2010-10-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| raj biegacza (czytano: 605 razy)
Tak, ulice Wrocławia, jak w większości dużych miast w Polsce, są zdominowane przez kierowców. Z tego też powodu, jak oczywiście można z góry założyć, poruszanie się samochodem w godzinach szczytu bywa dość … frustrujące i może być przyczyną obniżonego stanu tolerancji a podwyższonego poziomu agresji. U panów kierujących swoimi pojazdami, ma się rozumieć.
Tak, Wrocław, jak większość miast w Polsce ulega modzie zdrowego stylu życia. Można by pokusić się o stwierdzenie, że jest zdominowany przez biegaczy, rowerzystów, patykarzy – czyli ludzi dbających o swoją formę fizyczną. Ponieważ nas głównie interesują biegacze, skupimy się raczej na nich. I tak dla zobrazowania skali rozprzestrzeniania się tego zjawiska, powiem, że wracając wczoraj tramwajem z odnowy biologicznej widziałem w sumie, na odległości kilku przystanków, aż siedmioro biegaczy, w tym dwie pary. O godzinie 21. Po ciemku. Na ulicach miasta.
Tak, Wrocław jest wspaniale przystosowany do uprawiania biegów długich. Mamy tu mnóstwo parków, wałów nad naszą ukochaną Odrą, stadionów z bieżniami wyłożonymi tartanem i nawet parę lasków. W tych wszystkich enklawach zieleni i natury jest zorganizowanych wiele ścieżek biegowych i grup spotykających się na wspólne treningi. Mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że w tych zielonych zakątkach wszyscy bez liku (my - biegacze wrocławscy) trenujemy. Spędzamy tam całe nasze życie biegowe. Ciśnie się na usta: całe, poza startami…otóż nie. Dosłownie całe.
We Wrocławiu odbywa się około 22 – 23 startów rocznie. W samym tylko Wrocławiu, bo gdy dodać ościenne miejscowości oddalone o jakieś 20 – 30 km to dojdzie tych biegów jeszcze kilkanaście. Ale biorąc Wrocław na celownik, wydaje się, że pośród tylu biegów musimy mieć tu raj w sensie doboru i planowania startów, bicia życiówek. To wszystko nie ruszając się nawet z miasta. Nic bardziej mylnego, ponieważ Wrocław ma tylko jeden bieg na atestowanej trasie – maraton. A z całej reszty (około 22) tylko trzy są po asfalcie!!! Wszystkie zawody zorganizowane są na naszych trasach treningowych! Wiecie co to oznacza? Można się zrzygać z nudów. Zresztą posłuchajcie. Mamy dwa odcinki wałów oblegane przez biegaczy, bo się do biegania świetnie nadają. W zasadzie nawet gdy jest mokro. Na odcinku – roboczo nazwijmy go „za Zoo” odbywa się co najmniej 5 biegów – tzw: Puchar PWr, Fala, Mikołajkowy, Sylwestrowy, Wyspiańskiego. Na drugim odcinku „za Olimpijskim” na którym jest usytuowana trasa treningowa MCS’u mamy kolejne 4 biegi: Cross, Zimowy Piasta, Charytatywny (to akurat różnie) i Przewietrz się. Dodatkowo jeszcze na trochę innym odcinku wałów jest bieg o Puchar Rektora UW. Kolejne 3 biegi po tej samej trasie są w Parku Kozanowskim: Energetyk, Orbita, Mikołajkowy Piasta. Dalej: w Parku Złotnickim – 2 biegi (Złotnickie Przełaje, Mały Maraton); w Lasku Osobowickim kolejne 2 – Dziesiątka Artemisu, Osobowicka Ósemka; w Parku Szczytnickim – Szczytnicka Piątka; w tym roku w Parku Grabiszyńskim: Dla Maćka; oraz dwa „inne” – po torze konnym – Śladem Konia i po placach manewrowych i ćwiczebnych jednostki wojskowej – Z okazji Dnia Chorążego. Natomiast wspomniane wcześniej dwa biegi (oprócz maratonu) po asfalcie to klubowa sztafeta na dystansie 3x1,5 km i Bieg Solidarności.
Wiem, że wy – spoza Wrocławia patrzycie teraz zazdrośnie. Tyle biegów, taka różnorodność, takie fajowe miejsca. Fakt. Tyle, że może ja jestem zbyt rozpieszczony i przez to bardziej wymagający. Zabierzcie sobie połowę tych biegów a dajcie mi DWA po asfalcie i z atestowym dystansem! Bo ja nie mogę poprawić żadnej życiówki nie wyjeżdżając cholera wie gdzie. A ja chcę w domu, bez martwienia się ile taki wypad będzie trwał, czy ktoś mnie na bieg zabierze lub czy pociąg się nie spóźni, czy czekać na losowanie nagród czy szukać okazji szybszego powrotu a w końcu i bez nocowania przeddzień startu na jego miejscu.
Mamy tu 22 biegi o zwariowanych dystansach: 3.2, 3.4, 4.3, 5.2, 5.4, 5.7, 5.9, 6, 8.1, 9.7, 12.1, 13.5 a nie mamy choćby jednego do poprawienia życiówki. Nie ma 10km, nie ma 15km, nie ma półmaratonu, nawet nie ma głupiej piątki. Szczerze mówiąc mam dość latania po parkach i wałach. Zaczynam traktować te biegi wyłącznie jako spotkania towarzyskie, choć jeśli jest mokro (czytaj: błotko) to mają one dużo mniej wspólnego z przyjemnością, nawet gdy zejdą się wszyscy znajomi i przyjaciele. Nie wiem dlaczego we Wrocławiu nie można zorganizować dużego atestowanego biegu z prawdziwego zdarzenia. Mamy duży klub biegacza (ponoć największy w Polsce), cykl OMW w biegach długich, MCS, AWF i inne instytucje i organizacje o zabarwieniu sportowym oraz chyba dość fajne władze i chyba nawet we Wrocławiu mają swe siedziby dość bogate firmy. Ponoć całą winę zrzuca się na kierowców. Że niby zamknięcie drogi miejskiej na dwie godziny grozi Sajgonem, Somalią i Afganistanem razem wziętymi. Ja tam nie wiem ale np. Katowice się nie pier…ą. Jak trzeba coś zamknąć to zamykają. Biegłem w tym roku trzy atestowane biegi właśnie w stolicy Górnego Śląska. Nie dość, że było fajnie, bo na Silesii mogliśmy biegać dokładnie pod samym Spodkiem, to nie widziałem najmniejszych oznak wrogości od strony kierowców. A kto biega w Maratonie Wrocławskim wie, że np. na skrzyżowaniu Powstańców Śl. z Hallera i potem na Kasprowicza wzrok kierowców uziemionych w potwornym korku po prostu odbiera chęć do biegania. Komentarze też są świetne. W tegorocznej edycji przebiegając z Gądowianki przez Legnicką(lub już Lotniczą) usłyszałem od grubasa torującego sobie drogę siłą wśród biegaczy: o kurwa znaleźli się jebani sportowcy od siedmiu boleści. Pozostawię bez komentarza.
Więc jeśli z takich banalnych powodów nie możemy mieć choćby prawdziwej „dychy” to chyba czas się przeprowadzić, choć powszechnie wiadomo, że nie lubię Poznania (atestowane 10, 21, 42) a tym bardziej Warszawy (10, 21, 42). Na boga, takie Opole ma atestowane 10 i 21,097km!!!
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga raFAUL! (2010-10-19,17:29): No dobra może i nie mają atestu, ale są na asfalcie i dystans się zgadza (byłem na 10 i gps się zarzekał, że to prawda). Mógłbym spokojnie przymknąć oko na tak zorganizowane biegi we Wro, gdyby nawet nie posiadały atestacji. A Wrocław jak to Wrocław masa mostów, gotyckich kościołów, ze 100 tyś. studentów i ciągle brak obwodnicy. Do Londynu, Berlina czy chociażby Amsterdamu jeszcze bardzo daleko.
|