|
| boryna Marek
Ostatnio zalogowany 2018-07-05,16:46
|
|
| Przeczytano: 443/2335638 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Goral Maraton – bieg przyjaźni trzech narodów | Autor: Marek Pietrowicz | Data : 2015-09-01 | Są takie miejsca gdzie granice nawet kilku państw spotykają się. Jednym z nich jest „Trójstyk” łączący granice: Czech, Słowacji i Polski, który położony jest na peryferiach polskiej wsi Jaworzynka. Jest to rejon Beskidu Żywickiego o malowniczym krajobrazie i dalekiej perspektywie porośniętej lasami pełnej szczytów i dolin. W tym miejscu odbył się w dniach 23 sierpnia Goral Maraton. Startujący mieli wybór spośród trzech dystansów: sprinterskie 6km, 25 km półmaraton i 50 km dystans główny. W rywalizacji wzięło łącznie udział ponad 300 osób.
Nasza paczka tuż przed startem, od lewej: Geniu, Michał,Jola, Marek, a na kolanach Maciej.
Michał wybrał półmaraton, a reszta najdłuższy dystans, który tworzyła pętla po pobliskich szczytach i położonych w dole mieścinach z finiszem w „Trójstyku”.
Dzień biegowy poprzedzało natomiast wydarzenie o nazwie Goral Fest. Festyn ten trwał cały dzień, a zakończył się dyskoteką „pod gwiazdami” trwającą do późnych godzin nocnych. Jego motywem przewodnim była prezentacja góralskiej kultury i tradycji z trzech graniczących ze sobą regionów. Lokalnych strojów, śpiewów, tańców i potraw było zatem sporo. Panował fajny, festynowy nastrój. Spędziłem tam około trzech godzin i najbardziej spodobał mi się występ jednego zespołu.
Dziesięciu tancerzy- śpiewaków ubranych w stroje uszyte na wymiar. Dziewczynki podrygiwały sukniami, chłopcy skakali. Czasami tańczyli wkoło. Jeden z ciupaską odważnie kierował zespołem pokrzykując wyuczone strofy. Tak wykonali kilka układów. Sęk w tym, że cała grupa pewnikiem nie miała łącznie 70 lat, a średnia ich wzrostu nie przekraczała z jednego metra. Ale się uśmiałem i naklaskałem.
Wspólny start biegu na 3 dystansach nastąpił w niedzielę o godzinie 10.
Tylko, że przedtem, chłop co się zowie, Góral z przyłożoną do kobiecej piersi ciupażką huknął taki kawał lekko seksualny, że wszystkim kopara opadła, a szczęście pojawiło się na twarzach. Widać to zresztą na załączonym zdjęciu. Ja usłyszałem tylko salwę tego uśmiechu, bo byli dość blisko.
Zaraz potem ruszyliśmy.
Sprinterzy z najkrótszego dystansu dość szybko skręcili w bok, a reszta wiary biegła wspólnie do 24 km trasy. Potem już tylko maratończycy zostali na trasie rywalizacji. Szlak bardzo urokliwy, pełen długich zbiegów i podejść oraz szerokiej perspektywy górskiego krajobrazu. Po stronie czeskiej i słowackiej spora część trasy maratonu była wyłożona betonowymi płytami.
Ten teren był również bardzo dobrze przygotowany do kolarstwa górskiego. Kilku rowerzystów zresztą oficjalnie wystartowało w tej imprezie. Na podium, jak to często bywa, wskoczyła Jola – 1 miejsce w swojej kategorii wiekowej oraz 2 w klasyfikacji Open. Geniu natomiast zdobył chwalebne 3 miejsce w kategorii wiekowej 60 +.
Michał zaliczył swój pierwszy start w górach, Maciej z dobrym wynikiem potwierdził swoje przygotowanie do wrześniowego startu w Krynicy w konkurencji IronMan (to „biegowa bestia”, Jola namówiła go na wspólny start w tej konkurencji), a ja wyposażony w kije trackingowe testowałem techniki marszobiegowe. Oj przydały się, bo chyba bym bez nich nie ukończył tej trasy. Dla mnie było chwilami jednak zbyt upalnie. Również brak treningu wyszedł na jaw.
Wszystkim z naszej paczki tak spodobał się nastrój wydarzenia i pokonywana górska trasa, że jednoznacznie zapowiedzieliśmy powrót w to miejsce już za rok.
|
| | Autor: Jozinek 1, 2015-09-01, 13:00 napisał/-a: Marku Piękny :) opis :) dodam tylko ze trasa była bardzo wymagająca a atmosfera :)na biegu wręcz wyśmienita :) ...wieczorem po biegu :) zabawa taneczna trwała :) do póznych godzin nocnych :)Było bosko i naprawdę warto wrócić :) w to miejsce Dodatkowo :) olbrzymie podziękowania dla organizatorów za włożony trud w organizację biegu :) | |
|
| |
|