|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek zamknięty ogólnodostępny | Multi-Forum | Parkowy Półmaraton - Chorzów | Wątek założył | august (2013-07-24) | Ostatnio komentował | bladerunner (2013-09-27) | Aktywnosc | Komentowano 67 razy, czytano 1118 razy | Lokalizacja | | Podpięte zawody | Półmaraton Parkowy
| Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 4 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2013-09-09, 21:27
2013-09-09, 20:35 - flex2002 napisał/-a:
Brak wody dla biegaczy to faktycznie porażka. Był to chyba najtańszy składnik kosztów organizacji imprezy, a jakże cenny dla ludzi którzy wylewali w tym biegu litry potu.
Problem toalet to już standard na imprezach biegowych, mnie to nie przeszkadza bo zawsze znajdzie się inne miejsce aby załatwić potrzebę, ale dziwię się, że organizatorzy oszczędzają w tym aspekcie kosztem estetyki okolic biura zawodów.
Co do pomiaru trasy też bym polemizował, bo nie spotkałem jeszcze zawodnika z tej imprezy któremu dystans zmierzony zegarkiem wyniósł 21.097km lub ciut więcej. U mnie było to 20.85 a wcale zakrętów nie ścinałem, u innych też dystans zmierzony przez zegarek był krótszy niż HM.
No ale to w końcu pierwszy półmaraton parkowy więc jest nad czym popracować. |
Mi RunKeeper pokazał 21,14km, więc trudno się przyczepić. A na zakrętach siła odśrodkowa mnie nie wyrzucała poza trasę, więc dystansu nie nadrabiałem :-) |
| | | | | |
| 2013-09-09, 21:33
Aby podtrzymać dobrą tradycję dyskusji, pt. "Co mój Garmin zmierzył" informuję,że mój zmierzył 21170,...:-) |
| | | | |
| | | | | |
| 2013-09-10, 11:01
2013-09-09, 21:33 - Ryszard N napisał/-a:
Aby podtrzymać dobrą tradycję dyskusji, pt. "Co mój Garmin zmierzył" informuję,że mój zmierzył 21170,...:-) |
Czyli reasumując - nie ma się co czepiać rzeczywistego dystansu trasy (abstrahując, że przecież była atestowana). Możemy narzekać na wodę, toalety, izotoniki i medale, ale trasa była moim zdaniem OK. Czepianie się dystansu jest już narzekaniem dla samego faktu narzekania. |
| | | | | |
| 2013-09-10, 11:57 Mój Parkowy
To był mój 25-ty, czyli jubileuszowy półmaraton i nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić, ale jak czytam te wszystkie roszczeniowe komentarze, to po głębszym namyśle postanowiłem się podzielić swoimi przemyśleniami. Z góry uprzedzam, że tych przemyśleń się trochę zebrało, więc trochę się rozpisałem.
Myślałem, że napiszę te parę zdań głównie do początkujących adeptów biegania, żeby się nie zrażali, brakiem wody, papieru lub medali, tylko spróbowali inaczej spojrzeć na udział w zawodach, ale wśród „starych wyjadaczy” też są tacy narzekający, więc tekst jest wspólny.
Nasz, czyli mój i mojej małżonki, Półmaraton Parkowy rozpoczął się o godzinie 4 rano, bo o tej godzinie trzeba było wstać, żeby wyjechać o 5:30 i na czas, to znaczy, nie na ostatnią chwilę, dojechać do Parku Śląskiego z Łodzi, czyli ponad 200 km.
Przed biurem zawodów byliśmy o godz.8:10. W biurze luzy i sprawnie i szybko. Wizyta w toalecie w biurze zawodów, bez kolejki i z papierem, jak ktoś potrzebował. Później spacer i zdjęcia w Parku Śląskim, w którym byliśmy pierwszy raz.
Na 45 minut przed startem, udaliśmy się do szatni, czyli do naszego samochodu i tam bez tłoku się przebraliśmy i przygotowaliśmy do biegu. Po lekkiej rozgrzewce i rozciąganiu, ustawiliśmy się na linii startu i ruszyliśmy razem z wszystkimi, po usłyszeniu komendy. Ja wystartowałem w półmaratonie, a moja małżonka w biegu na 7 km. Jak można było zauważyć wiele par zastosowało właśnie taki „podział obowiązków”. Ja wspierałem moją małżonkę utrzymując takie tempo jak ona i niosłem butelkę z wodą w razie potrzeby. Przy punkcie z wodą wzięliśmy dwa kubki z wodą, z których ja nie skorzystałem, i oba zostały wykorzystane przez „moją połowę”. Po przekroczeniu linii mety pierwszego okrążenia, moja małżonka otrzymała medal i napój izotoniczny, który wykorzystała i jeden wystarczył jej całkowicie po przebiegnięciu 7 kilometrów. Następne dwa okrążenia pokonałem tempem narastającym, korzystając z wody w punktach na trasie. Ponieważ natura dała o sobie znać, to również skorzystałem z „toiki” ustawionej nieopodal trasy, na około 1 km przed metą, i bez kolejki, pod koniec drugiego okrążenia. Ponieważ, w moim przypadku był to bieg w ramach planu treningowego do maratonu, to ukończyłem go w spodziewanym czasie 2 godzin i 2 minut. Po przekroczeniu mety, otrzymałem medal i napój izotoniczny. Oddałem numer startowy i otrzymałem talon na posiłek. Z posiłku nie skorzystałem, i nie wiem, jak smakowała grochówka (czy zupa nie była za słona…….), ale zapewne była smaczna. Ja po dużym wysiłku nie jestem w stanie jeść i wystarczył mi napój izotoniczny, który otrzymałem na mecie i odżywka, którą sobie przygotowałem wcześniej. Podczas krótkiego odpoczynku, dokończyłem żel i popiłem go własną wodą. Zrobiłem pamiątkowe zdjęcia, poprawiłem skarpetki w butach, wziąłem małą butelkę odgazowanej coli (patent, który mi odpowiada, a dowiedziałem się o nim z wywiadu z p. trenerem Kaczmarskim) i wyruszyłem na trasę czwartego okrążenia, gdyż mój plan treningowy zakładał 28 km wybiegania w tym dniu.
To było o godzinie mniej więcej około 12:15 i wówczas doszedłem do wniosku, że zawody powinny rozpocząć się nie o 10-tej, a nawet godzinę wcześniej (to delikatna sugestia dla organizatorów), bo nagle na trasie zrobiło się bardzo tłoczno od pieszych i rowerzystów, którzy jeżdżą w sposób (nazwałbym to – bezkompromisowy), ale trudno, trzeba było bardziej uważać. Trasa cały czas była jeszcze oznakowana. Ponadto nie martwiłem się o nawodnienie, bo wiedziałem, że jeszcze „znajdę” wodę na trasie i tak też było, gdyż pomimo, że obsługa już sprzątała przy punkcie z wodą, to na poboczu leżały butelki z porzuconą wodą, którą wykorzystałem do schłodzenia organizmu. Chciałbym jednak dodać, że rzadko startuje się w biegach, gdzie trasa jest tak mocno zacieniona jak w Parku Śląskim, co doskonale łagodziło skutki wysokiej temperatury powietrza. Poza tym jest jeszcze ciągle lato i może być upalnie. Do picia miałem własną colę, więc odrobina cukru i kofeiny pozwoliła mi bez przeszkód ukończyć moje czwarte okrążenie. Po zakończeniu biegu, w okolicach linii mety znalazłem kolejną prawie pełną, porzuconą, butelkę wody i wykorzystałem wodę do schłodzenia głowy i rąk. Następnie przy samochodzie ochlapałem się wodą kranową, której dużą butelkę przywiozłem z takim właśnie zamiarem, i przebrałem się w mojej szatni samochodowej i o godzinie 13:35 wyjechaliśmy z Parku do Łodzi.
Z pięknego Parku Śląskiego wyjechaliśmy zadowoleni, bo zawody w naszej ocenie były bardzo udane i było wszystko czego się spodziewaliśmy i na zadowalającym nas poziomie. Dla nas ważny jest medal, bo nie uznajemy pustych przebiegów, zabezpieczenie trasy, pomiar czasu i wyniki w przyzwoitym terminie i coś do picia po biegu. Oczywiście, że szatnie i natryski też są ważne, ale można bez tego przeżyć. Posiłek po biegu, to gadżet, który jest bardzo kłopotliwy dla organizatora i dla mnie jest zbędny, bo nie biegamy po to, żeby się najeść po biegu. Wszystko inne co oferuje organizator to już tylko działa na plus i jest miłą niespodzianką, tak jak na przykład wysyłanie wyniku sms-em. Nasze oczekiwania nie są zbytnio wygórowane i pewnie dlatego przyjmujemy wszystko ze zrozumieniem. Również niedociągnięcia, które się zdarzają. Ale jak mówią, tylko ten się nie myli, co nic nie robi. A my, generalnie, jesteśmy pełni podziwu dla ludzi, którym się chce to wszystko robić i organizować, niejednokrotnie otrzymując w zamian tylko roszczeniowe wpisy na różnych forach internetowych.
Oczywiście, może ktoś powiedzieć, że niepotrzebnie się wtrącam, bo nie jestem miejscowy i nie znam miejscowych realiów i takie tam. Owszem, nie znam realiów lokalnych, ale udział w zawodach wziąłem i wiem jak było.
Podsumowując, to nic mi nie ubędzie, gdy na zawody przywiozę ze sobą własną wodę i własny izotonik, bo zawsze tak robię i będę miał jak Organizator nie zapewni odpowiedniej ilości, bo jak zapewni i nie wykorzystam własnych napojów to będę miał na później. Czy Wy zawsze chodzicie na trening z butelką wody lub izotoniku? Jeżeli tak, to źle robicie, bo przyzwyczajenie własnego organizmu do sytuacji gdy występuje niedobór picia to też forma treningu. Poza tym, to nic mi nie ubędzie jak będę miał, przyjeżdżając na zawody, zwitek własnego papieru toaletowego, bo mam taką zasadę, że bez tego papieru nie ruszam się na żadne zawody, bo częściej go brak niż jest. Poza tym, nigdy trasa nie jest idealnie zabezpieczona. No może jak zawody są na bieżni lekkoatletycznej. W innych przypadkach zawsze się można do czegoś doczepić. O medalach już napisałem powyżej, a moją troską jest aby dotrzeć do mety w takim tempie, że medale jeszcze będą. W innym przypadku to tylko moje ryzyko, bo medal to koszt i nie często zdarza się, że medale zostają po biegu.
Do Łodzi dojechaliśmy o 16-tej. Później jeszcze odpoczynek w domu, a przed godziną 21 jeszcze wsiadłem w pociąg, żeby przejechać kolejne 140 km, po prostu do pracy. Dzień był bardzo intensywny ale pełen pozytywnych wrażeń. Poza tym, już wiemy, że Park Śląski warto jeszcze raz odwiedzić, żeby skorzystać bogatej oferty parku i żeby przejechać się nowo otwartą kolejką gondolową. Może przy okazji kolejnego biegu. Wszak Śląski Maraton Wolności został już zapowiedziany.
Pisząc powyższe, jeżeli ktoś czytając dotrwał do końca, chciałbym podziękować Organizatorom, za bardzo sympatyczną imprezę biegową, dla amatorów i miłośników biegania, życząc aby każdy następny Półmaraton Parkowy był jeszcze lepiej zorganizowany. Kończąc pozdrawiam wszystkich uczestników.
|
| | | | | |
| 2013-09-13, 20:38
ma ktoś jakieś zdjęcia z półmaratonu parkowego?? podzielcie się prosze |
| | | | | |
| 2013-09-22, 18:29 Dostaliście medale?
Czy osoby które nie otrzymały medali na mecie dostały je już pocztą? |
| | | | | |
| 2013-09-27, 16:06
2013-09-22, 18:29 - maciek_g napisał/-a:
Czy osoby które nie otrzymały medali na mecie dostały je już pocztą? |
Otrzymałem medal dziś, tj. 27.09. listem poleconym. Organizator dotrzymał słowa, brawo. |
|
|
|
| |
|