|
| RomanMac Roman Maciaszczyk Bierutów Bierutowska Grupa Biegowa
Ostatnio zalogowany 2024-09-26,19:24
|
|
| Przeczytano: 755/194109 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Mój New York Marathon | Autor: Roman Maciaszczyk | Data : 2010-12-15 | O starcie w nowojorskim maratonie marzyłem od kilku lat. Na przeszkodzie stał brak wizy lub też brak szczęścia w losowaniu. Wreszcie w tym roku udało się stanąć na linii startu, na moście Verrazone, łączącym State Island i Brooklyn. Na maraton wyruszyłem wraz z 15 osobową grupą zorganizowaną przez Marathon –Travel z Ostrowa Wlkp. Podróż była długa i męcząca, bo trwała kilkanaście godzin od Oławy, poprzez Warszawę, Londyn aż do Nowego Jorku.
Do Nowego Jorku dotarliśmy w środę w nocy 3.11. Następnego dnia pojechaliśmy odebrać numery startowe do biura zawodów na Jacob Javits Convention Center. Odbiór pakietów startowych nastąpił bardzo szybko i sprawnie, bez kolejek, mimo, że już pierwszego dnia było sporo biegaczy. Pakiet startowy zawierał numer na maraton, numer na bieg przyjaźni (5 km bieg, który odbył się 6.11), chip, przezroczysty worek, napoje, batony energetyczne, bilet wstępu na Pasta Party oraz oficjalną koszulkę techniczną z długim rękawem z logo maratonu.
Po odebraniu numerów zwiedzaliśmy wystawę Expo, gdzie wiele firm prezentowało swoje produkty sportowe, począwszy od butów, a kończąc na odżywkach. Można też było się zapoznać z ofertą startów w maratonach na całym świecie. Do dnia startu zwiedzaliśmy Nowy Jork, choć pogoda nie była dobra na zwiedzanie, bo padał
deszcz, wiał wiatr i było tylko 7 stopni.
W sobotę, 6.11. udaliśmy się na Pasta Party, które zorganizowano w namiotach w Central Parku, przy mecie maratonu. Serwowano makaron z kurczakiem, lasagne ,sałatę ,piwo oraz owoce. Wszystko oczywiście bardzo dobre i bez ograniczeń. Trzeba było uważać, żeby się nie przejeść przed maratonem. Atmosfera była bardzo dobra, można było poznać biegaczy z całego świata. W Central Parku mieliśmy jeszcze okazję zrobić sobie zdjęcia przed metą maratonu oraz przy pomniku Freda Lebowa, twórcy maratonu NY. Pierwszy maraton odbył się w 1970 r. w Central Parku. Wystartowało 127 zawodników a ukończyło 55. Opłata startowa wynosiła 1 dolara. W 41 edycji maratonu wystartowało 45350 zawodników a ukończyło 45086. Opłata startowa wynosiła 230 dolarów.
Następnego dnia, czyli w dniu startu, musieliśmy wcześnie wstać, aby zdążyć na prom, który miał nas dowieźć na miejsce startu. Z hotelu na Brooklynie wyruszyliśmy o 4.30, o 5.30 dotarliśmy do przystani promowej, gdzie było już tysiące biegaczy oczekujących na prom. O 5.45 prom wyruszył na wyspę State Island, skąd autokarem pojechaliśmy w okolice mostu Verrazono. Do wioski startowej musieliśmy jeszcze przejść ok. 2 km. Wioska startowa była podzielona na trzy sektory: niebieską, zieloną i pomarańczową. Każdy zawodnik miał numer w kolorze sektora i tam musiał się udać. Ja otrzymałem numer zielony i musiałem się udać do zielonego sektora. Sektory z kolei były podzielone na tzw. coral gate, gdzie należało się stawić na godzinę przed startem.
W wiosce startowej byłem już o godz. 7.00 i do startu miałem jeszcze ponad 2 i pół godziny. W wiosce zorganizowano śniadanie dla biegaczy, podawana była herbata, kawa, woda, słodkie bułki, bajgle i batony energetyczne. Nie wspomniałem jeszcze o pogodzie. Było zimno, ok. 2-3 stopni, ale na szczęście nie padał deszcz. Przed biegiem organizatorzy uprzedzali nas, aby zabrać na miejsce startu ciepłe rzeczy, w których będziemy czekać aż do momentu startu, a które trzeba było wyrzucić, bo nie sposób było gdzieś ich przechować. W okolicach linii startu widziałem całkiem pokaźną górę ubrań, z którymi bezpowrotnie pożegnały się tysiące biegaczy.
Tu, dla wyjaśnienia, zawiłości logistyczne: oprócz rzeczy na sobie, każdy zawodnik miał przygotowane rzeczy do przebrania mecie we wspomnianej wcześniej przezroczystej torbie. Torby te należało oddać na półtorej godziny przed startem, tak aby mogły dojechać dzięki UPS na metę do Central Parku. Torby ze względów bezpieczeństwa musiały być przezroczyste, opisane. Każda inna była przez organizatorów rekwirowana. A, aby nie zmarznąć przed startem, trzeba było mieć jeszcze coś na sobie. I to właśnie była ta góra ubrań do wyrzucenia.
Mój start był zaplanowany na godz. 9:40, razem z elitą maratonu (ok. 15.000 biegaczy). Wcześniej startowali tylko biegacze niepełnosprawni – 8.30 oraz elita kobiet 9.10. Po nas pozostali zawodnicy startowali jeszcze o godz. 10.10 i 10.40. W sumie wystartowało ponad 45.000 zawodników. Tak więc na start czekałem ponad 2 godziny w wiosce startowej, a licząc czas od wyjścia z hotelu, to trwało to ponad 5 godz. Jak się potem okazało miało to istotny wpływ na mój wynik w maratonie. Po wejściu do sektorów startowych, ok. godz. 9.00, podawane były komunikaty w czterech językach, że należy skorzystać z toalet już teraz, bo za chwilę przemieścimy się na most, gdzie załatwianie potrzeb będzie karane dyskwalifikacją. Na moście staliśmy 30 minut, podzieleni na trzy grupy w zależności od kolorów numerów. Kolor numeru decydował o początkowej trasie biegu. Przez 3 mile maraton biegnie w sumie 3 trasami i dopiero po przebiegnięciu 3 mili zawodnicy biegną razem jedną trasą.
Sygnałem do startu był wystrzał z armaty. O godz.9.40 wystartowaliśmy z mostu Verrazano. Ja, przyporządkowany do grupy zielonej, biegłem dolną częścią mostu. Na moście wiało tak mocno, że trzymałem swój numer, bo bałem się ,że wiatr mi go zerwie. Na moście był pierwszy mocny podbieg, ale w ogóle go nie czułem. Biegło mi się bardzo dobrze. Z mostu wbiegliśmy na Brooklyn, gdzie stały już tysiące kibiców zagrzewających nas do biegu. Doping był tak fantastyczny, że trudno mi było kontrolować tempo biegu. A trasa nie był łatwa, bo były zbiegi i podbiegi. To również zaważyło o moim końcowym wyniku.
Trasa całego maratonu prowadzi przez 5 tzw. zewnętrznych dzielnic Nowego Jorku. Są to State Island, Brooklyn, Queens, Bronx i Manhattan. Dzielnice te połączone są ze sobą mostami. Mosty to najtrudniejsze odcinki maratonu. Pierwszy podbieg na most Verazzano Bridge łączący State Island i Brooklyn nie jest jeszcze odczuwalny, bo to początek maratonu. Drugi most łączący Brooklyn z Queens to Pulaski Bridge znajdujący się na półmetku maratonu. Tu zaczyna się już prawdziwy maraton, bo trasa jest coraz trudniejsza, podbiegi są coraz dłuższe, ale za to doping jest wspaniały. Najtrudniejszy odcinek maratonu to Queensboro Bridge, łączący Queens z Manhattanem miedzy 15 a 16 milą maratonu.
W tym miejscu wycofał się Haile Gebrasilasie. Na Manhatanie biegniemy 4 mile szeroką aleją First Avenue, aż do następnego mostu Willis Avenue Bridge łączącego Manhattan z Bronxem. Przez Bronx biegniemy tylko jedną milę do mostu Madison Avenue Bidge i wbiegamy z powrotem na Manhattan, gdzie do mety zostało już tylko 5 mil. Na Manhatanie biegło mi się najtrudniej, bo miałem już za sobą ponad 30 km, brakowało sił. W nogach czułem liczne podbiegi na mosty.
Ale w tych trudnych momentach pomagali kibice, którzy zachęcali do dalszego biegu. Ostatnie km do mety prowadziły przez piątą aleję Fifth Avenue aż do Central Parku. A tam tłum ludzi witających zawodników kończących maraton. Po przekroczeniu mety każdy zawodnik otrzymywał folię ochronną ,medal i pakiet zawierający napoje i odżywki. Jeszcze dla każdego biegacza zdjęcie przy plakacie z logo maratonu za metą i można było odebrać swoje rzeczy, które były w samochodach UPS. Zawodnicy musieli szybko przechodzić do następnej strefy, aby nie blokować mety, gdzie przybywali kolejni, kończący maraton.
Wszystko przebiegało sprawnie i bez kolejek. Na mecie było też widać troskę organizatorów o zdrowie zawodników. Prawie każdego pytali „are you ok.?”. Jeśli tak, to można było iść dalej po swoje rzeczy. Jeśli nie, to zabierali zawodnika do specjalnego namiotu, gdzie sanitariusze i lekarze badali zawodników. Na każdym kroku można było się spotkać z ogromnym zainteresowaniem kibiców, którzy gratulowali ukończenia maratonu. Można się było poczuć jak zwycięzca. W metrze ludzi ustępowali nam miejsca. Jeśli chodzi o kibiców to podano że było ich ok. 1 mln wzdłuż całej trasy.
Najwięcej było kibiców latynoamerykańskich. Na Brooklynie spotkałem też kibiców z Polski, którzy stali z flagą i dopingowali nam. Najwięcej Polaków było z kolei na Greenpoincie. Ale nie jest ich tak dużo, jak np. Hiszpanów, Włochów czy Francuzów. Nie ma się też co dziwić, bo startujących Polaków w maratonie też nie było zbyt wielu - tylko 115, co stanowi zaledwie 0,02 % wszystkich uczestników. Dużo było fanów z Chile, którzy dopingowali swojego górnika (przebiegł maraton w ok. 6 godz).
Z kolei najmniej kibiców było w dzielnicy Williamsburg, zamieszkałej przez ortodoksyjnych Żydów. W dniu maratonu mają zakaz handlu i są obrażeni na maratończyków. Była to jedyna dzielnica, gdzie nie było dopingu. Jeśli chodzi o zabezpieczenie trasy, to począwszy od 3mili, co 1 milę, były stacje z wodą i izotonikami oraz przenośne toalety. Na 18 mili podawany był żel, a od 20 mili podawane były owoce. Byli też kibice, którzy podawali colę. W czasie biegu nie było oczywiście żadnego ruchu samochodów.
Chodniki były zapełnione kibicami i kapelami muzycznymi. Cały czas biegło się w szpalerze ludzi. Nikt postronny nie mógł wejść na trasę biegu. Wszędzie była policja i wolontariusze , którzy dbali o bezpieczeństwo biegu. Szczególnie zabezpieczone było wejście do Central Parku, gdzie stali ochroniarze i wyłapywali biegaczy bez numerów i chipów. Sam byłem świadkiem takiej sytuacji, gdzie biegnący bez numeru i chipa zawodnik został siłą ściągnięty z trasy.
Ja swój bieg ukończyłem w czasie 3:47:56 netto. W planie miałem osiągnięcie wyniku w granicach 3 :10 i tak też zacząłem, ale sił wystarczyło niestety tylko do 30 km. Na półmetku było całkiem dobrze, bo 1:33.
Trasa okazała się dla mnie trudniejsza, niż się spodziewałem. Przeglądałem co prawda profil trasy i nie wyglądało to tak strasznie, ale praktyka pokazała co innego. Liczne podbiegi i zbiegi odbierały siły. Do tego jeszcze przenikliwe zimno i silny wiatr. Szczególnie podbieg na most Queensboro okazał się dla mnie zabójczy, bo tam straciłem siły i pozostało już tylko dobiec truchtem do mety.
Mimo ,że nie osiągnąłem zaplanowanego czasu, to jestem bardzo zadowolony z tego maratonu. Jest to największy maraton świata, w którym startuje 45.000 ludzi, a chętnych do startu jest ponad 100.000. Trasa jest trudna, warunki pogodowe nie są najlepsze, trzeba spędzić kilka godzin na zimnie w oczekiwaniu na start, a i tak wielu ludzi kończących ten bieg, chce tam wystartować ponownie. Przeżycia i emocje są niesamowite. Warto było jechać tysiące kilometrów, aby pobiec 42,195 km w Nowym Jorku.
Po maratonie, w poniedziałek, cała grupa Polaków uczestnicząca w maratonie została zaproszona do polskiego konsulatu na lampkę szampana. Pani Konsul podziękowała wszystkim uczestnikom za udział i gratulowała ukończenia maratonu. Najlepsi otrzymali pamiątkowe puchary. Nasza grupa z Marathon-Travel wyjechała z dwoma pucharami, dla najlepszej kobiety – Pani Barbara Kroenke, oraz najstarszy Polak - Pan Michał Stadniczuk, który zajął 2 miejsce w kategorii M80.
|
| | Autor: Darek Ł., 2010-12-16, 08:12 napisał/-a: Romek widzę,że robisz karierę jako dziennikarz.świetna relacja i gratuluje startu w NY i dobrego wyniku. | | | Autor: henry, 2010-12-16, 12:23 napisał/-a: Elżbieta startowała w 2009 r. Bardzo sobie chwaliła organizacje biegu a wbrew przewidywaniom nabiegała niezły wynik . | | | Autor: suwalek, 2010-12-16, 19:14 napisał/-a: napisałeś że chętnych było ponad 100k a biorących udział 45k. Jakie są zasady klasyfikacji do biegu?
GRATULUJĘ UDZIAŁU!!! :> | | | Autor: Krzysiek_biega, 2010-12-16, 19:33 napisał/-a: Na stronie maratonu jest tablelka z przedziałami czasowmi (przynajmniej powinna być), jak masz dobry wynik np 2:55h dla przedziału M30 to masz czas gwarantowany, pozostali biorą udział w losowaniu. Juz opisywaliśmy waruni kwalifikacji na Nowy Jork w ubiegły roku. Wystarczy wejść w zakładke "szukaj" | | | Autor: RomanMac, 2010-12-16, 19:33 napisał/-a: Dziękuję.Można liczyc na szczęście w losowaniu albo na podstawie czasu w maratonie lub półmaratonie. Dokładnie jest to opisane na stonie www.nycmarathon.com
Zapisy na 2011 roku już ruszyły nastepnego dnia po zakończeniu 41 maratonu.
Przy zgłoszeniu pobierana jest opłata rejestracyjna w wys. 15USD. a po zakwalifikowaniu dodatkowo ok 250 USD.
Jeżeli dwa razy nie uda się zakwalifikować to za trzecim razem jesteś kwalifikowany automatycznie. | | | Autor: karol_adamski, 2010-12-18, 23:55 napisał/-a: Bardzo dobra relacja. Takie szczegóły jak te związane z oczekiwaniem na start i co zrobić z ciuchami mnie interesują. Poczułem się trochę jakbym tam był. Dziękuję. | | | Autor: pa ma, 2010-12-19, 10:51 napisał/-a: To wspaniałe przeczytać taki z sercem napisany reportaż z NJM ! Stwierdzam, że czytając, już tam byłem i odpuszczam. Po co powtarzać to samo ! Pojadę do Berlina i też tak dokładnie zrelacjonuję mój bieg ... Maratończycy wszystkich stron - łączcie się ! Zyczę zdrowia w 2011 roku i aby starczało nam na ... nowe buty ! | | | Autor: kokrobite, 2010-12-21, 20:00 napisał/-a: Relacja bardzo interesująca i dobrze napisana. W tekście nie ma bałaganu, mieszania wątków i wodolejstwa. Akapity oddzielone przerwami, co daje podczas czytania chwilę oddechu. Nie ma żadnych literówek. Przypuszczam, że autor czytał po sobie i poprawiał, co świadczy o jego szacunku dla czytelnika.
Czy można się czegoś przyczepić? W pewnym fragmencie za często powtarza się słowo: maraton. Ale to naprawdę drobiazg.
Reasumując: brawo, brawo, brawo autor! :-) Dziękuję za znakomitą lekturę. | | | Autor: Mongetout, 2010-12-23, 02:08 napisał/-a: Bylem juz w NY,"niestety"byl to rok 2001.Kiedys sie tam wybiore na i przebiegne maraton. | | | Autor: Wojtek G, 2010-12-25, 15:27 napisał/-a: Tak z nudów wynotowałem sobie ilu maratończyków z poszczególnych państw wzięło udział w nowojorskim maratonie w roku 2010 Sam startowałem tam 4 razy i marzy mi się przebiec go jeszcze choć jeden raz.Być może nie ustrzegłem się jakiegoś błędu bo po podliczeniu wszystkich liczba nieznacznie różni się od tych podawanych wcześniej.Dane brałem z wyników strony oficjalnej maratonu N.Y.
Zapraszam do spostrzeżeń jakie Wam się nasuwają. Dla mnie to zadziwia duża liczba Włochów. Druga nacja po USA, a mniejsza (chociaż?) Kanady. Od lat śledzę te wyniki i Kanada ma chyba największą liczbę odrzuconych zgłoszeń.Któregoś roku to chciało startować tam około 6000 chętnych. Francja tradycyjnie wysoka pozycja i zawsze przyjeżdżają w swoich specjalnie na tą imprezę szytych strojach z logo kogutem a jakże. W 2008 roku biegłem dość długo z dwoma Senegalczykami. W tym roku było ich 17.Oni z kolei na żółtych koszulkach mają obowiązkowo zielonego krokodyla.
Na tle Skandynawii Polska ze 105 wypada blado, ale te zarobki. Często jak wracałem ze stanów to tymi samymi samolotami (przesiadka w Helsinkach) wracali Norwegowie, Szwedzi, Finowie. To na ich laptopach podglądaliśmy świeże zdjęcia z maratonu. Łatwo było ich poznać bo medale nosili na piersiach. Brak w tym zestawieniu jednej z Korei jest chyba znany. Żelazna kurtyna. Należy pamiętać, że wysoki procent biegaczy poszczególnych krajów siedzi tam w USA i podaje podwójne dane przy rejestracji jak Stan w USA i swoją narodowość. Niemcy z Holandią to też ścisła czołówka. Jak się biega maraton w Berlinie to pełno tam Duńczyków. W N.Y. trzy razy mniej niż Holendrów czy Niemców. Z Ameryki Południowej najwyżej Meksyk. Pomogli mi jako pacemakerzy w Chicago wyciągnąć w wieku 54 lat wynik na 3:19:16 Nie pisał bym może o tym, ale gdy słabłem i traciłem dystans do grupy po jakimś punkcie odżywczym to dwóch lub trzech meksyków zostawało by podciągnąć mnie do grupy. Biegli b. dobrze oznaczeni na czas 3:20:00 i pomagali każdemu kto tego potrzebował. Kuba 2 osoby. Chyba problem z wizami. Państwa byłego ZSRR słabiutko.Tylko Rosja 40 uczestników.
Kenia 17, Etiopia 16 większość chyba na zaproszenie (czołówka). Sąsiedzi - Słowacja 21, Czechy 19 Nasze 105 przy nich wygląda nawet nieźle.
Japonia, Autralia w średniakach. Potęga Chiny 15 jak Estonia i Bermudy.
20 538 USA
3575 Włochy
3272 Francja
2228 Wielka Brytania
2164 Niemcy
1481 Holandia
1398 Kanada
933 Hiszpania
783 Meksyk
678 Szwajcaria
639 Japonia
576 Szwecja
528 Irlandia
521 Australia
474 Dania
438 Norwegia
334 Brazylia
309 Wenezuela
301 Nowa Zelandia
299 Belgia
256 Argentyna
247 Chile
239 Austria
219 Republika Południowej Afryki
162 Finlandia
147 Kolumbia
130 Filipiny
112 Peru
105 Polska
92 Indie
90 Izrael
85 Ekwador
71 Korea Południowa, (Korea Północna zakazała udziału)
65 Maroko
57 Costa Rica
54 Luksemburg
51 Portugalia
47 Węgry
43 Dominikana
41 Słowenia
40 Islandia, Rosja
31 Paragwaj, Porto Rico, Singapur
22 Andora, Hong Kong
21 Słowacja
19 Czechy, Grecja
18 Urugwaj
17 Kenia, Senegal, Turcja
16 Chorwacja, Etiopia, Panama
15 Chiny
14 Bermudy
13 Estonia ,Polinezja
12 Bahama
11 Rumunia
10 Trynidad i Tobago, Taipei, Pakistan
9 Aruba, Jamajka, Lichsteistan, Malezja, Salvador, Ukraina
8 Albania, Honduras, Indonezja, Nigeria, Tajlandia
7 Bułgaria, Kajmany, Łotwa
5 Antyle Holenderskie, Barbados
4 Boliwia, Guam,Kazachstan, Serbia i Czrnogóra, Sri Lanka, Zimbwabwe
3 Białoruś, Botswana, Britihs Virgin, Timor, Eipt, Wyspy Owcze, Grenada, Haiti, Malta, Suazi, Wyspy Dziewicze
2 Algeria, Angola, Bośnia i Hercegowina, Cape Verde Islands, Kuba, Gujana, Iran, Mozambik, Nikaragua, Palestyna, Tadżykistan, Tanzania, Uganda, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Wietnam, Vienatau, Zambia
1 Antiga Barbuda, Armenia, Bangladesz, Belize, Burkina Faso, Kambodża, Cypr, Gruzja, Gibraltar, Grenlandia, Gwatemala, Jordania, Kuwejt, Litwa, Mauritius, Wyspa Montserrat, Birma, Saint Kitts & Nervis, Saint Luisa, Sierra Leone,Surinam, Syria, Samoa
Kilka państw o nazwach egzotycznych, ale większość to wysepki porozrzucane po oceanach. Jak waszym zdaniem w tym zestawieniu wygląda pozycja Polski ? A może ktoś pamięta te pierwsze wypady za Ocean? Przecieranie szlaku, gdzie o wizę nie było tak łatwo. Moja pierwsza przygoda z Ameryką miała miejsce w 2002 roku. Też kilku starających się o wizę z naszej grupy jej niestety nie otrzymało. Może ktoś pamięta w którym roku w Nowym Jorku biegał maraton pan Jan Niedźwiedzki.
| |
|
| |
|