2009-06-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kolejny etap (czytano: 447 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.kblomza.republika.pl
Ostatni bieg w ramach łomżyńskiego grand prix minął na fali zmian atmosferycznych, chociaż nie tylko. Nagle z chłodniejszej i mokrej wiosny rozkwitło upalne i parne lato. Jaki to miało wpływ na bieganie to każdy uczestnik odczuł na własnej skórze. Mnie biegło się strasznie ociężale i dobrze, że w ogóle jakoś dotarłem do mety pokonując własne słabości. Żywiołowy radosny doping dzieci kolegi i dla mnie udzielił się, pobudzał do wysiłku w tej upalnej aurze. Sympatyczne są takie rodzinne akcenty. Dodają sił i pozytywnego myślenia. Trochę pozazdrościłem koledze, że ma takich małych uroczych kibiców. Miło mi, że, samemu też mogłem coś uczknąć z tej atmosfery.
Jak to wszystko raptownie przemija pomyślałem sobie już będąc na działce, ciesząc się błogim lenistwem na leżaku. To dziwne, ale są takie rzeczy w życiu, które ulegają zaskakującej przemianie z dnia na dzień, bywa też, że na zawsze.. Spoglądałem na rosnące opodal krzaki bzów i magnolii. Nie został na nich ani jeden płatek kwiatu, które jeszcze dwa tygodnie temu pachniały oszałamiającym, słodkim zapachem marzeń i wiosennej radości.
Krzaki wyglądały tak, jak gdyby kwiaty nigdy na nich nie istniały. Są pokryte zielonymi listkami. Nie pachną, ale stoją wyraźnie zadowolone w swoim nowym zielonym płaszczu.
Niedaleko natomiast rozkwitły za to wielkie kwiaty piwonii, i bieluśkie jaśminy. Jaśmin pachnie bardzo dominującą, intensywnie, aż odurzająco, a zapach piwonii jest subtelniejszy i bardziej dystyngowany. Te nowe zapachy i kształty ogromnych kwitów piwonii zdominowały całkowicie otoczenie i stały się dla mnie zapowiedzią pięknego lata.
Magnolia i bzy znikły, choć teoretycznie wciąż stoją w tym samym miejscu.
Za rok znów obsypią się kwiatami, które jednak nie będą oznaczały finalnego tańca po zimowym czasie uśpienia, a jedynie przejściowy etap, który prowadzi do czegoś zupełnie nowego. Jak pacjent po narkozie wybudza się dzięki zaufaniu dla lekarza anestezjologa tak w przyrodzie zachodzą postępujące, odradzające się po sobie zmiany.
Czas więc na wakacje a raczej kilkudniowy wyjazd. Nie ma to jak wyruszenie gdzie oczy poniosą. Byle trochę dalej od swojego dotychczasowego miejsca zamieszkania. Oderwanie się od codzienności. Wtedy wypoczywa się pełniej i zaznaje dystansu do spraw codziennych.
Buddyści mówią, że nie należy się przywiązywać zanadto do spraw materialnych, bo są zbyt ulotne i nieprzewidywalne, żeby łączyć z nimi konkretne plany albo pokładać w nich nadzieje na przyszłość. Poza tym przywiązanie do spraw materialnych zniewala i sprawia, że człowiek nie potrafi otworzyć się na sprawy wyższej wagi, duchowe, prowadzące do spełnienia i wiecznego szczęścia. Może coś z tej teorii uda się poczuć w trakcie takiego wyjazdu ?
Oczywiście na takim letnim pobycie mimo wszystko nie zapomnę o bieganiu. Wkomponuje poranne truchtanie jako relaks na konto dobrego dnia.
Zmiany nieuchronnych wydarzeń potraktuje jako nowy kolejny etap. Tak jak w życiu to bywa. Byle na przód, byle wprzód, absolutnie...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu zbigburn (2009-07-01,23:43): Doping 3,5 letniej córeczki, może krupnik teściowej sprawił, że ciągnęło mnie naprzód - okupione odrętwieniem całego ciała po biegu. Kubeczek chłodnej wody po biegu z rąk rodziny... niezastąpiony. Z kwiatów najbardziej o przemijaniu przypominają mi piwonie... jeszcze rosną na "Rybakach".
|