2010-11-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| the last transmission (czytano: 526 razy)
Uważam, że blog jest jednym z niewielu miejsc, w którym możemy sobie tak naprawdę pofolgować. Wielopoziomowo. Pisarsko, gawędziarsko, humorystycznie. Abstrahując od jakości, to nasze miejsce. Czujemy się tu bezpiecznie, bo jeśli komuś się nasza twórczość nie podoba lub się z jej treścią nie zgadza, to po prostu nie czyta. My - autorzy blogów - tu rządzimy i dzielimy. Ale tak naprawdę mierzymy się, chcąc nie chcąc, z amatorską wersją pisarstwa. A pisarstwo to strasznie trudne zajęcie, o czym przypomina mi każda (no dobra, prawie każda) książka jaką przeczytam. Pisząc bloga ewidentnie szukamy czytelnika, bo tylko on potrafi być motywatorem do pisania. Szukamy kliknięcia typu – czy pojawiło się coś nowego. Czekamy ilości kliknięć, mówiącej o tym, że ktoś czerpie przyjemność lub tematy do rozmyślań czy dyskusji wynikających z NASZEGO pseudo-pisarstwa. To buduje i skłania do pewnego dbania - o umownie nazwijmy to: czytelnika, a w naszych rozważaniach - o gościa, w postaci jakiegoś tam regularnego, acz niewymuszonego dostarczania tekstu. To taka sama sytuacja, kiedy dobry, bo uważny i cierpliwy słuchacz jest jedynym powodem dla którego mielemy ozorem, wygłaszając niestworzone wręcz poglądy, przemyślenia i/lub historie. W innym przypadku tego nie robimy; tzn. nie gadamy w pustą przestrzeń – nie dotyczy lokatorów wariatkowa i wielu bezdomnych. Bo my to my i my dobrze wiemy co lubimy i co o czym sądzimy.
Tak więc, bez oczu, które przesuwają się po linijkach tekstu jakie wklepaliśmy, nierzadko z taką starannością, blog byłby tylko zeszytem schowanym w szufladzie pełnej majtek lub skarpetek i nie nazywałby się blogiem tylko pamietnikiem. Blog oczywiście może być pamiętnikiem, ale nie musi. Szczerze mówiąc byłoby głupio wystawiać swoje prawdziwe zwierzenia na forum publicznym. Tym bardziej, że w niektórych portalach funkcjonują ludzie, z którymi możemy się spotkać – mówiąc w języku www – w realu. Blog jednakowoż, może być świetnym poletkiem do umieszczania swoich dziwact w formie poglądów, o tyle wygodnym, że na blogu nikt ci nie przerwie wywodu. Czasem oczywiście istnieje kontrolowana przez autora możliwość skomentowania wpisu, ale po fakcie i powtórzę: kontrolowana. Po komentarzach zresztą wiemy, co wzbudza największe kontrowersje i emocje. A te dwa czynniki zawiadują ilością czytań. Z pomniejszym skutkiem ma na to wpływ również styl pisarski. Ale zastanówcie się od jakich informacji zaczyna się wieczorne wydanie wiadomości? Od najgorszych: 1300 ofiar tajfunu, 356 osób zabitych w kolizji pociągu z ciężarówką przewożącą silnie toksyczne substancje chemiczne, 20 kg heroiny znalezionej u dwojga podróżnych na lotnisku w Amsterdamie (w domyśle: płotki złapane, 2 tony przeszły bez problemu bokiem), 32 osoby zabite w samobójczym zamachu w Izraelu, 5 trupów znalezionych po uczcie ze smakołyków zdobytych podczas wypadu na grzybobranie, nastolatki zgwałcone na studniówce…itd. Gdyby wiadomości zaczynały się od historii pod tytułem: odkryto nowy gatunek papugi, zakwitły kwiatuszki pod Pałacem Kultury, dzieci cieszą się, że będą chodzić do szkoły już w wieku 6 lat, to myślę, że wszyscy chętniej byśmy wybierali kanały Discovery z audycjami typu Monsters Inside Me, I Shouldn’t Be Alive i Family Fat Surgeons. Tak myślę ale wiem, że mogę się mylić (wyjątkowo to podkreślę).
Prywatnie nie oglądam wiadomości ale oglądam często pakiet DSC.
W mojej wizji bloga nie uciekamy od swojego „widzimisię” i nie klepiemy nikogo po ramieniu, chyba że ewidentnie na to zasłużył. W większości przypadków, jak to mówią, jedzie się z koksem. Bo ileż można czytać na tym portalu wpisy typu: dziś 15 km w średnim tempie, było zimno i wpadłem w kałuże. Sam oczywiście umieszczam też takie wpisy, choć najczęściej staram się prowokować, podkręcać i przeginać. Mieszam prawdziwe informacje z fikcyjnymi lub quasi prawdziwymi, bo podkoloryzowanymi. Często sam klepiąc tekst się śmieję, mając nadzieję, że taki właśnie efekt uzyskam u czytelnika. Czytając innych, też lubię masę ironii, cynizmu i przede wszystkim humor, choć ostatnio zadziwia mnie porównanie pokładów fantazji niezbędnych do napisania książek „Opętani” Palahniuka i „Czarnych Oceanów” Dukaja. Skrajna różnica, ilość (niezmierna fantazji) ta sama, mało humoru.
Ale, co według mnie najważniejsze, nigdy nikogo personalnie nie „pojechałem”. Zawsze staram się, być może z różnym skutkiem, uogólniać – rozdzielać „jad” na n - osób. Nawet do Skarżyńskiego odnoszę się z pewnym dystansem pisząc: Jego Skarżyńskowość – co znaczy, że być może jego zasady i spojrzenie na trening są dla mnie zbyt purytańskie i rygorystyczne ale mianuje go jednocześnie tytułem szlacheckim, bo jest jedyny na półce (jako biegacz Polak) i ma jako takie (może kiedyś serio niezłe) osiągnięcia. Poza tym z tytułu wymieniam Rannersłotra, bo jest szmatławy i za drogi jak na wartość jaką prezentuje. Wydawca zbija wg mnie kapuchę na początkujących biegaczach, nie niosąc spodziewanych przy tej klasie (światowego) magazynu informacjach.
Ponieważ ostatnio wykazano na sąsiednim blogu, że efekt moich wpisów jest komiczny (czytaj: pojechano mnie personalnie po rajtkach) postanowiłem dać sobie spokój z kontynuowaniem pisania na tym portalu. To ostatnie co zamierzałem: być komicznym, a mimo wszelkich starań, mój poziom (chyba głównie intelektualny) nie pozwolił mi na nic więcej. Kupię se w takim razie chyba zeszyta, którego po każdym wpisie (bo polubiłem to zajęcie i będę kontunuował) schowam do szuflady z majtami. Tym, którym będzie choć trochę brakować tego miejsca, które do tej pory swoimi Katonowskimi popisami pióra Cyca (czy jak tam było) wypełniałem, przesyłam link do takiego naprawdę świetnego bloga. Jest wielotematyczny, wypełniony prześwietnymi cytatami, linkami do innych fantastycznych rzeczy, w istocie bardzo mądry i poważny. Chylę bezwzględnie czoła erudycji, gustom i oczytaniu autora. Czytając ten blog, dosłownie wydaje się, że teksty są pisane przez samego Eco, któremu szepce do uszu Karol Wojtyła vel. Papież.
Link: http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=39&code=341
Za dzień lub dwa mój blog schodzi do priva, a potem weg pod inny adres.
Dzięki i do zobaczenia na trasach
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga KARMEL (2010-11-12,22:33): Powtarzam się Rafał, zdaję sobie ztego sprawę. Ale polonista z Ciebie pełnym zdaniem. michu77 (2010-11-12,23:33): Rafał, nawet tak nie żartuj! Chcesz zlikwidować najciekawszy blog na maratonach? Maria (2010-11-13,09:58): Na maratonach obok Truskawy to mój ulubiony blog. Rafał nie schodź do podziemia!Przemyśl jeszcze raz.... dziesiatka (2010-11-14,11:50): Palikot!!!:-)
|