2010-06-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| łats goin on? (czytano: 478 razy)
Muszę przyznać, że jestem po dzisiejszym dniu totalnie ... konfjuzd (tylko to jedno obce słowo dokładnie oddaje mój stan). Zakłopotany ale szczęśliwy. Co począć z takimi doniesieniami mojej prywatnej, lokalnej agencji prasowej?
Jak trenuję trzy miechy pod maraton, stosując dietę, nie pijąc bronków i tak generalnie myśląc tylko i wyłącznie o wszystkim pod kątem tegoż startu docelowego, to się spalam i kaka z tego jest. jak mam zlewkę i decyduję się na start w maratonie na kilka dni przed, jem co popadnie, siedzę po 10 godz w robocie, trenuję bez sensu - głównie eksploatacyjnie np. robiąc 20 km na rolkach na trzy dni przed startem i na sam koniec piję piwko w dzień przed startem do pierwszej w nocy, zrywam się o szóstej, jadę pociągiem, jem pączki z dworca i tak w ogóle - to po pierwsze: biegnę sobie jakby była to najbardziej normalna czynność na świecie, po drodze banan na twarzy na całej długości trasy, pogaduchy, śmichy-chichy; po drugie: nie mam najmniejszych oznak kryzysu i niewielkie oznaki zmęczenia na mecie; po trzecie: po 30 km powstrzymywania się od szybszego biegu na ostatnich wypuszczam nogi i bez większego wysiłku mijam kilkadziesiąt osób. No, nie żeby wynik był jakiś fenomenalny, ale zważywszy, że treningowo traktując ten maraton zaczynałem po 5:40/km a kończyłem po 4:50 i po całości miałem ochotę sobie jeszcze potruchtać to coś tu jest sprzeczne z ogólnie przyjętymi zasadami przygotowań i traktowań maratonu w osobie własnej.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga raFAUL! (2010-06-22,12:36): najlepsze są na wprost głównego wyjścia i w dodatku w kilku odmianach. polecam też ciasto francuskie z marmoladą dziesiatka (2010-06-23,07:45): I taką suplementację to ja rozumiem:-) amd (2010-06-25,09:29): Co to jest bronek ? Browar ? Czy lepiej żebym nie wiedział ? :) Wolniej od maksa to się fajnie leci, świat jest piękny, można się porozglądać, pouśmiechać, pogadać, życzliwie próbować nawiązać kontakt słowno-logiczny z tymi, którzy lecą na granicy swoich możliwości (o ile tej granicy wręcz nie przekraczają) i udzielać im dobrych rad, przy okazji tłumacząc jak wolne w rzeczywistości jest to tempo którym aktualnie biegniemy i dziwić się im że nie chcą nam odpowiadać ... :)))))))))) raFAUL! (2010-06-25,16:57): Bronek to piwo w rzeczy samej. Biegłem rundę z jakimś ultrasem, 3 z chłopakiem, który biegł bez numeru czysto treningowo i kończył na 6 rundach (25,2km) i to ja go prosiłem o nie forsowanie tempa a ostatnią z Kornelią Marek, która mnie wcześniej zdublowała. Założenie było, żeby się nie schlastać no i było bardzo przyjemnie, dużo bardziej niż myślałem.
|