2010-10-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moje Dębno. (czytano: 511 razy)
Po moich przeżyciach w Warszawie, znienawidziłam maraton. Przez dwa tygodnie lizałam rany. Nie chciałam jechać do Dębna. Niestety, musiałam. Był to ostatni maraton, którego brakowało mi do Korony. Nie wiedziałam czego się spodziewać, a limit czasu był nieubłagany.
Zdecydowali¶my się pojechać w niedzielę rano, co nie było najlepszym pomysłem. Jechali¶my szybko, kilka razy pomylili¶my drogę, zapłacili¶my duży mandat za prędko¶ć. Zrobiło się nerwowo, ale zd±żyli¶my dojechać do biura na czas.
Ucieszyłam się na widok znajomych twarzy. Jak zwykle, sytuację pomógł rozładować Radek - wieczny optymista, którego nastrój udziela się innym. Miło było też zobaczyć u¶miechnięt± Iwonę, która jest dobrym duchem każdej imprezy. ZnaleĽli się też: bojowo nastawiona Marysia i skoncentrowany Darek. Na starcie u¶cisnęłam się z Truskaw± i Gab±, poznałam też Rufi. Pozdrawiam wszystkich:)
Ruszyłam bardzo spokojnie obok Trus, która powiedziała mi, że marzy jej się dzisiaj złamanie 4:00. Moje tempo było na poziomie 6:30/km, dlatego zastnowiło mnie, co ona tu jeszcze robi. Po pierwszym kilometrze, Trus pomy¶lała pewnie o tym samym, bo już więcej jej nie zobaczyłam:) Nie bardzo lubię biegać długich dystansów sama, ale tym razem było inaczej. Jesienna sceneria Dębna i okolic mnie zauroczyła. ¦wieciło słońce, drzewa zachwycały cał± plejad± jesiennych barw. Mocny wiatr rozwiewał tumany li¶ci. Cudownie było, no cudownie. Biegłam lekko, swobodnie opuszczaj±c i rozluĽniaj±c ręce. Oddychałam głęboko, aby unikn±ć bolesnych kolek. Pierwsz± pętlę przebiegłam dokładnie tak, jak zaplanowałam, na drugiej utrzymałam stałe tempo. Na trzeciej przetrwałam pierwsze 7 kilometrów, pocz±tkowo walcz±c z silnym wiatrem, potem z kolkami. Po przekroczeniu 37 km wiedziałam już, że dam radę. "Poderwałam się" do walki. Na ostatnich dwóch kilometrach przy¶pieszyłam, a na 42 ¶cigałam się z jakim¶ chłopakiem ze słuchawkami na uszach. Nie wiem, co we mnie wst±piło, ale nie odpu¶ciłam do samej mety i miałam z tego powodu straszn± satysfakcję.
Kiedy zawiesili mi na szyi medal i dotarło do mnie, że udało mi się zdobyć tę cholern± Koronę - wzruszenie ¶cisnęło mi gardło.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora biegofanka (2010-10-25,09:42): Reniu - gratuluję Ci dobrego biegu i tego szczę¶cia ze zdobytej Korony! Marysieńka (2010-10-25,09:50): Cholern±???.....raz jeszcze gratki:)))) dario_7 (2010-10-25,10:49): Reniu, WIELKIE GRATULACJE!!! Ja też w tym roku skończyłem koronę robić - niby Warszaw±, ale teraz widzę, że tegoroczne Dębno miałem o 10 sekund szybsze niż zeszłoroczne, a i o 27 oczek lepsza pozycja na mecie - więc Dębnem koronę również zamykam :))) Yes! Yes! Yes! :D ewulka (2010-10-25,13:07): Gratulacje Reniu:) shadoke (2010-10-25,15:09): Dobrym duchem??? hmm;)) Wielkie gratulacje Reniu! Miło było znowu Cię zobaczyć:) kokrobite (2010-10-25,15:24): Brawo! Wielki bieg i zasłużona korona :-) Gratulacje! :-)) Rufi (2010-10-26,19:51): Gratuluję Reniu tej CHOLERNEJ korony :-) Kkasia (2010-10-29,00:29): nooo, naprawdę jestem pod wrażeniem...gratuluję! Dana M (2010-10-29,21:47): Gratulacje!!!! Mi zostały do Korony jeszcze dwa.
|