2010-11-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Biegowa inicjacja (czytano: 339 razy)
Wstyd się przyznać ale w wieku 48 lat zaliczyłem swój piertwszy raz. Nie powiem, było całkiem fajnie. Trochę się bałem jak to będzie, ale ostatecznie bardzo jestem zadowolony, że się zdecydowałem. Na swój debiut biegowy wybrałem imprezę średniej wielkości o sprawdzonej już, dobrej opinii. Tak właśnie jawił mi się bieg o Grand Prix Poznania. Mimo deszczowej aury impreza była kolorowa, gwarna i bardzo wesoła. No i te pokłady tolerancji dla leciwego nowicjusza ! Przed startem ustawiłem się grzecznie, z dala od długonogich gazel obojga płci i nerwowo czekałem na sygnał startu. Padł strzał i ... nic. Tłum biegaczy był tak gęsty, że samo dotarcie na linię startu zajęło mi ok. 16 s. Nic to, przecież nie przyjechałem tutaj po medale. Szczęśliwie dotarłem do bramki startowej i rozpoczął się mój pierwszy bój, moje pierwsze oficjalne zmagania ambicji ze słabością. Rozpocząłem jak rasowy maratończyk ;o). Pomny uwag mistrzów broń Boże nie forsowałem tempa. Człap-człap, człap-człap, po błotku i mokrych liściach - niczym w Biegu Galernika - rozmarzyłem się. Otrzeżwienie przyszło, a właściwie przemknęło obok mnie w postaci niepozornej, drobnej dziewczyny. Na moje człap-człap odpowiedziała radosnym, lekkim hop-hop i ... tyle ją widziałem. Ścigając zazdrosnym wzrokiem ślad po jej butach dobrej marki zerknąłem na drugą stronę jeziora i zamarłem ze zgrozy. Tam, na drugiej stronie trwał już karnawał zwycięzców, a ja stawałem własnie przed sławną "ścianą" - 3,5 km :o)))). Ale dobiegłem. Bramka z napisem Meta wypikała mój pierwszy życiowy wynik i rekord zarazem: 23:53. Tyle więc trwała moja biegowa inicjacja - prawie pół godziny. Teraz nie wiem czy pochwalić się tym wynikiem żonie ? Nie wiem czy wyśmieje moje 206 miejsce, czy może pochwali, że umiem tak długo ?
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |