2009-11-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Gdzie może człowiekowi być lepiej... (czytano: 271 razy)
"Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej...", jak mówi znane porzekadło... Nie dla mnie jednak to gadanie :) Owszem, lubię pogrzebać się nieco w domowych pieleszach, ale gdy tylko okres ten znacznie się wydłuża... uważam to już za uaktywnianie się procesów gnilnych :) Tak bynajmniej ja to odczuwam, dlatego przerobiłem na własne potrzeby owe porzekadło... "Wszędzie dobrze byle nie za długo w domu..." I teraz pysiek mi się uśmiecha... :)
Od wielu lat moi bliscy i znajomi wiedzą, że góry to mój drugi Dom, a co niektórzy mawiają nawet, że jedyny... :) Oczywiście nie jest to prawdą, choć ta opcja jest bardzo interesująca, a nawet intrygująca... :) Natomiast prawdą jest, że góry kocham i szanuję, tak jak powinno się szanować i dbać o "ognisko domowe"... użyłem słowa powinno, bo nie zawsze się to udaje... pogodzić chęci i czyny.
Dla wielu góry kojarzą się z niebezpieczeństwem, z potwornym wysiłkiem... skojarzeń negatywnych jest cała masa... wobec tego, jak można traktować je jak Dom... który utożsamiany jest z ciepłem, bezpieczeństwem, schronieniem itd... Ale ja to właśnie czuję, kiedy wyruszam na spotkanie z nimi... Czuję się wolny, czuję spokój i odprężenie... zapominam o złych chwilach, myślach... Przepiękne panoramy leczą mój umysł i "koją rany", jakie odniosłem tam w dole, w bezpardonowym "wyścigu szczurów", w walce z szarzyzną codzienności... Tutaj tego nie ma... Jest za to szelest liści na wietrze, jest świergot ptaków i szum bystrej wody... paleta kolorów i zapachów a na "danie główne" zapierające dech w piersiach widoki... "Center of Universe" i ja w nim :) A jeśli uda mi się małżonkę tam zaciągnąć, to jest już jak w Niebie... :) W domu tego wszystkiego nie mam... :) No dobrze, ale przecież zdarzają się momenty, kiedy w tych górach nawet czubków własnych butów dostrzec nie da rady, a pogoda jest do bani... A jakie to ma znaczenie? Dla mnie nie ma żadnego... od czego jest przecież wyobraźnia. Dla mnie wystarczy sama świadomość tego, gdzie się znajduję i już czuję się jak nowonarodzony... a bynajmniej ze zresetowaną pamięcią. Liczy się tu i teraz, a problemy zostaja w dole, bo zabija je rzadkie powietrze, więc odpuszczają dalszej wędrówce :) Może to kogoś nie zadowala, bo problemy i tak na nas poczekają i doczepią się, gdy będziemy wracali ze szczytów... Niemniej jednak nie ważą one tyle co wcześniej, bo my jesteśmy silniejsi i bardziej wytrzymali, góry wszak hartują ciało i ducha... :)
A kwestia bezpieczeństwa... Hm... Ta świadomość, że góry są w każdej chwili niebezpieczne, nigdy nie mija, ale nigdy też mi nie przeszkadza jej obecność... Cały czas powtarzam te same morały... Zdrowy rozsądek i szacunek do gór to podstawa ekwipunku, z którym wybieramy się na spotkanie z nimi. Jeśli to zapakujemy, to dopiero potem możemy zacząć upychać prowiant, ciuszki i inne tam... cały czas nie zapominając, kto to później będzie taszczył... :) Wtedy możemu juz tylko czerpać pełną piersią przyjemność z obcowania z naturą...
Aha! Całe szczęście, że niewielu ludków moje gadanie rozumie, bo inaczej to wszystko straciłoby swój czar, a w górach zrobiłby się prawdziwy jarmark... Gdzie ja wtedy znajdę swój azyl, swoją lecznicę potarganej duszy...? Może powinienem zatem ludzi odstraszać od gór... :) Nie! Jestem pewien, że wszyscy, ich miłośnicy, pomieścimy się jakoś i nikt drugiemu ością w gardle stawać nie będzie... :) Tak uważam naprawdę, a dodatkową przyjemność sprawia mi, jeśli tylko uda mi się zarazić jakąś kolejną osóbkę pasją górskich wędrówek, a przyznam, nieskromnie, że "ofiar" mam na koncie niemało... :) I jakże jestem z tego powodu szczęśliwy... wszak chuligaństwa i chamstwa po szlakach nie prowadzam, a jeśli mogę to tępię... :)
11 Listopad... ważny dzień w Naszej burzliwej historii... dzień, który wypadałoby jakoś uczcić, jakoś spędzić... najlepiej tak jak się lubi i potrafi... a co ja lubię i potrafię...? :P Nic mi lepiej nie wychodzi jak chodzenie po górkach :) W Kraju organizowanych było wiele fajnych imprez biegowych i gdyby nie moja sytuacja, z pewnością gdzieś bym pobiegł... W Hiszpanii to akurat zwykły dzień i żadnych biegów "ni ma", a zatem wybrałem się na przemiłą wedróweczkę...
Niestety moje wcześniejsze plany diabli wzięli, bo w Pirenejach śniegu nawaliło i mój wariant wyprawy 3-dniowej poszedł do szuflady... Awaryjnie zaplanowałem kilka jednodniówek, które zamierzam zrealizować na przestrzeni kilku dni, zwłaszcza, że aura zachęca do wyjścia z domu... Nie są to co prawda góry wysokie, ale to mało istotne, bo... wszystkie są piękne... Nieważne czy 3000 metrów czy ledwo 500, każda góra ma swoją duszę i urok... i każdej należy się jednakowy szacuneczek... RESPECT! :)
O bieganiu też nie zapominam... w wolnych terminach między wycieczkami, a co niedziela jakiś start, więc grzybem nie obrosnę... :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora szlaku13 (2009-11-12,10:01): Wiesiu... ja też to uwielbiam... :P
Nie wiem tylko czy to powód do dumy, czy raczej trzeba to leczyć, a mianowicie jak idziemy w jakiejś grupce to ja zazwyczaj "szczytuję" pierwszy :))) szlaku13 (2009-11-12,10:05): Gosiu... spokojnie... nie wyrywaj się od razu w Alpy, czy Himalaje... Narwana Kobietko... :)))
I przepraszam, ale przez pieprzoną myszkę, która zacina, usunąłem chyba Twój wpis przez przypadek... Nie myśl, że Cię cenzuruję... to naprawdę złośliwość "myszek" martwych :) szlaku13 (2009-11-12,10:09): Truskaweczko... spokojna możesz być, bowiem w moich stronach mam duuuuże pole do popisu, a raczej do połażenia... :) A jakbyś nie czytała po łepkach to byś wiedziała, że dla mnie wysokość nie gra roli, grunt by było "na łonie"... natury :))) A jak będę chciał na jarmark sie wybrać to w Tatry pojadę, na "Kasprowicza" :))) Gosiulek (2009-11-12,10:10): że też przypadki zawsze trafiaja na mnie. Właśnie pozbawiłeś mnie marzenia. Po prostu doszedłeś do wniosku że sie do tego nie nadaję i po co Ci taka "ofiara", a nie martwe "myszki" I teraz mam doła;((( szlaku13 (2009-11-12,10:21): Zupełnie niepotrzebnie... od razu doła... Weź się w garść i nie rycz po kątach, bo tak to na pewno nic nie osiągniesz... :) A za myszkę jeszcze raz przepraszam... wychłoszczę ją kablem za to :))) Gosiulek (2009-11-12,10:29): :)sorry za tę odrobinę słabości i potraktowanie Twojego wpisu jako kąta, tak mi się wymsknęło i dałam upust emocjom;)))a jako zadośćuczynienie to po wychłostaniu zrzuć ja jeszcze ze szczytu, niech wie jak to jest wpaść w dolinę;))) szlaku13 (2009-11-12,10:33): Ja już się bałem, że mnie zaraz dopadnie ręka "Animalsów", a tu się okazuje, że Ty jeszcze bardziej brutalna ode mnie jesteś. Ja tylko jej wpieprzyć chciałem, a Ty od razu "trzeba ją KILL HIM!!!" :))) Gosiulek (2009-11-12,10:41): matko jedyna...daleka jestem od "KILL", niech tylko doświadczy jak to jest. Z tą różnicą że ja mam posiniaczoną duszę a ona będzie miała tylko dupsko;)))...a Ty co wymiękasz:) szlaku13 (2009-11-12,10:44): No to może wypróbujemy z Tobą, skoro uważasz, że jak się zrzuci kogoś ze szczytu to tylko dupsko będzie miał posiniaczone... :) Przy okazji polecam się na Twojego przewodnika górskiego... co prawda bez uprawnień, ale w Polsce wiele rzeczy robi się bez uprawnień... :))) kudlaty_71 (2009-11-12,10:45): ...hmmmm... Marysieńka (2009-11-12,10:53): ..."Bo w górach jest wszystko co kocham..." :))) szlaku13 (2009-11-12,10:59): Dokładnie tak Marysiu!!! Słowa te są tak wyświechtane jak moje spodnie, co od lat po górach w nich śmigam... ale właśnie są niezastąpione, ulubione... jak te słowa :))) Gosiulek (2009-11-12,11:01): :)no i wyszła Twoja prawdziwa natura....brutal;)))mnie na szczyty można wprowadzać a nie zrzucać:)))a przewodnika to na pewno będę potrzebować nawet bez uprawnień;) szlaku13 (2009-11-12,11:08): A może jeszcze wnosić...? :) Jesteśmy kwita... jak Ty mi oczy wydrapiesz to Cię zrzucę... jak Cię znajdę... :))) Gosiulek (2009-11-12,11:32): :D oki byle nie odwrotnie;))) szlaku13 (2009-11-12,12:11): To z kolei domena Polski... fachowców Ci u nas nadwyżka :)))
Tez się z Tobą kłócić nie będę... nich Ci będzie, żem fachowiec :))) szlaku13 (2009-11-12,12:57): No bo inni się dłużej delektują, a ja włażę i już szczyt... :))) ale to lubię :))) . (2009-11-12,13:03): Artur- Wszędzie fajnie i pięknie ale he,he w górach jest fanta stycznie ,cudownie a te widoki gór...
To po prostu trzeba zobaczyć, a tak swoją drogą to w Pireneje jeszcze nie dotarłam. Może kiedyś się wybiorę.
|