko pokazania formalnie biletu, bramka, ok, bilet też, zrobiłem z dwa, trzy kroki i celnik nie wiem czy specjalnie, czy po przyjacielsku-mnie klepną po plecach. Od razu zareagował co tam mam? nie rozumiałem tego co mówi, błagałem żeby mnie puścił, zarz koło niego zrobiło się więcej osób w mundurkach, zaprowadzili mnie do kanciapy. Zerwali ze mnie cały towar, okazałó się że miałem na sobie nie 3 - a 6 kg !!!!!.
Ja: Pamiętasz co było później
Marek: Kilka tygodni odsiadki i sprawy sądowej, spotkanie z adwokatem i pamiętam tylko słowa: 20 lat więzienia!!!!
Ja: a co na to rodzina?
Przez pierwszy miesiąc o niczym nie wiedzieli, później ktoś z ambasady ich poinformował. Ojciec stwierdził że nie ma po co do mnie przyjeżdzać, bo pracować trzeba, a matka ciężko wtedy zachorowała. Ani razu nie byli w stanie mnie odwiedzić
Ja: To jak przeżyłeż rozłąkę z rodziną i jak w ogóle jest tam, po drugiej stronie....
Marek: Ktoś, kto mieszka w cywylizowanym świecie, to nigdy tego nie zrozumie. Kiedy nie masz za co zadzwonić, jako nowemu, nic ci tam nie przysługuje. Zaznaczam, że warunki w wenezuelskich wiezieniach są bardzo trudne, są kłopoty z zaopatrzeniem więźniów w najbardziej podstawowe artykuły żywnościowe i higieny osobistej, duża jest również skala przemocy w więzieniach (zdarzają się przypadki zabójstw).
Na początku nawet nie miałem swojego wyra, mio że miałem wskazane miejsce spania... Nie znasz jężka, nie było z kim się porozumieć.
Ja; Z Polaków byłeś sam?
Nie, po jakimś czasie okazało się że nie jestem sam, było chyba z dwunastu Polaków, ale oni to co innego, to byli goście typowo ze świata przestęczego, i mimo że byli Polakami to mówili jakoś inaczej...A ja nie uważam siebie za przestępce mimo że w świetle innych takim już zawsze będe
Ja: Czyli mija 20 lat naszej znajomości?
Marek: Nie, za dobre sprawowanie wypuścili mnie 5 lat szbciej
Ja: To co planujesz teraz?
Marek: W Polsce już nie mam co szukać, wszystko sie tu zmieniło, Rodzice któryc szukałem, zginęli w wypadku-i nikt mnie o tym nie poinformował, wiesz co ja teraz czuje?!!! To jest dopiero paranoja, siedzisz w więzieniu i odliczasz dni, żeby wrócić do rodziny, a tu nie masz po co wracać....
Na szczęście jest druga strona medalu, i tam poznałem dobrą kobietę z którą się ożeniłem w ubiegłym roku
Ja: W Więzieniu czy na wolności?
W Więzieniu, przez te 15 lat nie wyszedłem ani razu poza mury więzienia, wesela nie było. Ksiądz udzelił nam go w kapliczce więzienne. Moja żona przebywa teraz w Wenezueli, ale nie jest kryminalistką. Poznaliśmy się jak odwiedzała kolegę w celi
Ja: Co planujesz dalej?
Marek: Wiem że pewnie mnie byś naciągnął na maratony, ale na razie chciałbym nieco poznać trochę śiata, wiem żę Wenezuela jest piękna, i mam okazję teraz ją trochę zwiedzić. Zona prowadzi biznes i jej pomogę. U nas też jest maraton w Caracas więc zapraszam, ale pamiętaj, na lotnisku zawsze uważaj, bo inni wpadli jeszcze w bardziej wyrafinowany sposób.
Ja. To chyba na razie spasuje,a co z Samantą?
Marek: Tego nie wiem, nie próbuję jej nawet szukać, bo mam już żonę i nie potrzebuję innej kobiety. To będzie dla mnie zawsze zagadka, czy Ona mnie faktycznie kochała i coś sie z nią stało, czy też była z nimi w zmowie. Opowiedziałem chłópakom w jaki sposób ja wpadłem, to stwierdzili jednogłoście że to jest stary trik działa narkotykowej mafii....
Ja: Co byś doradził innym?
Marek: Zwracam się do wszystkich osób, którym przedstawiono oferty "łatwego zarobku" w Wenezueli lub Ameryce Łacińskiej, aby nie dały się zwieść podobnymi obietnicami. Mogą bowiem zostać wciągnięte w przestępczy proceder, z którego później bardzo trudno się wycofać. Nie należy też liczyć na to, że nie zostanie się złapanym, gdyż często sami organizatorzy przemytu dają znać służbom granicznym o osobach przewożących niewielkie ilości narkotyków po to, aby zostały zatrzymane, podczas gdy w tym samym czasie większy transport narkotyków przechodzi "niezauważony". Apeluję również, aby będąc w Wenezueli pod żadnym pozorem nie przyjmować od nieznajomych osób paczek ani zamkniętych przesyłek "do przewiezienia", mogą one bowiem zawierać narkotyki. Naiwność, nieostrożność lub brak wyobraźni mogą kosztować bardzo wiele i stać się przyczyną osobistych i rodzinnych tragedii. Ambasada pomaga polskim obywatelom przebywającym w więzieniach, jednak nasze możliwości pomocy są ograniczone i nie mogą wpływać na zmianę decyzji wenezuelskiego wymiaru sprawiedliwości
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2011-02-13,14:53): ...kobiety, ach kobiety:))) Arti (2011-02-13,18:58): Teraz kiedy wiele takich przygód widzieliśmy w TVN wiemy co jest grane ale to prawda 15 lat temu wielu z nas by wpadło już tam na miejscu... a widząc pistolet pewnie każdy by poszedł w towarem na lotnisko walcząc o życie....cóż kobieta pewnie pojechała nie do Amsterdamu a gdzieś indziej werbować nowych ehhhh.... Krzysiek_biega (2011-02-13,21:16): dzisiaj sądze jest inna mode, ale pamiętajmy też że młodzież się zmienia, ma nowe pomyśły łatwej kasy. Ostatnio w modzie jest internet. W modzie są nielegalne gry w pokera, pożyczka na duży procent, (której nigdy nie spłacisz)narkotyki nzw nowszej generacji (np tabletki gwałtu). Ostatnio też szeroko opisują oszustwa sms-owe gdzie wysyłamy darmowego sms-a , a w zamian otrzymamy 5 czy 10 smsów za którego zapłacimy 5PLN i więcej (dot. smsów odebranych). Starsze osoby są wrabiane tzw metodą na wnuczka... piter82 (2011-02-14,16:31): opowieść jak z filmu, niezła przestroga, 15 lat wycięte z życia, szok !!! benek (2011-02-16,15:07): niesamowita historia.
|