2008-12-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ... (czytano: 144 razy)
ja cały czas biegnę maraton!
wczoraj 1 próba treningowa... musiałam się wyszaleć! musiałam... wieczorem jak i dziś już płacę jak umiem ten dziwny rachunek... rehabilitacja może potrwać nawet 1,5 roku... czy będę kiedyś znów biegać?! Boję się jakiejkolwiek aktywności fizycznej, ten ból...
dziś c.d. rehabilitacji...
Krzyś
kolega z BON'u... zastępca prezesa... wyciągnęłam go wczoraj na trening... "cieszę się, że Cię widzę" później wspólna kolacja przed zebraniem zarządu... Hubert zazdrosny?! wieczorem coś we mnie pęka... WYJEŻDŻAM!!! H znów czuje się bohaterem, chce pocieszać, wychodzę zanim poleci pierwsza zła...
jak teraz wyglądam mój dzień?
pobudka 5 rano... budzę Huberta, idziemy zapalić świeczki i przez godzinę mamy chwilę dla NIEGO, ok 6.30 wreszcie mogę potrzymać jego dłoń, mocno, głaszcząc... odwzajemnia ten uścisk... ok 7 idziemy na śniadanie, albo jedziemy na Morasko, albo do Pałacyku... robię śniadanie dla nas, on pracuje, ja robię mu kanapki do torby... jedziemy zazwyczaj jeszcze na Morasko, pijemy herbatę ja na Ogrody, on zostaje... zajęcia...
spotykamy się później w BON'ie... praca, projekty, etc... pracoholicy... w międzyczasie mam rehabilitację... umawiamy się co dziś na obiad/kolację... kto co kupuje i gdzie...
no i gotujemy... później wspólne ucztowanie... czasami we dwoje, czasami w trójkę, kiedy indziej wpadną zapowiedziani/niezapowiedziani goście... :) wczoraj Dyrektor mówił, że słynę w BON'ie z obiadów jakie gotuję... jaki szpan! :P
a kiedy się da to idziemy na spacer, czytamy sobie na głos książki... po prostu chwile dla nas, naszego rozwoju...
niekończące się rozmowy o uczuciach, odczuciach, miłości, rodzinie, małżeństwie... kłopotach, wspomnieniach...
pracy, wadach, naszych chorych ambicjach... a kiedy już się wyjątkowo uda to... spełniamy swoje marzenia :)
chyba ze mnie zrobił kurę domową... i dobrze mi z tym...
bez makijażu, z tymi 7kg więcej... czuję się piękna, doceniana, kochana... czuję się potrzebna...
ale tylko ja wiem ile o to walczyłam i nadal walczę...
miłość jest bardzo trudna... szczególnie ta... to ciągłe wnikanie w głąb siebie, ciągła potrzeba zmian i pracy nad sobą... przyjaciele mówią, że wytrwałością i miłością już zdziałałam cuda... :)
w końcu ja całe życie biegnę ten maraton, którym jest życie...
Omnis amans amens! :*
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |