|
|
Ostatnio zalogowany
|
|
| Przeczytano: 508/140995 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
50 Dexia Route du Vin - Remich LUX | Autor: Piotr Uciechowski | Data : 2011-09-28 | Jeszcze w ubiegłym tygodniu w poniedziałek (po niedzielnym starcie na 10 km w Twardogórze) na wieczornym treningu złapało mnie dość mocne "lumbago" (kłopoty z kręgosłupem - mam dyskopatię - mam od kilkunastu lat, czasami mam spokuj ze 2 lata, a czasami jak w tym roku "dopadło" mnie to już bodajże po raz czwarty). Zaraz pojechałem do przychodni i jak zwykle zaaplikowano mi serię zastrzyków "Diclac" i tabletki "Mydocalm". W środę i czwartek biorąc te leki odczuwałem w kręgach lędźwiowych duży ból, więc te 2 dni z treningu zrezygnowałem. W piątek poczułem się lepiej i poszedłem potruchtać ok. 12 km, poszło bez większego bólu, więc zacząłem mocniej się zastanawiać nad sobotnim wyjazdem do Luxemburga...
Jeszcze większej otuchy dostałem po obejrzanym wieczornym piątkowym meczu, w którym najzwyczajniej Lechowi "wgolili" piłkarze z Wrocławia. Tak więc w sobotę rano wyjazd był przesądzony. Zdecydowałem, że na "szybkiego" tam - start w Półmaratonie - i z powrotem, żeby mieć jak najszybciej to wszytko za sobą. I...
...szczęśliwie wczoraj (w poniedziałek) po 16-stej wróciłem zadowolony z 50.Jubileuszowego "Dexia Route du Vin" w Luxemburgu (jednego z bardziej prestiżowych Półmaratonów w Europie)
Na ten bieg pojechałem, jak już wspomnniałem, pociągiem (w obie strony łacznie 15-stoma pociągami, mając bilety "FIP" na kl.1. jak zawsze podróże uskuteczniałem w wagonach kl.2 aby nieraz niepotrzebnie nie "kusić losu" i nie narażać na jakieś dopłaty czy rezerwację szczególnie w poc. ICE i EC). Podróż zajęła mi po ok. 23 godziny w każdą stronę (jako 29.letni kolejarz - Kier. poc. mam w tym b.duże doświadczenie, zresztą koleją na zawody objechałem ok. 35 krajów Europy, Azji i Afryki). Podróż rozpocząłem w sobotę 24 września ok. godziny 11.
Poniżej wyliczenie wszystkich pociągów z ich rodzajami w drodze do Luxemburga:
1. Opole Grosz.- Wrocław (R) 11.15 - 12.30
2. Wrocław - Drezno (RE) 13.15 - 16.29
3. Drezno - Frankfurt/M (ICE) 17.27 - 23.07
4. Frankfurt/M - Mannheim (RE) 23.13 - 0.21
5. Mannheim - Koblenz (NCL) 3.00 - 4.54
6. Koblenz - Trier (RE) 6.22 - 8.24
7. Trier - Nenning (RB) 10.08 - 10.48
Z Nenning pozostało jeszcze przejść ok. 2.km przez most na rzece Mousel będącej granicą między Niemcami i Luxemburgiem. Na miejsce w misteczku Ręimech - Remich za tą dość dużą i szeroką drogą dotarłem ok. południa w niedzielę. Po tej dość męczącej podróży (spanie to były drzemki w pociągach w czasie podróży) skierowałem się od razu do Biura zawodów (w Hali sportowo widowiskowej) po odbiór numeru startowego (aby max zaoszczędzić na tym "expresowym" wyjeździe spróbowałem jak prawie wszędzie załatwić z Szefem Biura zawodów gratisowe wpisowe - udało się bez kłopotu, uiściłem 30 Euro za urządzenie pomiarowe "Chip" z potwierdzeniem zwrotu 10.Euro za linią mety - tak też było)
W pakiecie startowym były jakieś specyfiki witaminowe i do masażu oraz po butelce Luxemburskiego markowego piwa i szampana). Koszulki nie brałem gdyż była zdecydowanie niefajna i za nią extra dopłata 18 Euro.
Następnie trochę odpoczynku we wspomnianym Biurze, polegajace na siedzeniu max długo na fotelu z drucianej kratki. Ok. godz. 14.30 na krótszą niż zwykle (ze względu na zdecydowanie letnią pogodę, która była mocno niesprzyjająca jak na koniec września do dystansu 21,0975 km : + 25 st.C, bezwietrzna i pełne słońce) i o 15:00 start (trochę się obawiałem po takiej podróży i braku pełnego noclegu)
W tym półmaratonie wystartowało około 1700 zawodników. Pobiegłem od startu nieco ostrożniej niż 3 tygodnie wcześniej w MP w Pile, ale okazało się iż ta pogoda była dla wielu "drogą przez mękę". Trasa wiodła do nawrotu (na ok. 10,4 km) i z powrotem (ulicą Route du Vin, z jednej strony trasy była ta szeroka graniczna rzeka, a z drugiej o dziwo górzystej, cały czas wiły się winnice - stąd nazwa zawodów rozgrywanych już po raz 50)
Dzięki temu wahadłu widziałem jak wielu biegaczy miało kłopoty z utrzymywaniem solidnego równego tempa i także to jak zeszło z trasy nawet 5. Kenijczyków z czołówki, która pobiegła od początku b.mocno (po kilometrze miałem do nich może z minute straty)
Ja na nawrocie byłem 56, co bardzo dokładnie szło policzyć (przed startem marzyło mi się pobiec na podobnym poziomie - ok. 70 miejsca jak w Pile), ale widząc iż coraz więcej biegaczy zmaga się z tymi trudnymi warunkami atmosferycznymi, po nawrocie starałem się trzymać tempo,a wiedząc nic złego się nie dzieje, zacząłem wyprzedzać kolejnych rywali i już na 15 km wszedłem do "50".
Wśród mężczyzn, bo to mnie tylko interesowało, potem była jeszcze nie zaprzepaszczona kryzysem końcówka i jeszcze kilku zawodników minąłem. W efekcie na mecie zameldowałem się jako 44 w klasyfikacji męskiej (4.m w kat. wiekowej M45) z czasem nieco słabszym niż w Pilskich MP (wtedy przy zimniejszej pogodzie, bez wyczerpującej podróży i po przespanej nocy w Akademiku było 1;22,04 godz.) - teraz w Luxemburgu uzyskałem czas 1:23,58 godz.
W pierwszej 20-stce było aż 13 Kenijczyków. Za metą zaraz było bardzo dużo odżywek, owoców i wody. Po ich skonsumowaniu pobiegłem na wolniutkie ok. 2.km roztruchtanie, potem wziąłem obowiązkowy masaż, krótka sesja zdjęciowa (największy kłopot miałem z przechowaniem bagażu ponieważ w Biurze zaw. ani w okolicach startu i mety nie było "depozytu", przynajmniej ja go nie "zwietrzyłem", nigdzie pod namiotami na jego przechowanie nie wyrazili zgody i będąc już trochę zdenerwowany na 20. min. przed startem udało się uprosić w jednym z barów sąsiadujących z linią Finishu) i na 18.07 na pociąg poprzez ten most i granicę na nim do Nenning (celem rozpoczęcia powrotnej podróży), a było co dźwigać na tych ok. 2.km, bo do bagażu napakowałem dziesięć butelek tej bardzo dobrej kofeinowej odżywki i trochę owoców na drogę)
Poniżej znowu skrócony spis kolejowej powrotnej podróży:
8. Nenning - Trier (RB) 18.07 - 18.49
9. Trier - Koblenz (RE) 19.13 - 20.38
10. Koblenz - Frankfurt/M (IC) 20.53 - 22.13
11. Frankfurt/M - Fulda (ICE) 0.55 - 2.05
12. Fulda - Drezno (D) 3.50 - 8.17
13. Drezno - Cottbus (RE) 8.52 - 10.40
14. Cottbus - Opole Gł (EC) 11.28 - 16.22
15. Opole Gł - Opole Grosz. (R) 16.23 - 16.27
Półmaraton w Luxemburgu był moim 65 startem na tym (21,0975) dystansie. Jadąc na ten bieg i po zapoznaniu się z ub. rocznymi wynikami marzyłem o miejscu w 70-tce, a było w 50-tce, więc z wyniku jestem więcej niż zadowolony.
Luxemburg był moim 52 krajem świata który odwiedziłem startując w zawodach. No i tym startem przyzwoicie uświetniłem 30 rocznicę (20.09.1981 r. - 1. start w Maratonie Pokoju w Warszawie) moich startów w karierze biegowej. W niej to wystartowałem w około 850 biegach na dystansach od 1 do 100 km w 52 krajach na wszystkich Kontynentach, przebiegając wraz z treningami około 140 tysięcy km.
W sumie po "obrotnym zabiegu" straciłem na cały wyjazd wspomniane 20 Euro za chipa plus 25 zł za coroczny bezpłatny bilet FIP plus 4 zł za bilet 99% na poc. Regio Expres od Wrocławia do granicy w Zgorzelcu i plus 1,60 zł (kupiłem przed wyjazdem z Wrocławia do Drezna drożdżówkę)
Ze sobą zabrałem 6 bułeczek słodkich maślanych, czekoladę, 2 banany i po jednej puszce konserwy mięsnej i pasztetu drobiowego. W sumie zaliczyłem dobry start w dobrym półmaratonie za ok. 20 Euro i 30 zł !!! |
| | Autor: harpaganzwola, 2011-09-30, 00:29 napisał/-a: Wyczyn niesamowity z tymi pociągami i potem start. Ja też trochę jestem takim podróżnikiem | | | Autor: szlaku13, 2011-09-30, 09:09 napisał/-a: A ja byłem... teraz trochę żałuję, że wtedy jeszcze nie biegałem, bo już byłoby czym się pochwalić, wszak zdążyłem już odwiedzić 21 państewek... A obecnie...? Jak na razie rodzinka i pokładanie nadziei, że pasją podróżowania i miłością do gór i innych form aktywnego wypoczynku zarazi się niegdyś moja mała Mycha... Będzie wtedy reaktywacja, o ile Mycha będzie chciała zabierać gdzieś ze sobą "starego grzyba"... ;) | | | Autor: Paweł 63, 2011-09-30, 11:04 napisał/-a: Chociaż nie w biegu też zaliczyłem już 41 państw - jednak do Piotra jeszcze sporo brakuje .On ma w planie przejść życie w równej setce ja o połowę mniej.
Jedynym krajem w którym byłem , a Piotr nie to oczywiście Tunezja - no i może jeszcze Turcja kontynentalna ( Azja ) daleko sięgająca. | | | Autor: Paweł 63, 2011-09-30, 11:52 napisał/-a: W 2000 r. wraz z żoną i sześcio i siedmio letnimi wtedy dziećmi w jednym ciągu przemierzyliśmy trasę : Twardogóra Sycowska - Calella ( międzi 1. a 6. maja - niespełna 6 dni i nocy w podróży ) dwudziestoma pociągami w jednym ciągu jadąc na dwu-tygodniowe wczasy z przesiadkami w: Wrocławiu , Frankfurcie/O , Berlinie , Erfurcie , Sarsbricken , Dijon , Paryżu ,Lyonie , Marsylii , Norbone , Irun"ie , Madrycie , Avilli , Salamance , Coimbrze , pobyt kilkugodzinny w Fatimie , Miranda de Ebro , Zaragoza , Barcelona i dojazd do celu w Calellii . Aby zaoszczędzić wtedy wybraliśmy opcję na dojazd własny tamte wczasy mieliśmy w terminie 6 - 20 maja 2000 r. to był na tamten czas też jakiś wyczyn z małymi dziećmi . | | | Autor: Paweł 63, 2011-09-30, 14:03 napisał/-a: LINK: http://opole.gazeta.pl/opole/1,35087,103
...z prasy lokalnej. | | | Autor: robaczek277, 2011-09-30, 15:43 napisał/-a: Super sprawa, gratuleuje i zycze jak najwiecej sukcesow :-) | | | Autor: harpaganzwola, 2011-09-30, 15:48 napisał/-a: A chciałem się spytać szanownego kolegę, czy są jakieś długoczasowe bilety pociągowe czy autobusowe za granicą. Wiem, że był taki bilet 21 dniowy po kilku państwa Europy. | | | Autor: Paweł 63, 2011-09-30, 16:22 napisał/-a: LINK: http://www.intercity.pl
...na tej stronie min. pełna międzynarodowa oferta biletowa. | | | Autor: Paweł 63, 2011-10-01, 20:30 napisał/-a: LINK: http://www.intercity.pl/index.php?page=O
...i wyciąg rozszerzony. | | | Autor: Paweł 63, 2011-10-03, 16:42 napisał/-a: ...a tu obok archiwalne już prawie z przed 40. laty ( 7.maja 1972 r.) zdj. oczywiście bez brody... | |
|
| |
|