|
| Przeczytano: 418/553618 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Niech się Pan nie boi. Nie gryzie... | Autor: Dariusz Marek | Data : 2012-11-22 | Zdarza mi się wyjechać gdzieś w nieznane rejony, by sobie pobiegać i przy okazji nacieszyć oko urokami wsi. Często jest to jakaś okoliczna wioska. Sam spokój, cisza, aktywny relaks.
Więc biegnę sobie gdzieś tam po gruntowej drodze prowadzącej donikąd. Fajnie jest do momentu gdy na mojej drodze nie pojawi się pies, lub kilka psów – tzw. Psi gang...
Biegnący człowiek nie istotne czy w jaskrawych kolorach czy nie, staje się potencjalnym celem. W oczach czworonoga staję się ofiarą a on ze względu na swoje pierwotne instynkty staje się łowcą. Moja reakcja : zatrzymuję się co najmniej kilkanaście metrów przed moja przeszkodą.
Gdyby piesek miał uszy – a ten ze względu na swoją rasę ich nie posiadał – postawił by je, jednak wystarczyło mi że stanął w bojowej pozycji charakteryzującej się bezruchem, postawieniem sztywno ogona oraz skierowanymi ślepiami skierowanymi w moją stronę. Wiedziałem że zostałem namierzony.
Patrzymy na siebie. Następuje rezonans. Cofam się powoli a on w tym momencie zaczyna szarżę w moim kierunku. Stanąłem jak w ryty po raz drugi. Pies podlatuje i zaczyna chaotycznie szczekać i warczeć. Nagle z za krzaków wychodzi prawdopodobnie właściciel psa, Pani ze smyczą trzymaną w ręce, zwisającą sobie luźno przy ziemi i kagańcem dyndającym obok:
"Niech się Pan nie boi. Nie gryzie."
Pies jest przy mnie i ujada, praktycznie gryząc mnie po nogach. Głupia sytuacja.
"Fafik!Fafik!?!" - woła właścicielka. Pies poszczekał jeszcze chwile i ociągając się w końcu wycofał, podbiegł do właściciela.
"Mówiłam, że nie gryzie!"
Zatkało mnie, odwróciłem się i pobiegłem tam skąd zacząłem trening, czyli do auta odzyskać prawidłowe kolory skóry. Podobne sytuacje mnie często prześladowały. Postanowiłem kupić sobie cos do samo obrony – gwizdek na ultradźwięki.
W globalnych sklepach można zakupić taki ale do montażu w samochodzie na zasadzie trąbki. Będąc w aucie nie obawiał bym się odgryzienia mojej nogi więc po licho mi to? Odpada. Rozwiązanie jednak nastąpiło samo. Olałem totalnie takie psie ataki i ujadanie zachowując zimną krew.
W momencie spotkania na swojej drodze psa, przechodzę do marszu. Omijam delikwenta gdzieś z boku. Czasami jest ciekawski i podchodzi, ale na tym się teraz kończy. Gdy już jestem odpowiednio daleko zaczynam biec znowu. Tym samym omijając jego teren, tzn. przechodząc przezeń w dozwolony, spokojny lecz stanowczy sposób nie wywołuję w nim prawidłowej reakcji.
Pies potrafi się zachować prawidłowo broniąc swojego terenu, rozumiem to. Tylko szkoda, że spory procent właścicieli psów nie potrafi zrozumieć, że mają nad nimi pozorną władzę – i to jest niebezpieczne. Lepszy pies "luzakiem" niż przy budzie z jedynym swoim kompanem – łańcuchem. |
| | Autor: Paula94, 2012-12-31, 16:14 napisał/-a: Mam nadzieję, psy czytają i rozumieją. Rozumiem, że dogtreking,.że psa się wyprowadza.na spacer itd. Niestety ja osobiście psów się boje,.a psów, które za mną biegną w szczególności. Dzisiaj np. spotkałam jednego latającego luzem. Na szczęście, nie był zbyt agresywny, ale już sama obeccnośc czworonnoga bez smyczy wybiła mnie z rytmu.:-) | | | Autor: Hung, 2013-01-02, 19:19 napisał/-a: Dzisiaj we Wrocławiu, na mojej 15 km trasie, spotkałem 8 psów a ani jeden nie uciekł (wrocławskie psy są chyba bardziej odważne od wiejskich)i pomimo, że żaden mnie nie zaatakował, to przy każdym mijaniu się ze stworzeniem przechodziło przez moje ciało zimno, które było bardziej przenikliwe i nieprzyjemne niż mocny wiatr. | | | Autor: Pawel1973, 2013-01-07, 19:41 napisał/-a: wprawdzie ten wątek prawie umarł ale jako ciekawostka z jednego tabloidu: http://www.fakt.pl/Na-tydzien-przez-studniowka-Aneta-jest-oszpecona-Pogryzly-ja-psy,artykuly,194692,1.html
Oczywiście to nie po to aby obrzydzać psy, bo są w większości milusie, ale po to by uważać, szczególnie na prowincji. | | | Autor: Neko, 2013-01-07, 20:06 napisał/-a: Ja kocham psy (sam mam dwa :). Ale na wszelki wypadek na te psy które mnie NIE kochają biegam zawsze odpowiednio uzbrojony. I to oprócz psychologii (nie patrzeć w oczy psa itd) to chyba najlepszą obrona... | | | Autor: Truskawa, 2015-07-15, 11:42 napisał/-a: A co zabierasz ze sobą? Zdarzyło mi się po sylwestrze spotkać w lesie starego, dużego i chyba ślepego psa. Chcialam mu pomóc ale kiedy podszedł do mnie, przestał wyglądac przyjacielsko. Wsytraszyłam się go. Trzymałam go na długość kija. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia. Pewnie potrzebował pomocy.. | | | Autor: Martix, 2015-07-15, 12:46 napisał/-a: Jak się boisz psa to on to może wyczuć i tym bardziej być grożny dla ciebie. Najlepszy sposób to nie dać się wystraszyć, no chyba że pies jest wyjątkowo nieugięty ale to rzadziej się zdarza. Psy postrzegane są raczej jako "straszaki",poszczekaja i przestaną. W dobie kiedy biega nas więcej psy też się do tego widoku przyzwyczajają i rzadziej atakują! | | | Autor: Magda, 2015-07-15, 14:04 napisał/-a: a jaki kurs behawiorystyczny skończyłeś, że wypisujesz takie rzeczy?
może jesteś chociaż wolontariuszem w schronisku i masz doświadczenie w obejściu z psami ze skrzywioną psychiką? | | | Autor: Truskawa, 2015-07-15, 18:24 napisał/-a: Hm... No chyba niekoniecznie tak . :-) | | | Autor: TheMarco, 2015-07-20, 11:27 napisał/-a: Zwierzęta to takie dziwne istoty, że wyczuwają nasze nastawienie.
Gdy się boisz, to nie może ale wyczuje to na pewno.
Na National Geographic Channel był (teraz lecą powtórki na innych kanałach) fajny program "Zaklinacz psów", można się sporo dowiedzieć i nauczyć prostych sposobów by nas nie zaatakowały na ścieżkach ;)
http://www.natgeotv.com/pl/zaklinacz-psow | | | Autor: henryko48, 2015-07-20, 15:53 napisał/-a: Pies powinien być na smyczy,a te większe powinny mieć założone kagańce,niestety sporo właścicieli czworonogów nic sobie z tego nie robi,trzeba być bardzo czujnym,szczególnie w lesie,dobrze jest się zaopatrzeć w gaz pieprzowy żelowy,jeden strzał i po kłopocie,zaraz będą wpisy że tak się nie robi,ale pogryzienie do przyjemnych nie należy i mogą być komplikacje i to bardzo nieprzyjemne jakie miał mój kolega,pogryziony w lesie. | |
|
| |
|