Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 431 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Wzorowy Maraton - Dębno 2002
Autor: Krzysztof Grzybowski
Data : 2002-04-21

Wzorowy Maraton - Dębno 2002
Autor: Krzysztof Grzybowski, Data 21.04.2002 r

Na maraton do Dębna wybierałem się ze synem z dużymi obawami. Nie przebiegana zima nie napawała. nas optymizmem co do przebiegnięcia dystansu maratonu. Postanowiliśmy się wząść „w garść” i przez ostatnie cztery tygodnie jako tako przygotować się do pokonania maratonu w limicie czasu jakim było 4 godz.30 min. W okresie przygotowawczym chcieliśmy zaliczyć Bieg Sokoła w Bukówcu Górnym co się nam w pełni nie udało, ponieważ tylko na niego ja pojechałem. W ostatnim tygodniu przed maratonem zrobiliśmy lekki trening skupiając się głównie na odnowieniu sił po ostatnich tygodniach ostrego treningu.

Do Dębna ( oddalonego 40 km ) pojechałem z synem już w sobotę po południu. Tym wyjazdem chcieliśmy załatwić wszystkie sprawy związane ze zgłoszenie się, oraz porozmawiać z dawno nie widzianymi kolegami.
Byliśmy bardzo ciekawi jak w tym roku wywiążą się organizatorzy ze swego zadania. Podczas wjazdu do centrum Dębna, natrafiliśmy na trwające akurat tam biegi młodzieżowe. Służby porządkowe szybko i sprawne skierowały nas do Domu Kultury, gdzie na jego terenie przygotowano bezpłatny parking dla uczestników maratonu Pobranie kart i wizyta u lekarza, oraz załatwienie pozostałych formalności okazały się samą przyjemnością. Badania przed startowe wykonywane przez trzech lekarzy mnie lekko zaskoczyły, choć z taką sytuacją się już raz spotkałem. Można tez było się spodziewać ze organizatorzy chcący zlikwidować kolejki z poprzednich lat zastosują te rozwiązanie. Chwała i za to! Po załatwieniu wszystkich formalności w sekretariacie maratonu dostaliśmy reklamówki z gadżetami ( pamiątkową koszulkę, teczkę z regulaminem biegu, skarbonkę w kształcie pieca gazowego firmy Buderus )

Sala widowiskowa była już przygotowana na przyjęcie gości, w drzwiach stojące dziewczęta gorąco zapraszały do wejścia do środka i napiciu się herbaty, kawy, lub wody mineralnej. W czasie degustacji można było przyjacielskim gronie obejrzeć filmy video z zeszłorocznej edycji biegu.

Nie byliśmy dawno w Dębnie ( ostatni maraton ), więc postanowiliśmy wyjść na miasto. Miasto od ubiegłorocznego pobytu nabrało więcej kolorytu. Więcej chodników położonych polbrukiem, odmalowane elewacje domów,
ładnie wykonane trawniki dawały miastu więcej blasku. Będąc w centrum trafiliśmy na sklep, w witrynie którego zrobiona została wystawa trofeów które przypadną zwycięzcom maratonu. Największą uwagę zwróciliśmy jednak na rzecz która była ustawiona na samym środku. Była to tabliczka i certyfikat „Złoty Bieg” nadany przez serwis Maratony Polskie. Wyglądało to efektownie.

Po powrocie z miasta do Domu Kultury, porozmawialiśmy chwile z spotkanymi tam znajomymi. Nie czekając na Past Party wróciliśmy w domowe pielesze. Byliśmy na miejscy o godz. 19 .

Do Dęba wróciliśmy następnego dnia z własnymi kibicami na półtora godziny przed startem. Nie musieliśmy się spieszyć z przyjazdem, ponieważ wszystkie formalności mieliśmy załatwione, a do startu starczyła mała rozgrzewka. Za to w domu w dniu startu można było w łóżku dłużej poleżeć. Warunki pogodowe były prawie idealne ( za duża wilgotność powietrza) – około 10 stop. pochmurne niebo i lekki wiatr. Po krótkiej rozgrzewce ustawiłem się wraz z synem z tyłu stawki, dając z przodu miejsce asom maratonu. Nam się nigdzie nie spieszyło.

Nie będę opisywał biegu, bo pokonaliśmy trasę maratonu dość równo, z tym ze miałem lekki kryzys 25 km, który szybko minął i mogłem bez problemu kontynuować bieg z coraz szybszą końcówką.
Syna zaś dopadły bóle nóg (w szczególności kolana ) na 29 km, na którym musieliśmy się rozstać. Dał sobie z tym problemem świetnie radę, pokonując maraton 7 min za mną.

Chciałbym poruszyć inną sprawę – otoczkę całego biegu.
Start do biegu był niesamowity. Tłumy kibiców dopingowało nas na odcinku paruset metrów. Przy takim dopingu aż nas podrywało do szybszego biegu. Z takim dopingiem spotykam się tylko raz w roku – właśnie w Dębnie.
Przebiegłem już „trochę” maratonów, ale nigdzie nie spotkałem się z takim dopingiem, w czasi e biegu, oraz na ostatnich metrach maratonu.

Świetnym pomysłem było rozdanie na trasie biegu list startowych. W tym momencie biegacze dla miejscowa społeczność kibicujących na trasie, przestali być anonimowi. Dopingując przez wymienianie imienia, lub miasta z którego maratończyk pochodził jeszcze bardziej mobilizował do walki z pokonaniem dystansu.

Punkty odświeżania dobrze zaopatrzone ( isostar, herbata, pomarańcze, cytryny, ciastka, czekolada, banany itd. ), a także punkty medyczne i odświeżania. Do tego szybka i sprawna obsługa na nich.

Trasa w większości prowadząca lasami (osłonięta przed wiatrem i słońcem), malownicza, dawały gwarancję ze w razie niekorzystnych warunków atmosferycznych, biegacze będą je mniej odczuli.

Największa jednak niespodzianka czekała na wszystkich dopiero na mecie: medale, sprzęt do biegania firmy Buderus ( koszulka i spodenki ), mata zapobiegająca wychłodzeniu organizmu ( firmowy Isostara ), którą okrywał każdego biegacza. osobisty opiekun, gotowy w każdej chwili do wszelkiej pomocy. Czułem się na mecie nie jak zawodnik który przebieg w końcówce biegu, lecz niczym zwycięzca. Przygotowany masaż, prysznice, oraz gorąca zupa, kiełbasa, chleb, ketchup ( wszystkiego pod dostatkiem )
Dodatkowo pełna torba żywności regeneracyjnej na drogę powrotną: soki, isostar, piwo, pomarańcze, cytryny, czekolada, herbatniki, jabłka, soki owocowe. Świetne suchy prowiant dla osób na daleką drogę powrotną.

Czasy uzyskane przez ze mnie i syna Piotra w XXIX Maratonie Dębno 2002 - 3:35:38 i 3:42:47 - przyjeliśmy z wielkoą ulgą i radością, gdyż uzyskanie ich po tak słabym zimowym wybieganiu ( treningu ), w ostatnich przygotowań przygotowań przed maratonem graniczył z cudem.

Maraton w Dębnie jest wzorcowym maratonem w Polsce, z którego inni powinni brać przykład. Kładzie tam się duży nacisk na opiekę nad maratończykami, żeby pobyt tam był dla nich przyjemnością, a wyjeżdżając, maraton ten został im długo w pamięci. Bo mi i moim kolegom on na pewno baaaardzo długo zostanie w pamięci.

Mówiąc jednym słowem: organizacja na szóstkę z plusem. I tak trzymać !!!


Krzysztof Grzybowski
Gorzowskie Towarzystwo Miłośników Biegania
AMATOR
http://www.amator.and.pl/
bigfut@poczta.onet.pl
korespondent serwisu Maratony Polskie
http://www.maratonypolskie.pl



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Raffaello conti
13:48
fit_ania
13:26
waldekstepien@wp.pl
12:55
arturM
12:50
kos 88
12:12
Leno
11:39
ATT Sport
11:37
STARTER_Pomiar_Czasu
10:54
Rabarbar
10:49
Benek.Garfield
10:44
conditor
10:39
UKS ATOS WoĽnice
10:28
Personal Best
10:27
ProjektMaratonEuropaplus
10:12
lordedward
10:07
Wojciech
09:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |