|
| Przeczytano: 866/546285 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Galloway: brudne sztuczki | Autor: Jeff Galloway | Data : 2012-05-31 |
Od miesiąca na rynku dostępna jest najnowsza pozycja Jeffa Gallowaya pt. "Maraton - Trening metodą Gallowaya". Informacje na temat możliwości jej zakupu znajdziecie
KLIKAJĄC TUTAJ
Na łamach naszego portalu publikować będziemy kilka fragmentów książki, które - taką mamy nadzieję - wzbudzą Wasze zainteresowanie. Oto pierwszy z kilku odcinków pt. "Brudne sztuczki".
Rozdział 13
Brudne sztuczki
Kiedy przy 40. kilometrze czułem, że jestem u kresu swoich sił, wypróbowałem jedną z Twoich brudnych sztuczek mentalnych. Dzięki temu uzyskałem poczucie kontroli i ostatnie kilometry przebiegłem z uśmiechem na ustach.
Naprawdę dobra wizualizacja (z odpowiednim oszacowaniem tempa) będzie pomagać Ci przez większą część maratonu. Dzięki używaniu magicznych słów będziesz posuwać się naprzód dodatkowo przez 3 kilometry, 6, a czasem aż do samej mety. Ale w każdym maratonie zdarzają się chwile, zwykle blisko końca, kiedy magia wydaje się znikać ze słów, a co gorsza, z Twoich nóg. To uruchamia duży "głośnik" w lewej półkuli mózgu, przez który wykrzykuje ona swoje komunikaty. Prawdopodobnie słyszałeś większość z nich:
• "To koniec. Po prostu dojdź do mety",
• "Zwolnij; poczujesz się o wiele lepiej",
• "Zatrzymaj się teraz, a poczujesz się wspaniale",
• "Och, czuję się źle",
• "Nie dam rady dzisiaj",
• (I najgorsze z wszystkiego): "Po co ja to robię?"
Brudne sztuczki jako sposób na odwrócenie uwagi. To czas, aby zagrać nieczysto z lewą półkulą Twojego mózgu. Niezależnie od tego, co się dzieje, ona cały czas działa tak samo. Niemal każdy otrzymuje od niej komunikaty. Jedyne kłopoty, jakie na Ciebie czekają, to te, które się pojawią, kiedy jej posłuchasz. Brudne sztuczki odwracają uwagę lewej półkuli mózgu, dzięki czemu możesz biec dalej. Ale mogą zrobić o wiele więcej. Gdy znajdujesz serię kreatywnych obrazów, które pozwalają Ci dotrzeć do prawej półkuli Twojego mózgu, możesz wywołać inne twórcze myśli. One mogą stanowić dla Ciebie rozrywkę, ale są najefektywniejsze, gdy uaktywniają działanie prawej półkuli mózgu, wynajdującej intuicyjne rozwiązania problemów.
Kiedy zaczynasz praktykować tę metodę, prawa półkula mózgu działa jak haker próbujący załamać zabezpieczenia Pentagonu. Wciąż sonduje, wpada w ślepe uliczki i próbuje znowu, dopóki nie znajdzie bezpośrednich połączeń do ośrodków, które pozwolą osiągnąć dany cel. Dodatkowo aktywność prawej półkuli mózgu wzmacnia motywację i pozwala Twojemu organizmowi pracować do końca.
Jeżeli trenowałeś według planów zawartych w tej książce i utrzymujesz racjonalne tempo biegu w samym maratonie, pod względem fizycznym znajdujesz się na prostej drodze do linii mety. Istnieje jednak bardzo realistyczna mentalna „ściana”, którą większość maratończyków musi odepchnąć, aby dostrzec metę na horyzoncie. Dzięki treningowi mentalnemu przesuniesz „ścianę” daleko do przodu.
Wizualizacja mentalna
Jeżeli naprawdę zaangażowałeś się w regularne i efektywne wizualizacje przygotowujące Cię do maratonu na przynajmniej dwanaście tygodni przed biegiem, bez problemu poradzisz sobie z wyzwaniami czekającymi na Ciebie na pierwszych 29 – 32 kilometrach. Coraz intensywniejsze przygotowania (patrz strony 78 – 84) pozwolą Ci wytrwać i ignorować negatywne komunikaty lewej półkuli mózgu przez większą część maratonu.
Magiczne słowa w maratonie
Gdy mentalna wizualizacja straci swoją efektywność i stres wywoła strumień negatywnych komunikatów, nadchodzi czas na wypowiedzenie kilku magicznych słów (zobacz strony 85 – 88). Dzięki kojarzeniu coraz większej liczby pozytywnych doświadczeń z magicznymi słowami możesz zalać mózg pozytywnymi wspomnieniami i wznowić podświadome połączenia z doświadczeniami, które sprawdziły się wcześniej. To pozytywne pranie mózgu zwykle przesuwa mentalną „ścianę” do 38–41 kilometra.
Uaktywnianie prawej półkuli mózgu. Tak samo jak ogólne zmęczenie fizyczne jest opóźniane dzięki regularnym zmianom techniki biegowej, mentalna świeżość jest utrzymywana przez nieustanne zmiany aktywności lewej i prawej półkuli mózgu. Siła mentalna rozwija się dzięki temu, że się przygotowujesz i wykorzystujesz magiczne słowa. Gdy nauczysz się, jak docierać do prawej półkuli mózgu, opóźnisz jeszcze bardziej moment, w którym Twoje nastawienie przestanie Ci pomagać.
Brudne sztuczki są zarezerwowane na moment kryzysu w końcowych etapach maratonu, kiedy wzrastający strumień mentalnych pocisków płynących z lewej półkuli Twojego mózgu atakuje Twoją wolę podążania do mety. Gdy znajdziesz serię twórczych obrazów, które aktywują prawą półkulę mózgu, wywołasz inne kreatywne myśli, które pomogą Ci utrzymać poziom wysiłku, do którego jesteś wytrenowany, aż do mety. Brudne sztuczki to tylko zwariowane pomysły, których nie potrafi zrozumieć lewa półkula mózgu, ponieważ nie są logiczne. Przyjrzyjmy się jednej z nich, abyś mógł zobaczyć dynamikę ich efektów.
Wyłączanie lewej półkuli mózgu
Próby zapanowania nad lewą półkulą mózgu za pomocą angażujących ją rozpraszaczy uwagi nie skutkują. Niektórzy ludzie próbują przeciwstawiać się zniechęcającej aktywności lewej półkuli, stawiając przed nią logiczne wyzwania. By na przykład sprzeciwić się komunikatowi: „Ten maraton oznacza ból”, niektórzy zajmują się w myślach obliczeniami matematycznymi, analizą jakiejś sytuacji biznesowej czy ćwiczeniami logicznymi.
To może zająć na chwilę lewą półkulę mózgu i powstrzymać zniechęcające komunikaty, ale Twoje myśli wciąż znajdują się pod jej kontrolą. Jest tylko kwestią czasu, zanim większa fala stresu wymiecie tę chwilową rozrywkę. Kiedy strumień mentalnych komunikatów będzie związany z lewą półkulą, ich charakter będzie stawał się coraz bardziej negatywny.
Największą wadą tego podejścia jest to, że tracisz intuicyjną zdolność dążenia ku wielkim celom. Dzięki uaktywnieniu prawej półkuli mózgu masz okazję poszukać ukrytych sił i znaleźć spontaniczną motywację, natchnienie, a nawet radość, o której istnieniu nie miałeś pojęcia.
Wymknij się, gdy lewa półkula będzie zdezorientowana
Wymyśl taką sytuację, z którą lewa półkula mimo całej swojej logiki nie będzie w stanie sobie poradzić. Gdy ona nie wie, co robić, otwierasz sobie furtkę ucieczki od negatywnych komunikatów i wkraczasz na drogę ku osiągnięciu swojego celu. Im dokładniej opracujesz i wymyślisz scenariusz tej sztuczki, tym więcej będziesz mieć czasu, zanim negatywna półkula zacznie znów wysyłać zniechęcające komunikaty. Możesz zyskać 100, 200 albo 400 metrów. Ale meta znajduje się tuż za serią takich sztuczek.
Jedna zwariowana myśl może zrodzić kolejną
Nawet jedna kreatywna sztuczka może uaktywnić twórczą półkulę mózgu pracującego nad innymi interesującymi obrazami, wizjami i pojęciami, które będą stanowiły dla Ciebie rozrywkę i pozwolą Ci zbliżyć się do mety. Co bardziej znaczące, seria tych sztuczek może uruchomić twórczy proces w Twoim wnętrzu i zmobilizować wszystkie Twoje zasoby, dzięki czemu sprostasz wyzwaniom i dotrzesz do mety w dobrej formie.
Najlepsze sztuczki to te, które sprawdzają się w Twoim przypadku. Tylko Ty reagujesz na unikalną atmosferę określonych obrazów i zwariowanych pojęć. Zacznij wymyślać je w czasie, gdy Twoja prawa półkula mózgu jest aktywna, i zapamiętaj te, które działają. Im częściej ich używasz, tym bardziej efektywne się stają.
Worek z brudnymi sztuczkami
Niemal każda fantazja na chwilę zajmie Twoją uwagę. Dobrze, jeżeli sztuczki odnoszą się w jakiś sposób do zachowań, które pomagają Ci ukończyć maraton. Tu znajdziesz kilka pomysłów, które sprawdziły się w moim przypadku.
Gigantyczna niewidzialna gumka
Podczas wszystkich maratonów zabieram ze sobą to „urządzenie”, które jest przymocowane do moich szortów na wysokości krzyża. Kiedy ktoś mija mnie na końcowych etapach, moja lewa półkula mózgu wybucha strumieniem zniechęcania: „Popatrz, jak płynnie biegnie, a ty jesteś taki nierówny”. Łatwo posłuchać i poddać się tym logicznym komunikatom, których celem jest zredukowanie mojego wysiłku i zwolnienie tempa.
Zamiast tego atakuję, rzucając olbrzymią gumkę jak lasso nad głową każdego, kto miał czelność mnie minąć. Na chwilę przewaga tej osoby może wzrosnąć. Podczas następnych kilkuset metrów dodaję do swojej wizji wiele szczegółów, na przykład wyobrażam sobie, jak napięcie na gumce wzrasta i odcina dopływ tlenu do mózgu osoby, którą „złapałem”. Na pewno ta osoba będzie musiała zwolnić.
W pewnym momencie zaczynam się śmiać z tego absurdalnego pomysłu. Ale śmiech pomaga mi dotrzeć do prawej półkuli mojego mózgu i się odprężam. Moje zwinne nogi poruszają się w szybszym tempie i zwykle doganiam albo mijam osobę, która mnie wyprzedziła. Olbrzymia niewidzialna gumka znowu zadziałała!
Cząsteczki tlenu
W wieczór przed maratonem udaję, że pakuję kilka milionów cząsteczek tlenu do torebki na przekąskę, którą przypinam do szortów. W końcowych stadiach maratonu, kiedy wydaje mi się, że zaczyna mi brakować tlenu, zdejmuję torebkę i „wyciskam” ją przed moimi ustami albo nosem. Zanim to zrobię, co trzeci lub co czwarty oddech zupełnie opróżniam płuca z resztek tlenu. Jeden lub dwa „hausty” cząsteczek tlenu wystarczają na 100 czy 200 metrów. Najlepsze w tej sztuczce jest obserwowanie reakcji innych ludzi biegnących w maratonie. Jeżeli masz żyłkę handlowca, możesz spróbować zarobić trochę pieniędzy na tych, którzy zaczęli zbyt szybko i teraz mają problemy z dostarczeniem organizmowi tlenu. Musisz tylko zabrać kilka dodatkowych „torebek z tlenem”.
Atomowe łożyska kulkowe
To bardzo nowoczesny wynalazek prawej półkuli mózgu, który pozwoli Ci rozpędzić się aż do mety. Gdy blisko finiszu nogi tracą wytrzymałość, możesz strząsnąć ze swoich włosów miliony atomów, które normalnie sprawiają, że włosy błyszczą. Gdy atomy spadną na Twoje stopy, przekonasz się, że nie musisz w ogóle wydłużać kroku. Szybciej przecinasz powietrze i biegniesz efektywniej, przesuwając nogi niżej nad ziemią. Kiedy ten efekt zaczyna słabnąć, potrząśnij włosami po raz kolejny. Łysiejący ludzie, jak ja, zawsze mogą wykorzystać do celów strategicznych potrząsanie głową przez innych ludzi. Efekt łożyska kulkowego zostanie pogłębiony, jeśli będziesz zbiegał ze wzniesienia.
Olbrzymia ręka
Starożytni Grecy często wyobrażali sobie, że pomaga im Zeus albo inny bóg. Kiedy podczas ostatnich 10 kilometrów pokonanie podbiegu oznacza bardzo duży wysiłek, poproś o pomoc „wielką rękę”, która delikatnie Cię wepchnie na wzniesienie. Ludzie zazwyczaj zauważają, że odczuwają to popchnięcie, gdy prostują sylwetkę. Efekt jest większy, gdy skracasz krok, utrzymujesz stopy nisko nad ziemią i pozwalasz im odrywać się od ziemi, gdy znajdują się bezpośrednio pod Twoim ciałem.
Twoje „natchnione” buty
Jeżeli jest to dozwolone, możesz zastanowić się nad zmianą obuwia na ostatnie 10 kilometrów maratonu. Obie pary muszą być oczywiście sprawdzone. Zachowaj swoją „natchnioną” parę na ostatni etap. Samo założenie jej wysyła ożywczy impuls do Twoich stóp, do nóg, a przez nie do ciała i do prawej półkuli mózgu. W tym momencie mogą pojawić się wszelkie możliwe szalone i innowacyjne pomysły.
Dodatkowa superenergetyczna przekąska
Na trasę maratonu nie zabieraj byle jakiej energetycznej przekąski. Poświęć nieco czasu w dzień poprzedzający maraton na wybranie tych z największym potencjałem energetycznym i „tchnij” w nie jeszcze więcej energii. Wykorzystuj je z rozwagą, jako że nie chcesz natchnąć energią wszystkich innych biegaczy. Gdy przeżuwasz kawałek i pijesz wodę, czujesz, jak energia przenosi się z Twoich ust do Twojej prawej półkuli mózgu. I natychmiast otwierają się kolejne skrytki z energią, które były ukryte do tej chwili.
Te sztuczki mają zapewnić Ci dobrą zabawę. Jedynym ograniczeniem jest moc wyobraźni Twojej prawej półkuli mózgu, a więc tak naprawdę nie istnieją żadne granice w zakresie tego, co możesz wyczarować i wyzwolić, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Więcej informacji na temat książki znajdziecie tutaj
|
| | Autor: mizaj, 2012-06-03, 09:42 napisał/-a: Powiedz to tym co robią maraton Gallowayem poniżej 3,5h. "Hej proszę państwa. Być może jeszcze nie czas byście biegali maraton poniżej 3,5h, skoro robicie sobie przerwy na marsz." | | | Autor: Lechu, 2012-06-03, 14:13 napisał/-a: bym powiedzial zeby sprobowali biec, a jesli nie dadza rade to dopiero niech pokonuja na zmiane z chodem | | | Autor: akforce, 2012-06-03, 23:38 napisał/-a: oczywiście, że przerysowałem pisząc o pogardzie :)
chciałem, żebyś nie pisał marszotończycy, bo to jest właśnie ocenianie ludzi..
nie wiesz dlaczego ktoś zaczął maszerować, może wiek, może kontuzje, może upał, a może słabe przygotowanie bo miał ważniejsze sprawy np. rodzina, a może coś innego
trzeba mieć jednak jakąś odwagę aby stanąć na starcie maratonu i dużo samozaparcia żeby go ukończyć i takie postawy należy szanować. Amen
| | | Autor: akforce, 2012-06-03, 23:41 napisał/-a: a niby dlaczego? | | | Autor: hubertp29, 2012-06-03, 23:53 napisał/-a: Kochani. Trzeba pamiętać, że 95% z nas to amatorzy, którzy biegają dla przyjemności. Oczywiście dla mnie goście co biegają maraton poniżej 3:30 to są magicy i herosi. Ale też ci co biegają maraton w czasie 4:50 też są bohaterami. Przecież ostatecznie bieg amatorski to forma wypoczynku, rozstresowania się, zabawy. Jak ktoś zalicza w 5 godzin maraton z podchodzeniem. Ok. Ja nie widzę nic w tym złego. | | | Autor: mizaj, 2012-06-04, 11:45 napisał/-a: Gdyby nie robili krótkich regularnych przerw od początku, tylko czekali na kryzys, to właśnie cały sens tej metody przestałby istnieć. | | | Autor: pawel1003, 2012-06-04, 13:58 napisał/-a: Jeśli przeciwnicy Gallowaya tak bardzo napiętnują ten sposób pokonywania dystansu to niech sobie znajdą zawody gdzie w regulaminie jest zakaz maszerowania i tyle. koniec dyskusji. oczywiście takich nie ma( przynajmniej ja nie widziałem). W regulaminach jest napisane min, że niedozwolone jest np skracanie trasy co skutkuje wykluczeniem z biegu. Marsz z tego co wiem nie jest oszukiwaniem. Nie uważacie przeciwnicy, że to jest z waszej strony przerost formy nad treścią? przecież tu chodzi głównie o zabawę. Czujecie się oszukiwani przez tych którzy maszerują czy co? Wyluzujcie trochę. A jak macie zamiar wykręcić minimum do londynu to powodzenia. | | | Autor: Magda, 2012-06-12, 17:56 napisał/-a: wystarczyłoby pojechać na bieg z mniejszym limitem- do Dębna, chociaż to wciąż 5h, jakoś tłumy się nie cisną...
wiesz, tu nie chodzi tylko o Gallowaya, niektórzy pogardzają każdym kto biegnie maraton dłużej niż 3:30 pff
ja tym mądralom kazałabym przebiec jeden maraton w 5h
jestem pewna że umrą po 4, góra 4,5h
upewnił mnie w tym kumpel (połówka 1:05-1:10) który biegł ze swoją dziewczyną jako suport i zrobili w maratonie 5h z haczykiem
skończyło się tak, że to ona jego wspomagała, bo najpierw wszystko mu wysiadło ("nigdy mnie tak czwórkinie bolały") a na koniec padła psycha
już nie wspominam, że te osoby z 5h często biegną całą trasę, tylko po prostu biegają wolniutko
mam za sobą wiele maratonów, niektóre bardzo wolne, inne szybsze (jak na mnie), z biegiem czasu i roznącym doświadczeniem, a także byciem ze sobą absolutnie szczerą, muszę podsumować to w ten sposób:
można mówić "run for fun", ale często to po prostu przykrywka dla lenistwa, bo gdyby każde z nas porządnie potrenowało to biegałoby lepiej, ale nie zawsze się da, nie każdy czuje potrzebę, nawet jeśli po którymś biegu będzie umordowany i przez chwilę z zazdrością popatrzy się na te osoby, które ukończyły dużo wcześniej od nas, były dobrze przygotowane, więc i nie są tak zmęczone... to co się później zrobi zależy tylko od nas
nie trzeba codziennie wstawać o 4, wystarczy raz w tygodniu, w końcu zależy ci czy nie? jeśli tak to coś zrób, jeśli nie to nie skomlij że ojej jak źle- skoro nic się z tym nie robi, to znaczy że tak jest dobrze
fajnie jest poprawiać życiówki, być szybciej na mecie, nie być ostatnim, czy nawet trafić z nienacka na bieg, gdzie jest się w połowie stawki
i faktem jest, że tutaj wiele osób ma problem z odróżnieniem Gallowaya od marszobiegu spowodowanego niedyspozycją
no i najważniejsze... bieganie stało się popularne, każdy chce coraz więcej, coraz częściej słyszę "byle zaliczyć"
ale byle zaliczone nie smakuje tak, jak wtedy gdy uczciwie przygotujemy się do biegu
wiem, fajnie móc o sobie powiedzieć "jestem maratończykiem", ale zaufajcie, przesuńcie debiut o pół roku, może rok, i przygotujcie się do tego biegu
kibicowałam wiosną dwóm koleżankom, które rzuciły się na maraton po 7 miesiącach biegania
A. ukończyła tuż przed limitem, M. musiała zejść z trasy
jest mi strasznie przykro, że M. się nie udało, widzę jak źle ta świadomość na nią działa, a wystarczyło poczekać do jesieni, bo to co biegały by wystarczyło, gdyby tylko trochę dłużej trwało
a deklaracje o bieganiu nawet na punktach, nie braniu medalu... dla mnie to trochę dziecinada, a nie jakaś postawa, nie umiem oprzeć się wrażeniu, że niektóre osoby na siłę szukają "dramatu" w swoich poczynaniach, nie wiem po co- zrobić z siebie horosa bo polał się wodą z kubka pijąc w czasie biegu, czy maszerował 100m to nie jest maratończykiem i nie weźmie medalu? idąc tym tokiem myślenia powinien w momencie zejść z trasy i nie hańbić jej swoimi maszerującymi nogami
co innego nie wziąć medalu na którym jest "100km" gdy zrobiło się tylko 70...
życzę więcej dystansu do siebie i do biegania, ono jest fajne, ale nie najważniejsze, pamiętajcie o tym | | | Autor: Magda, 2012-06-12, 18:04 napisał/-a: a, a co do Gallowaya
sama jej nie stosowałam, wiem że można nią szybko dotrzeć do celu, ale nie potrafię tak szybko biegać, żeby wypracować taki wynik
wolę pobiec od początku do końca, chociaż robię to wolno, może nawet za wolno, ale póki co mi to nie przeszkadza
dla mnie maratończyk to każdy kto zmieścił się w limicie, skoro regulamin mówi że mam 6h na 42km, to nie wymyślam własnych limitów i wymogów
jeśli ktoś ma ochotę może się nawet czołgać co 5km przez 5 minut, na zdrowie
w życiu by mi nie przyszło do głowy mówić że on maratończykiem nie jest, to już za bardzo zalatuje nietolerancją na tle narodościowym, wyznaniowym, zresztą- każdym innym
jeśli kogoś boli że inny idzie a nie biegnie, to lepiej niech się zastanowi dlaczego, problem jest zazwyczaj w nas samych, a nie w innych ludziach | | | Autor: marbej, 2012-07-13, 23:47 napisał/-a:
Cisza się zrobiła i myślę, że to dobry moment na odświeżenie tematu :)
Jako, że dopadło mnie zapalenie okostnej lewej goleni i zostałem wykluczony z treningów na 1,5 miesiąca (jak na razie) wychodzi na to, że chyba nie dam rady przygotować się na maraton tak jak chciałem i niestety, ale chyba mój pierwszy maraton zaliczę jako marszotończyk :)
W związku z czym mam pytanie do znawców tematu. Z tego co pisze Galloway to chcąc poznać swoje tempo na maraton robimy test jednej mili, wynik z testu mnożymy przez 1,3 i wychodzi nam nasze tempo. Nigdzie jednak nie mogę się doczytać czy to tempo uwzględnia marsz, czy nie? Jest to średnie tempo marsz+bieg, czy tempo samego biegu nie biorąc pod uwagę marszu?
Mnie dziś wyszło tak:
test jednej mili: 4:42/km, zatem tempo maratonu to
4:42/km * 1,3 = 06:07/km
ale jest to tempo tyko biegu czy średnia bieg+marsz?
To raz. Dwa: wychodzi na to, że w moim aktualnym przypadku (choć forma powinna szybko wrócić :)) taktyka biegu to 3 minuty biegu, 1 minuta marszu.
Nijak nie potrafię dojść do tego jakie w końcu powinno być średnie tempo na 1km wliczając marsz aby np. złamać 4 godziny.
Da się w ogóle Gallowayem biec na konkretny czas, aby złamać konkretny czas?
Będę wdzięczny za wyjaśnienie i garść porad.
PS: nie zastanwia Was dlaczego Ci lepsi biegacze w taktyce rozegrania biegu mają 1,6km biegu 30sek marszu, dlaczego 1,6km a nie np. 1km :) Trochę to sztuczne moim zdaniem. 1,6km to mila. W USA skąd jest Galloway posługują się milami a nie km. Zatem jak to rozumieć, gdyby Galloway był np. Polakiem to było 1km, a nie 1,6km (mila)? :D
--
Pozdrawiam,
Marcin
| |
|
| |
|