Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 451/707711 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/2

Twoja ocena:brak


Relacja z Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego
Autor: Piotr Bąk
Data : 2014-03-17

Miął już tydzień od mojego startu w pierwszym Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim im. Tomka Kowalskiego. Szczerze mówiąc nie bardzo mi się chciało pisać bo powodów mało: wynik słaby i forma daleka od oczekiwań. Jednak to co mnie zmobilizowało by postukać w klawiaturę to szczytny cel tej imprezy i nieprawdopodobna wprost jak na debiut organizacja.

O Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim-ZUK dowiedziałem się gdzieś na przełomie października i listopada ubiegłego roku. Od razu pompomyślałembie że głupio było by opuścić pierwszy zimowy bieg ultra w Polsce tym bardziej że odbywa się tuż pod nosem. Zapisy wyznaczono na 19 grudnia na godzinę 12, to był też termin mojego badania serca (poprzednie budziło dużo wątpliwości), które miało zadecydować czy będę dalej uprawiał ten sport. Diagnoza profesora Kosmali który robił USG brzmiała „Skoro serce mówi Panu by biegać to proszę bardzo”.



Natychmiast popędziełm do komputera by zdążyć na zapisy bo ilość miejsc ograniczona do 150 osób. Zapisałem siebie i Daniela Chojnackiego chłopak zapomniał i dzwonił po znajomych by wpisać go na listę efekt był taki że zajął 4 miejsce więc mam nadzieję że coś mi odpali z nagrody :). Badanie i szybkie zapisy to były tak naprawdę najmniejsze problemy do przezwyciężenia. Najpoważniejszy to zgoda żony ponieważ 10 marca mieliśmy wyznaczony termin porodu (start biegu 8 marzec). Umówiliśmy się że postara się wyrobić przed inaczej zwraca wpisowe.

Z mocną grupą kilkunastu chłopa, która roboczo nazwaliśmy UMK Preparation zaczęliśmy przygotowania do startu wybierając się kilka razy w Karkonosze na trasę biegu oraz na pobliską Ślężę. Jedno z takich długich wybiegań skończyło się mega mocną końcówką po tym jak odebrałem telefon i usłyszałem „Mam skurcze. To chyba już”. W domu byłem o 14 o 19:07 przyszła na świat Julka. Data 16.02.2014 grubo przed ZUKiem więc wszystko zgodnie z planem.

W piątek 7 marca przed biegiem odbyła się odprawa po której można było oglądnąć film o Tomku. Następnie udaliśmy się do pokoi przygotować niezbędny sprzęt taki jak folia NRC bandaże gwizdek oświetlenie ogrzewacze ponieważ kwestia bezpieczeństwa dla organizatorów była priorytetem. „Trzepanie” plecaków wyznaczono na czwartą rano więc spaliśmy jakieś trzy i pół godziny. Adrenalina powoli zaczęła uderzać do głowy więc tak wczesna pobudka nie przeszkadzała. Punktualnie o piątej grupa 150 osób wystartowała i natychmiast rozciągnęła się tworząc węża który z przodu oślepiał jasnym światłem czołówki a z tyłu migał czerwonym stroboskopem. Zacząłem spokojnie ponieważ wiedziałem że przez następne 13km będzie łagodny podbieg a orka zacznie się przed Przełęczą Okraj na tym etapie miejsce w połowie mnie zadowalało. Przed Okrajem na żółtym szlaku postanowiłem sprawdzić kije nigdy jeszcze nie biegałem z patykami.

Na przełęczy pierwszy punkt żywieniowy, wycisnąłem żel i popiłem izotonikiem trochę odetchnąłem i dopiero wtedy zorientowałem się ze czołówka już nie będzie potrzebna, wstaje piękny dzień. Po kilometrze postanowiłem założyć raki, śniegu i lodu zaczęło przybywać a najgorszy odcinek dopiero przede mną. Marzyłem by jak najszybciej dostać się na Śnieżkę bo wiedziałem że potem już tylko z górki. 30km z górki. Myślę że zejście ze śnieżki dla tych co nie mieli raków lub kolców to była walka o życie. Zaraz potem w Domu Śląskim był kolejny punkt na którym organizatorzy serwowali podobno zupę. Nie zatrzymałem się bo bałem się że zostanę tam na dobre. Taką samą taktykę zastosowałem na Odrodzeniu gdzie wolontariusze zapraszali do schroniska. Miałem nadzieję że zapas żeli cukierków i izotonika wystarczy do końca. Trasa którą pokonywaliśmy grzbietem Karkonoszy w słońcu była przepiękna trafiliśmy na idealną pogodę.



Co rusz na szlaku stały osoby obsługujące bieg pokazując kierunek i dopingując. Turyści także witali nas oklaskami więc uśmiech mimo trudów z ust nie schodził. Minąłem Wielki Szyszak i zobaczyłem Śnieżne Kotły teraz to już tylko 13km. Doturlałem się do schroniska na Hali Szrenickiej i nie wstępując odbiłem w kierunku Jakuszyc. 150 metrów dalej zamiast napoju zaciągnąłem powietrze więc na ostatnich kilometrach ratowałem się śniegiem. 8 kilometrów ze Szrenicy to był najgorszy odcinek nie wiedziałem co się dzieje nogi chciały biec ale góra mówiła nie, całkiem odwrotnie niż w poprzednich biegach. Na ostatnich kilometrach wyprzedziło mnie jeszcze 4 biegaczy, ostatecznie zająłem 66 miejsce z czasem 6:44 min. Mimo wszystko jestem zadowolony bo honorem była możliwość wzięcia udziału w imprezie upamiętniającej Tomka w rocznicę jego śmierci na Broad Peak.

Wielkie podziękowania należą się wszystkim którzy wzięli udział w przygotowaniach do zawodów bo był to chyba najlepiej zorganizowany bieg w jakim brałem udział martwi mnie tylko to że taka impreza na początku sezonu wszystkie inne postawi w cieniu.

Nie mogę zapomnieć o mojej żonie i córce które 8 marca w Dniu Kobiet zostawiłem na cały dzień by spełniać swoje nikomu nie potrzebne zachcianki. Kocham Was i bardzo dziękuję za wsparcie.

Zachęcam wszystkich do oglądnięcia przepięknych zdjęć zamieszczonych na stronie Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego

ultramaratonkarkonoski.pl/



Komentarze czytelników - 4podyskutuj o tym 
 

robertk16

Autor: robertk16, 2014-03-04, 17:20 napisał/-a:
Witam

Kolega nie może uczestniczyć w biegu. Jeśli ktoś jest zainteresowany udziałem to proszę o kontakt mcinex@wp.pl

 

romano071

Autor: romano071, 2014-03-08, 20:52 napisał/-a:
LINK: http://ultramaratonkarkonoski.pl/

Są już dostępne wyniki

 

sypniewska.hanna@interia.

Autor: sypniewska.hanna@interia., 2014-03-17, 22:19 napisał/-a:
Fajna relacja, zgadzam się z Piotrem- to był najlepiej zorganizowany bieg, w którym brałam udział, wywiozłam z Karpacza moc niezapomnianych przeżyć.

 

Kamus

Autor: Kamus, 2014-03-28, 22:11 napisał/-a:
Trasa jest mi znana od 1973 roku.Tam były wypady latem i zimą wraz z dziewczyną ( żoną).
1 marca byłem w Jakuszycach i ...serce podpowiada, by ten Ultra... bieg zaliczyć.
Piękna relacja. Zdrowia dla Kobiet :)

Pozdrawiam

 



















 Ostatnio zalogowani
Andrea
00:23
Jerzy Janow
23:46
Wojciech
23:37
VaderSWDN
23:25
Volter
23:25
Artur z Błonia
23:18
szakaluch
22:30
gibonaniol
22:28
timdor
22:08
malicha
22:06
Namor 13
21:42
Agusia151
21:08
uro69
20:51
Pablo_run
20:51
Pawel63
20:39
grzybq
20:34
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |