Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [12]  PRZYJAC. [38]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
robsik
Pamiętnik internetowy
Goniąc za szczęściem...

Robert Siwiec
Urodzony: 1974-01-28
Miejsce zamieszkania: Warszawa
212 / 230


2009-07-26

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
XIX Bieg Powstania Warszawskiego (czytano: 338 razy)



I mamy znowu niedzielę – te wakacje wyjątkowo szybko uciekają mi między palcami. Ale to nie znaczy z kolei, że nic nie robię ;). Oto wczoraj pobiegłem w XIX Biegu Powstania Warszawskiego! Bardzo mocna strona historii Polaków, których kulis już zdążyłem nieco poznać. Czy to chluba? Historia chyba już osądziła, więc nie zamierzam podejmować tego tematu. Odwagę i bohaterstwo tych prostych Polaków postanowiłem jednak uczcić biegiem.
Rok temu także byłem zapisany na ten bieg – niestety tego samego dnia tak zaszalałem na rowerze, że wieczorem nie mogłem już ruszyć na bieganie – taka chwilowa i uciążliwa kontuzja. W tym roku byłem ostrożniejszy i udało się pobiec – z czego bardzo byłem zadowolony.

Poczytałem po biegu troszkę fora w temacie tej imprezy. Byłem zaskoczony opiniami ludzi – nadal zdarzają się tzw. mało zadowoleni. Skąd się bierze takie marudzenie? Przyjrzałem się „marudom” – okazało się, że to głównie „wyjadacze”. Można byłoby więc to określić czymś jak: „utrata radości biegania”? No może to nie do końca sprawiedliwe uogólnienie, ale człowiek zawsze chciałby jakoś to wszystko wytłumaczyć.
Na co narzekali? A to że ich sprzęty pokazały inną długość trasy (więc pewnie była inna!), a to, że strzał startu był zbyt cichy (jakby to miało jakieś znaczenie w takim tłumie i przy chipowym pomiarze czasu), itd., itp.

A ja? No tak – może rzeczywiście skupić się czasami na sobie i wnieść coś radosnego do nastroju takich imprez. Impreza była cudowna: doskonały nastrój, wspaniali goście, niezapomniane inscenizacje historyczne, niezwykła trasa (choć potrafiła miejscami dać w kość), super biegający (nie zdarzył mi się ani jeden incydent, które odnotowałem w zeszłym roku na Biegu Niepodległości) i dzielni kibice (a jest to ważne, bo wg mnie kibicem Polak nie potrafi być). Cóż więc w tym złego, że medal był oddalony 50m od mety? Cóż więc w tym istotnego, że trasa (być może) była dłuższa o 100 a może 200 metrów? Chodzi przecież o radość biegania, którą niektórzy z naszej braci, zaczynają chyba tracić.
Dla mnie impreza była pierwsza klasa! Dzięki kulturze biegania i dopingowi wspaniałych kibiców, mimo tego, że ciągle jestem rekonwalescent, zrobiłem wspaniały czas: 52:28! Biegło się po prostu cudownie!

Są pierwsze fotki z imprezy – niestety nie załapałem się na żadną. Wrzucam więc na razie do albumu fotki, które pokazują nastrój, jaki panował na imprezie, a z biegiem czasu będę dorzucał fotki, na których być może ktoś mnie złapał ;)

Ale wrócę jeszcze raz do tematu „marudzenia”. Ostatnio miałem przyjemność (w tym jednak przypadku dość wątpliwą) przeczytać artykuł pana satyryka, który sam biega, więc wiele opisywanych artykułów jest z pozycji uczestnika biegów – to stwarza dość ciekawe efekty redaktorskie. W tym jednak artykule przyczepił się do tych wszystkich, którzy w różny sposób próbują uatrakcyjnić bieganie: flagi, przebrania lub inne pomysły, które bardzo łatwo wyróżniają się z tłumu. Pan satyryk skarcił tego typu postępowanie argumentując, że w ten sposób psują innym chęć rywalizacji. Czy słusznie? Wg mnie to kolejny biegacz rutyniarz, który zatracił już radość biegania (bo zawodowcem nigdy nie był i na pewno już nie będzie) – smutne, co?

Od XIX Bieg Powstania Warszawskiego


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
13
23:56
Artur z Błonia
23:13
MarasP
23:13
Spychalski
23:02
Raffaello conti
22:57
VaderSWDN
22:11
golus3
22:10
gpnowak
22:00
staszek63
20:52
Henryk W.
20:49
troLek
20:00
arco75
19:51
WoNo_78
19:44
kostekmar
17:41
Admin
17:08
Duchu
16:40
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |