2010-09-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| siwe włosy i kolce (czytano: 414 razy)
Zawsze chełpiłem się tym, że jestem świetnym sprinterem. Mogę sobie być słabym długodystansowcem (tak, tak - koledzy klubowi się ze mnie nabijają), ale na odcinku 60, 100 no i może 200m jestem szybki. A nawet bardzo szybki. Takie mniemanie nie opuszczało mnie przez wiele lat aż do wczoraj. A wczoraj był taki dzień, kiedy chciałem kolejny raz podbudować swoje zrujnowane po Maratonie Wrocławskim ego i w tym celu wystartowałem w Wielobojowym Mitingu Weteranów w Zgorzelcu. Oczywiście, zupełnie tak jak to było w zeszłym roku podczas tej imprezy, byłem najmłodszy (co akurat nie przemawia na moją korzyść). Wygrałem wtedy 4 z 5 konkurencji: 60 i 300m, skok w dal i kulę (! – ważę 69 kg) a dostałem baty oczywiście na 1000m. Wczoraj wygrałem tylko 1000m (!!!), i to bez większego wysiłku, ale na starcie tej - ostatniej już tego popołudnia konkurencji - stanęło nas tylko czterech. Byłem drugi na 60m i chyba czwarty na 300m (drugi w kuli – życiówka i drugi w skoku – życiówka)! Skandalem jednak jest to, że chciałem pobiec 60m poniżej 8s. Pożyczyłem nawet kolce a pomiar czasu był elektroniczny...
Ba, oczywiście, że się nie udało. Poczułem się wręcz spoliczkowany. Wkurzyłem się na kolegów, którzy mnie na te zawody zabrali i nieszczęśliwie dowieźli.
Wkurzyłem się, bo „trochę” się spóźniliśmy (przebierałem się podczas jazdy a prosto z samochodu wbiegłem na tartan 5 minut przed startem ostatniej serii sprintu). Zrobiłem oczywiście mizerną rozgrzewkę, ale to nie tłumaczy faktu, że wynik był skandalicznie słaby jak na mnie - 8,36. To dawałoby 13,8s. na 100m! A ja potrafiłem pobiec 12 – 12,2 w przerwie meczu koszykówki ziewając.
Do tej pory poznałem dwóch szybszych od siebie sprinterów amatorów (startujących w zawodach o poziomie wojewódzkim, ale nie trenujących LA). Pierwszy koleżka łoił mi tyłek w podstawówce i to dość znacznie a drugi miał ksywkę Karson (kojarzy mi się z carson czyli Son of a Car - samochodzi syn) i na zawodach na których mi zmierzono 11,3s na setkę dokopał mi jakieś 6 – 8 metrów! Po tych zawodach już trenował w klubie, choć nie wiem z jakim skutkiem. Potem byłem najszybszym koszykarzem jakiego kiedykolwiek znałem. Biegłem do kontry i kończyłem ją zanim przeciwnicy zdążali się odwrócić po nie udanym rzucie czy moim przechwycie. A wczoraj poznałem trzeciego szybszego ode mnie sprintera. Był ode mnie dużo starszy i ... 8,36 – skandal. Z żalu oczywiście wlałem w siebie kilka głębszych. Dziś rano nie dość, że miałem gigakaca to jeszcze wszystko mnie bolało. W lustrze zobaczyłem zmarszczki, których wcześniej nie widziałem a na głowie i nieogolonej od tygodnia brodzie dostrzegłam las siwych włosów. Kurcze, a nawet nie wiem kiedy uciekły te sekundy z wyników jakie osiągałem – wydawać by się mogło – wczoraj. Czyli co? Wychodzi na to, że teraz to już żaden ze mnie sprinter. A już na pewno kiepski długas. No to co będzie się działo za następne 10 – 15 lat? Bo jak zacznę biegać 15s na stówkę to odgryzę sobie stopy. Obiecuje.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga KARMEL (2010-09-27,13:26): A co Ty Rafał na pojęcie względności?Einstein sforułował teorię względności, jednoczesnie twierdząc że nie odkrył niczego nowego. A ja mówię ( trochę nie po polskiemu ),że zawodowy długodystansowiec to połowa mocy zawodowego sprintera. Zawodowy sprinter osiąga 100m w 10s ( 10m/s = 36km/h ). A połowa tego, czyli 18km/h daje na półmaratonie czas 1h10min (szansa na wygranie a na podium zawsze ). nawet na dyszce to daje 33min33s ( podejrzenie o podium, szansa jest conajmniej na 95% ). raFAUL! (2010-09-27,13:58): EEE coś nie tak z tym przelicznikiem. Obecnie wyszło mi, że na 60m osiągnąłem śr. V = 26km/h. Po podzieleniu na pół i przeliczeniu wychodzi mi czas 1:37 na 21,1km a biegam szybciej. Na 10km wyszło aż 46min, a tyle to biegałem jak zaczynałem. Może dotyczy się to tych co biegają 10s/100m? KARMEL (2010-09-27,18:01): Przelicznik,że tak powiem odnośnie półsprintera zawodowego, czyli rasowego długodystansowca. 100m/20s = 18 km/ h. skoro już poruszyłeś temat sprintów, to życzę Ci osiągnięcia 91% tej wydajności. A wówczas organizator choćby za miejsce w kategogii wiekowej na jakijś tak lokalnej, kameralnej ścigance w dolonośląskim lub wielkopolskim zawsze kopsnie jakiś pucharek, statuetkę lub może nawet z 200 PLN go tego. raFAUL! (2010-09-27,18:34): Taa przydałoby się - teraz zwłaszcza te 200 zł, a generalnie 91% z 18km/h mogłoby być. Półmaraton w 1:17 - marzenie. dziesiatka (2010-10-03,21:15): Co Wy tam chłopaki przeliczacie? Najważniejsze, żeby przed odgryzieniem umyć stopy-higiena to podstawa! :-) A najlepiej to żebyś nie musiał dokonywać autokonsumpcji!
|