2010-05-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| dobra książka ... bo zabawna (czytano: 788 razy)
Dziś mam kilka „złotych myśli” w formie cytatów zaczerpniętych z arcymądrej (bo przecież amerykańskiej) książki: Runner’s World Guide to Cross-Training, pióra Matt Fitzgerald’a, którą sobie, zresztą jak i kilka takich innych, nabyłem dzięki popularnej giełdzie internetowej. W każdym bądź razie poniższe urywki tego poradnika (przepraszam za moje kulejące tłumaczenie) są genialne a jeden lepszy od drugiego.
Na przykład kawałek o pronacji jest ekstra:
Nadpronacja, jest na przykład, ogromnym marnotrawstwem energii. Stopa niepotrzebnie porusza się w bok, podczas kiedy ty próbujesz biec (wyłącznie) do przodu (w sensie chcesz poruszać stopą w tej tylko płaszczyźnie). To przedłuża kontakt stopy z podłożem i zmniejsza całkowitą siłę jaką jesteś w stanie wygenerować podczas odbicia.
To naprawdę straszne, co nie? Proponuję wszystkim pronującym natychmiast przestać pronować!
Za to książka radzi by (…) ćwiczeniami siłowymi wzmacniać słabo rozwinięte (wolę – niedorozwinięte) mięśnie odpowiedzialne za stabilizację (myślę, że stawów – tu skokowego) podczas biegania i w ten sposób podnieść poziom wydajności energetycznej i (no oczywiście) biegać szybciej. A szybciej to lepiej (!!! Jak do debila – szybciej to lepiej. A ja wolę wolniej, bo mogę np. obserwować krajobraz)
Aby te „stabilizatory” dorozwinąć i jak sugeruje książka pozbyć się pronacji należy: stać na jednej nodze na poduszce i balansować przez około minutę, zwijać (marszczyć) palcami u stóp np. ręcznik (ma się rozumieć bez pomocy rąk), chwytać i podnosić palcami u stóp małe kulki i pisać stopą w powietrzu alfabet – dziś próbowałem i podobnie jak lewą ręką, lewą nogą bardzo słabo piszę.
Teraz kilka naukowych definicji odnośnie biegania:
Wydolność biegowa jest, generalnie rzecz biorąc, funkcją (będę tłumaczył dosłownie, bo jest zabawniej) tego jak dużo tlenu można dostarczyć organizmowi w jednostce czasu („aerobic capacity” – sądzę, że chodzi o pułap tlenowy) i jak mało energii można spalić podczas biegu przy danym tempie („ekonomia”). I jeśli weźmiemy dwóch biegaczy o takim samym pułapie tlenowym i ekonomii biegu, to ten szybszy z tej dwójki, będzie biegaczem o silniejszych mięśniach biegowych (zdumiewające).
Ten fragment to urywek z rozdziału namawiającego do całorocznego ćwiczenia siłowego. Nie wiem jak Wy, ale ja się chyba dałem przekonać. Potrzebuję tylko kolesia o takiej samej wydolności biegowej co ja, żeby sprawdzić czy oni w tej książce czasem nie kłamią.
Prędkość biegowa jest (z kolei) funkcją długości kroku i częstością jego stawiania (wow!!!). Silni biegacze (w tym fragmencie rozwala mnie powaga z jaką jest to napisane) potrafią stawiać dłuższe kroki (i w dodatku!) szybciej (z większą częstotliwością). A przecież jako biegacz chcesz być tak silny (w odniesieniu do mięśni odpowiedzialnych za bieganie) jak to tylko możliwe bez poświęcenia pułapu tlenowego i ekonomii biegowej. (I teraz następuje kawałek, który mnie totalnie rozwlił)Więc, gdybyś robił w 90% trening siłowy i w 10% trening biegowy, stałbyś się dużo (a pewnie, że dużo) silniejszy, ale jednakowoż straciłbyś pułap tlenowy (poprzez niedostateczne stymulowanie strefy tlenowej) i ekonomię (poprzez przybranie na masie mięśniowej i innym czynnikom związanym z rodzajami włókien mięśniowych, co jest tematem zbyt obszernym, żeby tu przytaczać, ale uwierzcie mi na słowo – to był dokładny cytat! Ja na słowo nie wierzę!). Stałbyś się wolniejszym biegaczem (a jakże!). Ale jeśli odwrócić ten stosunek, przybędzie ci odpowiednio siły, utrzymasz twój pułap tlenowy i ekonomię (i uwaga…) i staniesz się szybszym biegaczem.
Potem jest jeszcze o tym, że po 30 ludzie zaczynają naturalnie mieć tendencję do tracenia czystej masy mięśniowej (nie piszą, że z powodu golonki i browara), jeśli temu nie przeciwdziałają. Dlatego, z powodów również nie-biegowych, należy ćwiczyć siłowo, aby wpierw odwrócić swój zegar biologiczny a potem go spowolnić. Potem mamy kilka ćwiczeń, równie głupich, jak te, które proponuje Jego Skarżyńskowość – wieloskoki i skipy oraz pompki stojąc na rękach (głupich z powodu tego jak się wygląda w parku podczas ich wykonywania - chciałbym zresztą niektórych z Was zobaczyć podczas takiej sesji) a w sumie według moich obserwacji - będących wypadkową wchodzenia różnymi sposobami po schodach i wbiegania pod górę.
Jak coś fajnego jeszcze wyczytam to nie omieszkam się podzielić.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga Double_t (2010-05-18,18:30): Ja robię wieloskoki i skipy. Tylko, że na bieżni, na stadionie lekkoatletycznym, bo tam wygląda to profesjonalnie:). Ostatnio podczas wykonywania tego typu ćwiczeń podszedł do mnie koleś z zapytaniem, czy nie dam mu kilka wskazówek jak poprawić wydolność, gdyż za miesiąc ma egzamin na strażaka :) dodał też, że wyglądam mu na profesjonaliste i dlatego pyta właśnie mnie :] raFAUL! (2010-05-18,19:25): Bo Ty akurat wyglądasz na profesjonalistę i na dodatek uzyskiwane przez Ciebie czasy są podobnego zdania. A ja np. nie robię wieloskoków i skipów bo wyglądam jak 32 letni kretyn w parku. Za to stosuje wchodzenie po schodach i podbiegi, na tych drugich wyglądam tak z półprofesjonalnie. Double_t (2010-05-18,19:32): tak swoją drogą, przypomniało mi się jak kiedyś z kolegą robiliśmy podbiegi ale na bardzo sypkiej nawierzchni, az stopy się zapadaly. Fajnie daje w nogi. No, ale czasem też stosuję bieg po schodach, wszak mieszkam na 15tym piętrze :) dziesiatka (2010-05-19,08:37): Twój tekst mnie przekonał. Siadam do pisania poradnika. Jeszcze nie wiem jakiego bo w zasadzie na niczym sie nie znam ale to żadna przeszkoda:-)W kwestii wieloskoków-ja je robię w myslach więc nikt się nie nabija ze mnie. Choc niestety nikt też nie dostrzega mojego profesjonalizmu:-(:-) amd (2010-05-19,09:52): Fitzgerald jest zabawny :))) Ja mam jego Brain Training for runners, zresztą komentowałem to swego czasu. Na Treningubiegacza.pl powinien być jeszcze ten kawałek. raFAUL! (2010-05-19,10:06): Tak seryjnie to tam jest załączony trening, który wydaje się być sensowny - 7 dni w tygodniu, a raz na cztery tyg. 1 dzień przerwy (całkiem po mojemu) z różnorodnymi obciążeniami i akcentami oraz dodatkowymi sportami. Rozwala mnie tylko sposób w jaki on tym głąbom w Stanach podaje. raFAUL! (2010-05-19,10:08): Darku - Twoje skipy są tak samo profesjonalne jak te Hailego. Zapewniam! amd (2010-05-19,10:51): Wiem, Rafał, tak zrozumiałem Twój wpis w blogu. Mamy zresztą bardzo podobne odczucia odnośnie MF (w wersji książkowej). W Brain Training są też i plany i ćwiczenia, od piątki albo dychy (nie pamiętam) do maratonu. A zamówiłeś może np. Advanced Marathoning Pete Pfitzingera ? Zrobiła na mnie spore wrażenie, dobra wartościowa pozycja. raFAUL! (2010-05-19,11:17): Kupiłem oprócz Cross Training jeszcze: Run Less Run Faster - Pierca, Murra i Mossa - to dobry trening zwany FIRST (robiłem z ich strony na maraton Wro i efekt b.dobry); Run Faster from the 5k to the marathon - Hudsona i MF - nie czytałem; no i rozrywkowo: 50/50 Dean Karnazes raFAUL! (2010-05-19,11:19): AMD - mam nadzieję, że się ze mnie nie nabijasz z powodu tych tytułów typu: run faster :) amd (2010-05-19,11:40): Run Less Run Faster brzmi strasznie amerykancko :)))) Tak akurat do nabijania się :)))) trening typu FIRST znam, w sieci kiedyś go znalazłem, zapoznałem się, choć nie biegałem.
Może jeszcze z ciekawostek biegowych - trening w/g zasad Jacka Danielsa ukierunkowany w praktyce na złamanie 40 minut, ciekawy blog: http://40minute10k.blogspot.com/
|