|
| 2015-11-18, 15:58 Biegowa zmiana płci - błąd natury czy doping?
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/2015/11/18/biegowa-zmiana-plci-blad-natury-czy-doping/ |
Na początku, jak to na początku, czyli wiadomo o biega. Małgorzato masz rację najważniejszy jest w związku najważniejszy wzajemny szacunek pomiędzy obydwoma partnerami. Dzięki za Twoje duchowe wsparcie naszej akcji Mikołajowej. Wszyscy szczerze współczujemy rodzinie pana Mirosława.
Dzięki Robercie później poznany za ciekawy tekst na jeszcze ciekawszy temat. Jest to faktycznie problem na zasadzie, czy ta pani to pan? Jak mam być szczery to podobnie jak autor wolę wierzyć, że mężczyzna biegnący w pakiecie kobiety po prostu nie zdążył przepisać numeru na siebie, gdyż zbyt późno nastąpiła zamiana. Jest zawsze opcja, że dany biegacz czuje się bardziej kobietą niż mężczyzną i powoli dojrzewa w nim myśl o zmianie płci. Jeszcze się nie zdecydował i ta myśl w nim kiełkuje, się rozwija i chce się czuć kobietą już w czasie naszych tuptań. Ciekawe tylko jak się czuje w męskiej przebieralni, bo do kobiecej jeszcze choćby nie wiem jak się spierał, to chyba panie go nie wpuszczą. Jest to także jakieś wytłumaczenie. I chciałbym żeby było nawet w głowie mi nie postanie by krytykować, czy piętnować osoby, które przez złośliwy chichot losu urodziły się w tej płci, w której się nie czują. Jak ktoś od dziecka będąc mężczyzną czuł się kobietą to, jeżeli ma możliwość naprawienia tego błędu to tylko mu przyklasnę. Podobnie nie mam żadnych problemów z akceptacją ludzi o jednopłciowej orientacji seksualnej. Każdy ma swoją karmę i nikomu nic do tego, kim jest, kim się czuje, ani tym bardziej, z kim sypia. Nikomu do sypialni nie wchodzę i uważam, że tak jest normalnie i naturalnie.
Nie ukrywam, że trochę pokręciłem się w sieci i wpadł mi w oczy następujący tekst:
http://info.sport.pl/szukaj/sport/zmiana+p%C5%82ci
I tu już mam lekko mieszane odczucia. Gdyż jedno zgodne z moją tolerancyjną naturą mówi mi : „ok, to jest tak samo, jak z transseksualizmem, tyle że na obszar sportu, a w naszym przypadku biegania przeniesionym.”. Ale jest jeszcze drugie dno, które każe się poważnie nad motywacjami zastanowić. Bo jeżeli np. jest zawodnik na dobrym, czy nawet bardzo dobrym poziomie sportowym, to czy przy zmianie płci, jego sportowa moc w nim pozostanie i z zawodnika dobrego czy bardzo dobrego nie przeinaczy się w zawodniczkę medalową? Taką, która zbytnich szans na polu sportowym prawdziwym kobietom nie pozostawi? No właśnie i tutaj sobie poważnie dumam. Bo zawsze można powiedzieć, że co dobry zawodnik poradzi, jeżeli ma w sobie iskrę kobiecości. Ale co jeżeli sam sobie tą iskrę rozpalić, tylko po to by zdobywać medale? Tak, wiem że ktoś, że tak napiszę „normalnie myślący” odpowie krótko: „ trzeba być zdrowo po… no wiadomo jakim, by zmieniać płeć tylko po to, by w zawodach wygrywać”. No niby tak, ale jak sobie przypomnę w latach 70-tych i 80-tych sportsmenki szczególnie z byłego NRD, które po karierze często stawały się mężczyznami. Owszem w tej chwili coś takiego nie przejdzie, gdyż kontrola antydopingowa wychwyci, ale zmiana płci jest oficjalna i formalnie akceptowalna. Tylko czy to nie jest zawoalowana forma dopingu? Jak pisałem nie mam nic przeciwko osobom, które faktycznie czują się kimś innym. Ba, nawet będę ich wspierał i jak w jakiś sposób będę mógł pomóc, to pomogę. Ale w sytuacji, jeżeli ktoś robi z siebie kobietę w celach hmm zarobkowych, czy żeby uzyskać lepszy czas, to już nie halo. A jeżeli coś takiego ma miejsca w naszym amatorskim tuptajacym peletonie, to już zupełnie nie do końca rozumiem. Ok, mąż biegnie za żonę, by ona miała lepsze miejsce i zamiast 500 np. 50. Nie do końca rozumiem gdzie tu sens, ale mi to plum, jak się z tym lepiej poczuje. Jeżeli coś takiego ma miejsce w pierwszej dwudziestce i zabiera się rzeczywistej panie miejsce np. 9 czy 10 i spycha poza pierwszą dziesiątkę, to w przypadku ambitnej pani może być bardzo nie fair. Cóż mogę napisać? Może cytując klasyka, z którego zdjęcie ten wpis prowadzące pochodzi mogę powiedzieć: „ to my biegamy, naszym męskim potem się oblewamy, a ty sobie cycki przyprawiasz?”. No tak, ale z drugiej strony osoba przebrana może nam odpowiedzieć: „ no tak, ale Kopernik też była kobietą”. A jak nie Kopernik, to może Messi? Jak mam być szczery, mi to plum i wisi, kto jako kto biega, czy kogo udaje. Jego sprawa, jego karma. No, ale ja nie walczę o czołowe miejsca. I zupełnie inny jest punkt środka stawki amatora postrzegania, a walczących o czołowe lokaty. I mimo, że nas przeciętniaków jest zdecydowana większość to tym najlepszym szacunek i podziw się należy i eliminowanie wszelkich patologii w naszym amatorskim tuptaniu. Jak mam być szczery, ja ich zupełnie nie rozumiem. Jeszcze gdyby chodziło to o kasę czy jakieś nagrody. Ale awans z miejsca 1121 na 638, czy z 500 na 50? No, ale wiadomo, co na temat karmy mógłbym w tym momencie napisać. Jak mam być szczery, żeby takie przemiany świadomie, dla poprawy wyników sobie robić, to trzeba być naprawdę zdrowo…. Może nie dokończę. No tak, ale zawsze można napisać, ze ktoś żyje w dwóch osobach. Może już przesłania religijnego nie będę wstawiał.
|
|