2010-10-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| pierniki (czytano: 371 razy)
Wszystko na to wskazuje, że wiele listopadowych dni dane mi będzie spędzić w Toruniu. Od pierwszego (włącznie), w tym fantastycznym mieście, czeka mnie przede wszystkim dużo pracy, ale oczywiście też cały szereg już zaplanowanych treningów, mających na celu zminimalizowania niepowodzenia, jakim byłoby nie złamanie 1:30 w półmaratonie, w tym jeszcze roku! Szans na wykonanie tego planu jest kilka: za tydzień w Tychach (dość wątpliwe), za dwa w Wodzisławiu lub w Bydgoszczy lub za miesiąc w Radomiu.
Póki co, odkrywam toruńskie ścieżki biegowe. Wczoraj na ten przykład kupiłem plan miasta, ogarnąłem wzrokowo jaki jest układ zabudowy i dróg względem Wisły i udałem się na rekonesans. Wystartowałem wprost z rynku, kierując się w stronę Wisły. No i muszę przyznać, że tak jak nie lubię krakowskiego odcinka tej rzeki (z wiadomych powodów związanych z tamtejszym maratonem) tak toruński wprawił mnie wręcz w zachwyt. Wynika to z faktu, że Odra, której ci u nas przecie pod dostatkiem, jest dużo węższa no i opatrzyła mi się już z każdego możliwego brzegu, mostu i wału.
Przebiegając koło potężnego, chyba kilometrowej długości, maksymalnie zakorkowanego mostu, nie sposób się nie zachwycić szeroką i spokojną powierzchnią Wisły „uwięzionej” w całych masach zieleni, która wyrasta z pofalowanych jej nadbrzeży. Ale nie fajne obrazki były tego popołudnia najistotniejsze, tylko poodnajdywanie ciekawych miejsc do biegania. Udałem się zatem wzdłuż Bulwaru Filadelfijskiego (to akurat strasznie oczywiste) szlakiem rowerowym (żółtym), który zapamiętałem z mapy. Z ul. Lubickiej skręciłem w Winnicę a potem w Winną w stronę jednego z licznych w okolicach Torunia fortów. Tam zaliczyłem trochę crossu, a terenów ku tej odmianie biegania jest przy Wiśle naprawdę mnóstwo. I to takiego crossu pełną gębą. Piach, liście, konary i to wszystko na bardzo pofałdowanym terenie. Swoją drogą, przydały by się jakieś odpowiednie buty – np. ostatnio wpadły mi w oko Brooks Cascadia, ale na razie to sobie mogę tylko pomarzyć katując moje Mizuno (właśnie stuka im tysiak).
Po jakimś czasie wyskoczyłem z przełaju na ul.Turystyczną, którą chciałem sobie pobiec aż do Złotorii a potem Lubicza i dalej przez most Armii Krajowej drugą stroną Wisły wrócić przez Rudak do centrum. Tyle, że Garmin zaczął piskać, że to będzie jakieś 30 km i zrezygnowałem z tego planu tuż przed samą Złotorią. Nie z powodu dystansu, bo biegło się świetnie (zwłaszcza, że nie pamiętałem całej trasy) tylko przez naglący czas. Naglący czy też ograniczony godziną odjazdu ostatniego bezpośredniego pociągu do Wrocławia. Pobiegłem zatem jeszcze pod górę na osiedle Na Skarpie i wróciłem Lubicką na wspomniany szlak rowerowy. Miałem naprawdę ogromną frajdę z tego biegania. Tereny są świetne. A z mapy wynika, że po drugiej stronie rzeki można pobiegać równie atrakcyjnie zarówno w jedną jak i drugą stronę od mostu (jedynego w mieście!!!) patrząc. Trzeba tylko znaleźć otwarty stadion z bieżnią, gdzieś w okolicach centrum, na którym można by pokręcić trochę szybkich kółek. Bo trening dobrze idzie – dziś trzaskałem dość luźno czterystumetrówki po 85 – 87 sek. a nie tak dawno wymiękałem przy 90 – 91 sek. Jest ciągły progres.
A wracając do Torunia to nie dość, że w ścisłym centrum są miejsca, w których kufel lanego piwa wciąż kosztuje 5zł (spróbujcie takie znaleźć we Wro) to odkryłem sklep ojców Bonifratrów ze znakomitym miodem pitnym, winem (absolutnie nie bełtem) POLSKIEJ (!) produkcji i to z naszych rodzimych owoców: wiśni, porzeczek, jeżyn i malin. Pierniki natomiast trochę rozczarowały. Są przede wszystkim potwornie drogie a smakują prawie jak te Wedlowskie. Na szczęście dieta nie pozwala opychać się słodyczami więc nie ma co narzekać. Wydaje się, że poza Wro i Gdańskiem ewidentnie polubimy kolejne miasto w Polsce.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga dziesiatka (2010-10-30,12:33): Pozazdrościć:-) I to zarówno nowych plenerów jak i sklepu. Jesli w dodatku jest po drodze... :-) KARMEL (2010-11-01,15:54): Przyjemnego pobytu życzę Tobie w Toruniu - jednym z najpiękniejszych miast polskich. O ile "flota" pozwoli, to też przyjadę na półmaraton, jest świetny - pod względem trasy,optymalnej temperatury i pięknego unikatowego medalionu dzwoneczka. Piernik toruński pyszna rzecz. W tym mieście urodził się też hardy gwiazdor polskiego kina - Bogusław Linda. amd (2010-11-02,11:09): Ja też lubię Toruń ... Ania A (2010-11-05,20:47): Wolę biegać (po zmroku oczywiście) w Krakowie wzdłuż Wisły – może dlatego że rzadko mam taką okazję. Następnym razem polecam do biegania trasę w stronę Barbarki oraz lasek przy V LO gdzie odbywa się Top Cross Torunia - około 300 metrów do stadionu z bieżnią (ul. Fałata , ul. Bema). raFAUL! (2010-11-06,22:37): Sprawdzę pewnie już niebawem. Od następnego piątku siedzę w Toruniu przez jakieś 10 dni
|