2010-11-
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ludzie dbają o siebie stale (czytano: 685 razy)
Niedawno sąsiad zawołał za mną na osiedlowej drodze: „biegasz tak dla zdrowia czy pod te maratony?” To bardzo precyzyjne pytanie. Wielu biega tak trochę, dla zdrowia właśnie, dla sylwetki, regularnie ale „z umiarem”. Czyli tak jak pisał Andrzej Waligórski:
Ludzie dbają o siebie, ludzie dbają o siebie
ludzie dbają o siebie stale
uważają na siebie i chuchają na siebie,
noszą ciepłe skarpety i szale
zażywają mikstury, wybierają się w góry,
by oddychać pełnymi płucami
(...)
A tu lata mijają, a ci ludzie wciąż dbają
góry, góry, mikstury etc.
Lecz rzecz dziwna tym nie mniej
choć to nie brzmi przyjemnie
coraz gdzieś jakiś człowiek umiera
No właśnie, zdrowy tryb życia jest znacznie bardziej wskazany od niezdrowego, ale to jeszcze nie wszystko. Dla wielu z nas, dla mnie również, bieganie nie jest tylko zabawą czy tzw. hobby. Wiemy dobrze, że to nie jest „sama przyjemność”, fun, zabijanie nudy, ale często ciężka praca, do której nie raz musieliśmy zbierać siły, żeby odnowić swoją motywację.
Zabrałem się za bieganie dwa lata temu nie z nadmiaru sił, ani też z braku innych rozrywek. Dla mnie, i myślę, że również dla Was, nie jest to „nowy styl życia”, taka towarzyska kreacja, taki lans. Zawsze mam ochotę zapytać jednego z drugim celebrytę w super dresiku ile nabiegał zanim się ustawił przed kamerą. Tak się jakoś składa, że za treningi nie zabierają się ludzie leniwi, bierni, oczekujący od losu jakiś propozycji. To właśnie z tego powodu, że jesteśmy po aktywnej stronie życia, angażujemy się w przedsięwzięcia sportowe. Dla mnie było to najpierw wyzwanie maratońskie, a jak trochę się podszkoliłem, to natychmiast rzuciłem się na góry.
Trening do startów ulicznych nastawia nas do łamania rekordów. I to jest dobre – stawiamy sobie wymagania, przełamujemy siebie, utrzymujemy motywację do dalszego rozwoju. To wciąga i staje się zdrowym narkotykiem. Nieuchronnie jednak porównujemy się z innymi zawodnikami. Łatwo zagubić najlepszy punkt odniesienia – własny rozwój – i zacząć się dołować, bo inni to robią lepiej. Jeszcze gorzej gdy nam samym jakoś nie idzie. My tu chcemy wygrywać ze sobą, przykładamy się przykładnie, na naszą miarę - coś już przecież wiemy o tym sporcie, a tu niepowodzenia pomimo ciężkiej pracy.
Hola, hola! Przecież każdy z nas biega co jakiś czas „w niepowtarzalnych okolicznościach przyrody”. Dla mnie, sprawność szlifowana pod starty uliczne, daje również, a może przede wszystkim, coś jeszcze. Moje nogi są w stanie ponieść mnie teraz daleko „w krajobraz”, bliżej natury. Bez pomocy techniki rowerowej, sprytnego żeglarskiego ekwipunku, tego całego cywilizacyjnego bagażu. Cywilizacja użycza nam dobrych butów, nieocenionej termoaktywnej odzieży, plecaczka z „małym co nie co”, i od tej chwili, nawet na wiele godzin, możemy przestać się ścigać i ruszyć przez widok jak z obrazka. Nawet w górach jest blisko siedzib ludzkich ale, jak pisał Wojciech Bellon:
Szukam, szukania mi trzeba
Domu gitarą i piórem
A góry nade mną jak niebo
A niebo nade mną jak góry...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora corvus78 (2010-11-11,17:34): rewelacja i prosimy o więcej Marysieńka (2010-11-11,17:39): Dla mnie bieganie jest...nałogiem, jest tym co daje satysfakcję, sprawia radość.....jest wielka przyjemnością...bycia sam na sam ze sobą na łonie natury:))) Rufi (2010-11-11,18:04): ...i tych "niepowtarzalnych okolicznociach przyrody" nie zobaczą ludzie niebiegający :-) Do dziś pamiętam jak kiedyś biegłam wieczorem w lesie i było tak jasno, że nie musiałam czołówki włączać....łysy był w pełni :-)...a mnie nosiło :-) Świetny tekst. Król Julian Kołcz (2010-11-11,20:26): Tekst bardzo sprowadzający na ziemie :) ... bdb...powrót do pracy u podstaw a raczej do myślenia u podstaw...
(jak bieganie na boso po bieżni).. gratuluje Prezesie lekkiego ołóweczka :) Dzikki (2010-11-28,12:58): A na zdjęciu moje czyżby xodusy?
|