Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 784/1233234 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Jubileuszowa Sudecka 100
Autor: Marek Pietrowicz
Data : 2018-06-28




Początek biegu.
22 czerwca 2018, godzina 22.00. Bing bang, piff paff i ruszyliśmy.


Ruszyliśmy w tej wybuchowej oprawie, bo zlokalizowany na rynku Boguszowa -Gorce start zawsze oprawiony jest imponującą kanonadą wystrzałów pirotechnicznych. Ta pierwsza 300-metrowa runda wokół miejskiego rynku, miejsca startu pełnego zgromadzonych kibiców, to niezapomniane przeżycie. Biegnie się krótko i stromo w dół drogą asfaltową pomiędzy kamienicami i powraca się na górny taras do najwyżej położonego w Polsce rynku, gdzie po chwili zza przysłaniających widok kamienic wyłania się rozświetlone racami niebo.


Nasza siedmioosobowa paczka wraz z innymi również ruszyła na trasę biegu. Jolka i Ewa wybrały dystans 100km, a Magda i męska część naszej grupy maraton. Niektórzy zawodnicy wybrali trzeci z możliwych dystansów o długości 72 km. Atmosfera podczas startu była wysoce wyśmienita.


Sporo zawodników miało naprawdę dobry sprzęt.


Pogoda tej nocy w miarę dopisała. Niebo było co prawda czasami zasnute chmurami, ale księżyc skutecznie przez nie wyglądał. Trasy głownie szutrowo-kamienne oraz ziemne i często dość szerokie. Było też zimno, tak ze 14 stopni i chwilami bardzo wietrznie. Rok temu było podobno gorąco, prawie 25 stopni, również podczas nocnej części biegu. Ach te góry to lubią namieszać.


Spotkałem na tym biegu dwie pięknie ubrane i odważne dziewczyny o wyróżniających się wzornictwem spodniach biegowych. Jedna miała namalowane dwoje dodatkowych oczu, a druga kolorowe kwiaty i motyle. Wszystkie te detale pięknie mieniły się oświetlone od tyłu czołówkami. Nie sądziłem, że ktoś szyje takie cuda. Oceniam to jako właściwy trend.


Kto miał aparat mógł na przykład uwiecznić niezapomniany widok na daleką perspektywę rozświetlonego Wałbrzycha czy wijący się w dolnej części podbiegu, stworzony przez światło czołówek ruchomy świetlisty wąż. Wyglądał on tak trochę jak w filmie „13 wojownik” z Antonio Banderazem, oczywiście znacznie mniejszy.


Góry to tam nawet czasami takie ostre są. Ten Dzikowiec na przykład, to jest tam co robić. Szczególnie druga część trasy, tak od 50 kilometra, jest bardziej wymagająca – niekończące się pętle góra/dół.


Organizatorzy dobrze zadbali o obsługę na całej trasie biegu. Poranny, smaczny obiad był natomiast serwowany w ramach pakietu startowego w lokalnej restauracji.


Tak wyglądały Jolka i Ewa na mecie po ponad 13. i prawie 15. godzinach zmagań z dystansem 100 km.

Magda, która prawie o trzeciej w nocy ukończyła maraton była trochę mniej widoczna, gdyż było ciemno poza oświetlonym obszarem mety. Baza biegu i meta dwóch dystansów były zlokalizowane na najwyżej położonym sportowym stadionie w Polsce. Ci, którzy wybrali dystans 72 km byli przywiezieni z tego miejsca kontrolnego na teren bazy.


Nagród było całkiem sporo, również rzeczowych. Zwycięzcy mogli liczyć na owacje i miłą oprawę ceremonii.

Ps. Tekst powstał w oparciu o wystawę prezentowaną w biurze zawodów.

Pokazywała ona impresje dzieci i młodych ludzi w ramach ważnego dla tej społeczności wydarzenia jakim jest najstarszy w Polsce ultramaraton górski. Niestety, nie mogłem zamieścić wszystkich prac, ale wszystkie uważnie obejrzałem.

Gratulacje dla wszystkich twórców za upamiętnienie tej 30. edycji biegu.


Marek Pietrowicz



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
01:01
camillo88kg
00:14
przemcio33
23:50
fit_ania
23:47
conditor
23:28
janeta75
23:27
andreas07
23:20
witold.ludwa@op.pl
23:08
arco75
23:02
grzedym
22:46
hajfi1971
22:44
Januszz
22:32
Fred53
22:22
stanlej
22:16
romelos
21:47
jaro kociewie
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |