|
| Przeczytano: 704/121908 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Łatwo zarazić się bieganiem | Autor: Magdalena Krause | Data : 2010-07-26 | Rozmowa ze Zbigniewem Siemaszką, maratończykiem, który dwukrotnie był pierwszy
we Wrocławiu. Linię mety wrocławskiego biegu przekraczał 16 razy. W tym roku zamierza pokonać dystans w 3 godziny.
W swojej karierze wiele razy stał Pan na podium. Jaka jest Pana zdaniem recepta na sukces w biegach długich?
Recepta jest prosta. Cała tajemnica kryje się w tym, aby mądrze zaplanować trening. Żeby odnosić sukcesy, trzeba mieć także talent i być wytrwałym. Talent należy rozwijać. Ja biegam od 14. roku życia. Początkowo uprawiałem biegi średnie. Wraz z dojrzałością przyszedł czas na biegi długie, którym jestem wierny do dziś.
Z jakich osiągnięć jest Pan najbardziej zadowolony?
Udało mi się wygrać 10 biegów maratońskich. Startowałem również na 100 km. Na tym dystansie najlepszy wynik (6:48:43) osiągnąłem na zawodach w Kaliszu w 1991r. Niezwykle miło wspominam zwycięski bieg w Dallas (1993r.) na dystansie 50 mil.
Wrocławski maraton bije rekordy frekwencji. Jak Pan sądzi, co skłania ludzi do przebiegnięcia tak wyczerpującego dystansu?
Bieganie zrobiło się modne. Osobiście jednak uważam, że większość biega dla siebie; dla zdrowia, lepszego samopoczucia i kondycji. Z własnego doświadczenia wiem, że łatwo zarazić się bieganiem. Moja przygoda z bieganiem trwa już 38 lat.
Jakich rad mógłby Pan udzielić wszystkim tym, którzy przygotowują się do swojego pierwszego startu w maratonie?
Nie należy ścigać się na początku, bo zabraknie sił na końcu. Bieg rozpoczynamy spokojnie. Trasa liczy ponad 42 km, więc warto równo rozłożyć na niej siły. I nie należy bać się kryzysu. W chwilach zwątpienia zalecam pozytywne myślenie.
Od 2008 roku wrocławski maraton ma nową trasę. Zawodnicy mają do pokonania jedną pętlę ulicami miasta. Jak Pan ocenia nową trasę?
Trasa bardzo mi się podoba. Wcześniej zawodnicy mieli do pokonania dwie pętle. Jedna pętla jest atrakcyjniejsza dla biegacza, bo ciągle zmienia się krajobraz. Odnosi się wrażenie, że bez końca można podziwiać najpiękniejsze miejsca naszego miasta.
Maratończycy chętnie przyjeżdżają do Wrocławia. Dlaczego wybierają wrocławski maraton?
Myślę, że magnesem jest ciekawa, turystyczna trasa, z którą może poradzić sobie i amator, i zawodowiec. Poza tym organizatorzy dwoją się i troją, by zasłużyć na miano najbardziej przyjaznego biegaczom maratonu. Jako zawodnik życzyłbym sobie większego zaangażowania obserwatorów oraz życzliwości ze strony kierowców. Liczę również na to, że z czasem rywalizacja nauczycieli nabierze rozmachu.
W tym roku planuje Pan ukończyć maraton w 3 godziny. Jak wygląda Pana trening?
Od stycznia intensywnie trenuję. Biegam codziennie. W tygodniu ograniczam się do spokojnego biegania, wyznaczam sobie krótsze odcinki, takie do 15 km. W weekendy zwiększam dawkę nawet do 32 km.
Jest Pan nauczycielem matematyki w szkole podstawowej w Żórawinie. Czy zachęca Pan swoich uczniów do biegania?
Bieganie to moja największa pasja, więc staram się promować tę dyscyplinę w mojej szkole. Muszę przyznać, że moi podopieczni chętnie uczestniczą w organizowanych przeze mnie zawodach biegowych. Z moich obserwacji wynika, że coraz więcej uczniów garnie się do tego sportu, co mnie oczywiście bardzo cieszy.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów.
|
| | Autor: michal71, 2010-07-26, 14:52 napisał/-a: Zazdroszcze samozaparcia, oraz właściwego wyboru. Mam na myśli bieganie, sport jaki towarzyszy nam w ciągu naszego życia smienia w pewnym sensie naszą osobowość. Moje wybory padały raczej na twarde sporty, chciałem zostac prawdziwym twardzielem, jednak żałuje że nie pomyślałem o bieganiu. Zawsze lubiłem to robić i zawsze wyróżniałem się z grupy, na sprintach byłem kiepski, ale na biegach długich nie miałem przeciwników. Teraz kiedy mam za sobą prawie 40 lat życia, wiem, że nie dokonałem właściwego wyboru, mogłem biegać a nie przechodzić przez judo, spadochrony czy nawet kolarstwo. Biegam od 2008 roku i mam tu na myśli regularne bieganie. Jako główny powód, który zmusił mnie do wyjścia na zewnątrz to nadwaga, nic przyjemnego kiedy oczy wychodzą ci z oczodołów podczas wiązania butów. 8 lat nic nie robienia odbiło negatywne piętno w moim organizmie. Teraz dochodze pomału do siebie, waga spadła, kondycja jest całkiem dobra, potrafie przebiec 10 km w czasie około 40 minut. Planuje w 2011 roku złamać 3 godziny w maratonie, jeżeli zachowam dotyczczasową progresje powino mi sie to udać. Nie wykluczone, że kiedyś wpadniemy razem z Panem Zbigniewem na mete. Pozdrawiam. | | | Autor: ronan51, 2010-07-26, 19:56 napisał/-a: Też bym tak chciał biegac a przedewszystkim ilośc kilometrów mi imponuje?Ja narazie biegam ok 58km tygodniowo a od sierpnia będzie to ok 75km a gdzie tu do p.Zbigniewa?ha ha ha Ale to prawda bieganie wciąga,zaczynałem od 3km na 3 raty a dziś przebiegam w granicach 15km i wcale na pysk nie padam po ich zakończeniu a i dwa półmaratony już zaliczyłem w jednym kawałku?ha ha ha A w październiku mam zamiar przebiec maraton crossowy i chociaż ilośc przebieganych przeze mnie kilometrów nie jest imponująca to na podstawie uzyskiwanych wyników jestem dobrej myśli,w limicie czasu chyba się zmieszczę?ha ha ha | | | Autor: emka64, 2010-07-26, 22:59 napisał/-a: Pan Zbyszek to przemily gosc. Jak mantre powtarza, ze najwazniejsze dla maratonczyka sa dlugie wybiegania w weekendy. W tygodniu mozna biegac mniej, tyle ile komu starczy sil i czasu.
(nie mam polskich liter:) | | | Autor: northern75, 2010-07-27, 15:05 napisał/-a: Zbigniew Siemaszko to przesympatyczna postać i dusza biegowego towarzystwa. Warto z nim potrenować i dowiedzieć naprawdę dużo na temat biegania. Pozdrawiam Panie Zbyszku ;) | | | Autor: stoper1, 2010-07-27, 19:21 napisał/-a: Dwa dni temu biegliśmy razem w Sosnówce. Zbyszek holował mnie przez sześć kilometrów, przed ostatnim podbiegiem dałem zmianę, było ostro pod górę, dobiegłem sam. Uzyskałem świetny wynik.
Na mecie zamieniliśmy kilka zdań. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. | | | Autor: Martix, 2010-07-28, 22:27 napisał/-a: Zbyszek biega po mojej trasie gdziei ja biegam-Opatowice, Trestno,wały nadodrzańskie koło ZOOi wzdłuż tzw. Wielkiej Wyspy we Wrocku. Nie wiem jak teraz ale było dawniej tak że nie opuścił zadnego dnia na treningu.
A widywałem go tu gdy jeszcze nie biegałem z racji że to okolice "mojej parafii" a Zbyszek biega już naprawdę długo.
Może mi kiedyś uda się nabiegac na dychę w jego czasie!
Jest to przesympatyczna postac i lubiana! | |
|
| |
|