| | | |
|
| 2013-09-12, 08:39 Ból niewiedzy
Ja bym wyciągnął mimo wszystko wniosek optymistyczny, mianowicie, że prawdą jest powiedzenie, iż człowiek potrafi więcej niż myśli, że może. I że granice są głównie w głowie. |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 08:47 Ból niewiedzy
Świetny tekst.
Wzruszyłam się potężnie, solidaryzując się z autorem (sugestywna wizja kupy pod tyłkiem zadziałała).
Pisz częściej, proszę:) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 09:48
A mnie najbardziej urzekło dowiedzenie się, że stadion ma 420 a nie 400 metrów po takich treningach :-) |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 10:04 Klasa
Fajnie sie czytalo. Nie mialem okazji dlugo smakowac biezni. Ale ulica jest ok. Szacunek paniekolego za wyniki i tekst. Napisz cos jeszcze kiedys. |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 10:08
Na tej bieżni co roku odbywa się Wrocławski Test Coopera, i też wszyscy(nie wyłączając osób odpowiedzialnych za pomiar dystansu) są przekonani, że ma ona 400 metrów. Wychodzi na to, że mogę sobie dodać 150 metrów. |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 12:02
Chłopie!, nawet nie wiesz, jak mnie podbudowałeś. Właśnie we wtorek robiłem ostatni mocny trening przed Maratonem Wrocławskim dokładnie na tym stadionie: 10x1 w tempie dla mnie dość mocnym - wychodziło 4:40 (inna sprawa, ze na taki trening troche za późno).
Teraz wiem, że biegłem nie 1000m lecz 1.050m. i to w tempie bodaj 4:27. |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 15:24
2013-09-12, 09:48 - Admin napisał/-a:
A mnie najbardziej urzekło dowiedzenie się, że stadion ma 420 a nie 400 metrów po takich treningach :-) |
Lucas , dzięki , już koryguję kilometry w dzienniczku :)
Też wczoraj lataliśmy na tym stadionie . |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 16:47
2013-09-12, 10:08 - mirotrans napisał/-a:
Na tej bieżni co roku odbywa się Wrocławski Test Coopera, i też wszyscy(nie wyłączając osób odpowiedzialnych za pomiar dystansu) są przekonani, że ma ona 400 metrów. Wychodzi na to, że mogę sobie dodać 150 metrów. |
No to będzie zdziwienie i rozczarowanie wynikiem jak test odbędzie się w końcu na tartanie ;)
Ale też się zaskoczyłem tym odkryciem, nieraz tam robiłem "czterysetki", to tłumaczy cholerne zmordowanie przy próbie bieganie w podanym z tabel tempie danielsowskim. Dzięki za wiedzę, uniknę bólu ;) |
|
| | | |
|
| 2013-09-12, 20:33
|
| | | |
|
| 2013-09-13, 17:28 Warto dobrze policzyć.
Sympatyczny wpis z ciekawym doprowadzeniem czytelnika do puenty. W niedzielę miałem podobną sytuację. Na mecie półmaratonu w Iławie posmutniałem, że wypadłem poniżej założonego wyniku. Smutny już byłem na 17 km gdzie czułem, że nie utrzymam ambitnie wyznaczonego tempa. Smutny taki byłem do momentu kiedy wieczorem rzuciłem się do ulubionych analiz. Po pierwsze okazało się, że czas netto jest lepszy o 16 sekund od życiówki sprzed roku. Po drugie na 10 km miałem o ponad 5 minut czas lepszy niż rok temu. Po trzecie wszyscy mówili, że było strasznie gorąco o wiele bardziej niż rok temu. Po czwarte ten sam zwycięzca rok temu miał 4 minuty lepszy czas i czołówka także. Po piąte na koniec przypomniałem sobie, że trasa w tym roku była o jakieś 300 metrów dłuższa. Albo inaczej rok temu o 300 krótsza i mój wynik tego roczny wcale nie jest moją porażką. Szkoda, że nie cieszyłem się tym co zrobiłem na miecie.
Bardzo poda mi się poetyckie przedstawienie ziązku biegacza z tartanem i asfaltem i wynikających z tego emocji. Jak do tej pory pierwszy taki wpis. Proponuję koledze nadać miano. Najlepszego Poety Wśród Biegaczy lub Najlepszego Biegacza Wśród Poetów.
Pozdrawiam. |
|
| | | |
|
| 2013-09-14, 20:01
Ja przebiegłem dwa razy więcej maratonów niż Łukasz i absolutnie czuję się maratończykiem a nie lekkoatletą. Na bieżni biega się okazjonalnie, gdy org ustawi tam metę, poza tym biegamy gdzieś... tak jak np. chodziarze. Reszta uprawia lekkoatletykę tam gdzie jej miejsce - na stadionie.
Ale! Ale! Jeden, jedyny raz byłem lekkoatletą, kiedy zafundowałem sobie maraton na bieżni, zupełnie treningowo, solidaryzując się z biegaczami 42/42 - czyli 105,5 kółek - POLECAM. Można wiele przemyśleć!
Andrzej |
|