2010-08-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Pradziad (1491 m n.p.m.) (czytano: 577 razy)
W ramach odskoczni od biegania postanowiliśmy z kolegami wybrać się na rajd rowerowy, którego celem był Pradziad (1491 m n.p.m.) – najwyższy szczyt w paśmie górskim Jesioniki (Czechy),a zarazem najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich oraz 6 co do wysokości w całych Sudetach. Dlaczego wybraliśmy tą właśnie górę? Otóż Pradziad to najwyżej płożone miejsce w europie środkowo – wschodniej, gdzie można dotrzeć asfaltową drogą, a to zakładając, iż nie wszyscy z nas posiadali rower górski było znacznym ułatwieniem. Teoretycznie…
Całą trasę rozpoczynamy w Głuchołazach stanowiących „Bramę w Góry Opawskie”.
Już po ok. 1600 metrach od wyruszenia w trasę, w jednym z rowerów urywa się pedał (że tak się wyrażę) lecz nasz serwis narzędziowy uwzględniał w swoim składzie również i ten „element”, co skróciło do minimum jego wymianę. Pogoda według prognoz ma być dzisiaj słoneczna z umiarkowanym zachmurzeniem i co najważniejsze – bez opadów deszczu. Od rana sprawdza się ta prognoza, racząc nas przyjemnym ciepłem słonecznej aury. Wymarzona pogoda na wycieczkę.
Droga choć równa i o małym natężeniu ruchu do łatwych nie należy. Mamy do pokonania kilka stromych podjazdów, w tym takich dochodzących do 12% nachylenia. Wynagrodzeniem za trudy są malownicze widoki jakie roztaczają się wzdłuż drogi. Do Vrbna jedziemy cały czas wzdłuż rzeki, malowniczą, górską doliną kierując się na Karlovą Studanke. Karlova Studánka liczy sobie ponad dwieście lat. Leży w dolinie rzeki Bílá Opava w Hrubém Jeseníku na wysokości 800 m n.p.m. Jest to mała i urocza miejscowość, w której zachowała się typowa uzdrowiskowa architektura. W niewielkim, drewnianym budynku pijalni kosztujemy tutejszej wody mineralnej uzupełniając swoje bidony zimną i smaczną wodą choć o nieco dziwnym zapachu...Przez miejscowość prowadzi droga wyłożona kostką ale na tyle równa, że pokonanie jej nie sprawia nam większego problemu.
Podjazd na Pradziada rozpoczynamy na wysokości ok. 850 metrów nad poziomem morza z miejscowości Karlov pod Pradziadem, położonej ok 7.5 km w linii prostej od celu naszej wyprawy - Pradziada. Sama góra ma wysokość 1491 m.n.p.m., a więc mamy do pokonania na odcinku 9 km aż 641 metrów przewyższenia!. Nachylenie drogi wynosi tutaj ok. 10 –12 %. Podjazd jest bardzo wyczerpujący. Gdy prędkość spada do ok. 8 km/godz i kończą się stopniowo przełożenia w rowerze, przychodzi myśl o zejściu z roweru, którą powstrzymuje jedynie widok wciąż kręcących (żeby nie użyć słowa pedałujących) kolegów. Trasa prowadzi przez las zapewniając przyjemny chłód lecz próżno tutaj wyglądać zapierających dech w piersi widoków. Na szczęście na wysokości ok. 1300m znajduje się centrum turystyczne Ovčárna, gdzie na krótką chwilę łapiemy oddech przed ostatnim, końcowym odcinkiem i pozostałymi 190 metrami przewyższenia. Dopiero na samej górze możemy nacieszyć się wspaniałymi widokami, roztaczającymi się we wszystkich kierunkach. Na samym szczycie znajduję się betonowa wieża nadajnika o wysokości 162 metrów przypominająca (przy szczypcie wyobraźni) startującą rakietę kosmiczną.
Znajdujemy się teraz prawie 1,5 kilometra nad poziomem morza i widok stąd jest wspaniały. Po odpoczynku, posileniu ciała i nasyceniu ducha widokami, nadszedł czas na zjazd. Tym bardziej, że wymarzona dotąd pogoda zmienia się z minuty na minutę, a na horyzoncie widoczne już są nadciągające chmury, które wróżą rychłe pogorszenie pogody. Zjazd przy ograniczonym i częściowo wyłączonym ruchu jest bezpieczny pod warunkiem, że kontroluje się szybkość zjazdu. Nawierzchnia jest w idealnym stanie i jest to idealne miejsce do poprawienia swoich rekordów prędkości. Po przekroczeniu jednak 70 km/godz mój rower wpadał w dziwne wibracje co było wyraźnym sygnałem, że mu się to już nie podoba. Tak więc trasa, którą pokonywaliśmy w pocie czoła może z godzinę teraz zajęła nam zaledwie kilka minut. Wracamy na parking, skręcamy w lewo. Kierujemy się na Karlovą Studanke i Vrbno pod Pradedem. Zaczyna kropić deszcz, który powoli przemienia się w gęstą ulewę. Trasa, która teraz w większości prowadzi już z góry staje się przez to bardzo śliska i ogranicza zarówno naszą prędkość jak i komfort podróży. Po 19 kilometrach od Vrbna, przemoczeni do suchej nitki docieramy do granicy. Dwa kilometry dalej, w Głuchołazach kończy się trasa naszej wycieczki. Kolejny raz „przepowiednia” pogody sprawdziła się tylko w połowie ale i tak warto było pomimo, że tyłek boli... ;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu karby (2010-08-17,14:51): WITAM+),
Pięknie!:) KRIS (2010-08-17,14:54): dziękuję ;) KKFM (2010-09-07,13:36): czy ten kolega w białej koszulce to ten pradziad ?
|