Takiego biegu w Polsce jeszcze nie było. Na bieżni bytowskiego stadionu 31 śmiałków pokonało dystans 42,195km. Na pomysł niecodziennej imprezy wpadl47-letni Stanisław Majkowski, który w ten sposób uczcił swój 25 maraton. Wystrzał z hakownicy odpalonej w sobotę 22.11.dokladnieo godz. 10.00 przez członków bytowskiego bractwa rycerskiego obwieścił rozpoczęcie niezwykłej, chociaż bardzo skromnej imprezy. Nie było wielu widzów dużego zainteresowania dziennikarzy wartościowych nagród dla zwycięzców. Była za to radość z biegania bijąca od tych, którzy odpowiedzieli na zaproszenie z sympatii do ‘jubilata’ Stanisława Majkowskiego, ale tez z ciekawości. Nigdy w historii polskich biegów nie był rozgrywany maraton na stadionie- zapewnił nas Jerzy Witwicki, szef komisji sportowo- technicznej w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, którego poinformowaliśmy o sobotniej imprezie. Jej idee chwalił tez Jerzy Bednarz z Poznania, pierwszy prezes Centralnego Klubu Biegacza, dla którego bieg w Bytowie był 199 maratonem: Gratuluje pomysłu.

To jest doskonała formuła. Wtórowali mu inni .-Po tej imprezie wejdziecie do historii polskiej lekkoatletyki. Jest to doskonała , żywa promocja miasta- podkreślił Kazimierz Musialowski z Torunia ,autor książki’ Przyjaciele z maratońskich tras’, który jako oficer marynarki handlowej wsławił się pokonaniem w 1987r.maratonu na pokładzie statku płynącego przez Atlantyk.- Nie spodziewałem się takiego odzewu. W kalendarzu było tyle atrakcyjnych imprez- z kolei skromnie powiedział nam wychwalany ze wszystkich stron autor ‘zamieszania’. Wyniki miały tym razem drugorzędne znaczenie . Walka na bieżni toczyła się jednak na serio. Już po pierwszym kilometrze ukształtowała się czołówka , w której w kilkunastometrowych odstępach biegało 5 zawodników .

Wśród nich był m.in. legitymujący się najlepszym rekordem życiowym[2,46,59h] Henryk Chudy ze Sławska k. Sławna , jego stały partner podczas maratonów Andrzej Cechmann z Gdańska ,Jacek Hirsch z Torunia , a także Jarosław Ścigała debiutujący na tak długim dystansie . Trener borzytuchomskiego Taleksu przez kilka kilometrów biegł nawet na drugiej pozycji , ale po pokonaniu 60 ze 105 okrążeń zszedł z trasy. -zapłaciłem frycowe. Planowałem biec w tempie 4,30 min na kilometr, a wyszło 4,o5 i sil wystarczyło na 24km -tłumaczy .- Ale teraz mam za to motywacje do solidniejszych treningów -dodaje .- Maraton biega się głowa a nie nogami- już na mecie stwierdzała doświadczona Jadwiga Wichrowska z Torunia, dla której był to 87 bieg na tym dystansie. po wcofaniu się j. Ścigały za samotnie prowadzącym H. Chudym ze stratą ok.50.s bieg J. Hirsch. Taki układ utrzymał się do mety .- po połowie ,kiedy w tle został Cechmann ,z którym ostatnio przegrałem w Elblągu , uwierzyłem ,ze wygram.

Na początku biegłem niezbyt szybko. Późnej, w miarę regulowania się tętna i rytmu biegu, przyśpieszyłem. Szkoda ,ze w drugiej połowie nie miąłem mocnego zmienka , bo była szansa na lepszy czas - powiedział nam zwycięzca , który jako jedyny zszedł poniżej 3 godzin . S. Majkowski ukończył bieg na 12 miejscu ,uzyskując czas 3 ,46.58h. W gronie kobiet zwyciężyła Lucyna Kuklinska-Nurkowska ,która finiszowała na 8 pozycji.- To mój 8 maraton .Mając w pamięci ubiegłoroczny bieg we Francji, w którym , choć zajęłam 3 miejsce, nie wiem jak pokonałam ostatnie 4 km, nastawiłam się na treningowe bieganie. Chciałam sprawdzić ,co zrobię biegnąc na luzie .Do30 km . biegało się dobrze ,potem był kryzys ,ale się udalo-ocenia swój występ . Po zakończeniu maratonu i odebraniu z rak pomysłodawcy imprezy imiennego pucharu uczestnicy znaleźli czas na rozmowę. Należą przecież do jednej maratońskiej rodziny. Jest szansa ,ze spotkają się za rok w jeszcze liczniejszym gronie.