Miałam nadzieję, że w tym roku się zaczerwieni w Bochni, bo do losowania stanęło 7 ekip Drużyny Szpiku: 2 tzw. poznańskie, 3 ze Sławna i 1 z Rypina. Poszczęściło się dwóm pierwszym, napisałam tzw. Poznańskim, choć wcale nieskładającym się z samych Poznaniaków, bo:
8. Krzysiu Holik - Brzesko
9. Marek Górny – Święcichowa
10. Stasiu Giemza – Bielsko Biała
11. Jarek Strykowski – Poznań
12. Piotr Szukała - Poznań
13. Sławek Rosiak – Środa Wielkopolska
14. Darek Makowski – Polkowice
15. Mariusz Światlak – Poznań
No i zaczęły się przygotowania, tu musze pochwalić kapitanów Piotra i Krzysia, wzięli sprawy w swoje ręce, załatwili wszystkie formalności, Piotrek dodatkowo walczył o wspólny transport, tym Krzysiu nie musiał się zajmować, bo od kopalni dzieli go tylko 12 km.
W końcu w piątek 5 marca ruszyliśmy na podbój podziemnego – solnego świata. Zahaczyliśmy o pyszny jabłecznik Krysieńki, żony Marka mniam. Dzięki Krysiu. I w drogę mieliśmy do pokonania około 500 km., ale co tam w doborowym towarzystwie i korki i przestój na bramkach autostradowych niestraszne, dojechaliśmy. Ale nim wsiedliśmy do małej, metalowej windy, każdy wykonał ostatnie telefony, bo tam 212 metrów pod ziemią nie ma zasięgu, heheh a niektórzy operatorzy komórek mówią, że mają zasięg wszędzie. Ku przerażeniu Mariusza i internetu też nie było.
Zjechaliśmy było tam ciemno, ale rześko, najbardziej zaskoczyły nas schody 306 stopni, które trzeba było pokonać, aby zejść do poziomu spalno-jadalno-biesiadowego. Co gorsze te 306 stopni trzeba było tez pokonać, by wymienić kolegę ze sztafety podczas biegu uff. Marek i Piotrek zajęli nam „uroczy” kącik na łóżkach piętrowych w sali, w której jednocześnie spało ponad 100 osób. Koło 24 dojechał Stasiu brakowało tylko Krzysia, ale on miał się stawić rano o 7 i tak zresztą było. O 9.30 odbył się start honorowy, a pół godziny później rozpoczął się bieg. W pierwszej zmianie wystartował w jedynce Krzysiu, w naszej dwójce Sławek. Ach nie dodałam, że cały wieczór wcześniej wszystkie ekipy ustalały strategię, czyli minimum, ilość kółek, zmian itd…
I nasi mieli plany:
Drużyna Piotra minimum 120 km, każdy w jednej turze po 3 kółka. Drużyna Krzysia minimum nie ustaliła, ale tez zawodnicy mieli biec po 3 okrążenia.
Wystartowali:
I – Krzysiu, Jarek, Marek,
II – Sławek, Darek, Piotr, Mariusz
Czasy mieli doskonałe Jarek i Krzysiek potrzebowali 9 minut na jedą pętlę, a ta liczyła 2420 metrów. Mariusz na 3 okrążenia potrzebował tylko 33 minut. Jedynka zmieniła taktykę, chłopacy zaczęli biegać po 4 okrążenia.
Muszę Wam napisać, że emocje były niesamowite, największe wrażenie na mnie jednak robiło zaangażowanie i odpowiedzialność chłopaków. Każdy wiedział, kiedy startuje, na ile ma biec. Patrzyłam na nich i cały czas zastanawiałam się skąd biorą siły, Jarek potrafił pokonać 5 okrążeń na raz i każde w 10 minut. Byłam z nich dumna.
Patrzyliśmy na listy „międzywyników”, był moment zwątpienia, okazało się, że nasza dwójka była na 36 miejscu, a jedynka na 50, bo niby to Jarek nie przebiegł ani kilometra. Jak już wywieszono nową listę jedynka była na 15 pozycji, dwójka na 50, a Jarek miał już 11 kółek na swoim koncie. Koło 18 godziny tempo ewidentnie przysiadło, choć oczywiście byli zawodnicy, jakby nie zniszczalni, jak Paweł Świerc.
Czas zaczął jakby szybciej płynąć, a o 21 to już gnał. Trzeba było rwać sekundy i nadrabiać metry. Ostatnie zmiany były niesamowite, Mariusz, choć wcześniej miał kryzys powstał jak Feniks z popiołu, finiszował po 12 minutach, a Marek potrzebował niespełna 10 minut.
Rozpoczął się prawdziwy wyścig z czasem, do boju ruszył Jarek i Krzysiu. Po zmianie Marka pozostało tylko 22 minuty, wystartował Jarek, a Krzysiu wiedział, że dadzą radę przebiec 2 koła plus urwać kawałek z trzeciego. I tak rzeczywiście było, w sumie przebiegli po 19 okrążeń, Stasiu i Marek po 15. W dwójce bieg zakończył Darek. Muszę pochwalić Mariusza za siłę walki, Piotra za doskonałą formę, a Sławka za radość z biegania, a Darka za gotowość.
W sumie na 60 Drużyn zajęliśmy 11 i 51 miejsce. BRAWO!!!!! Choć każdy z chłopaków jest zupełnie inny udało im się stworzyć wspaniałą ekipę.
Krzysiu – siła spokoju, człowiek, który umie zaplanować i zrealizować ów plan, doskonały kapitan, osoba, na której zawsze można polegać, zawsze przygotowany i wyważony, dobry kolega.
Jarek - odkrycie, jest w Drużynie od wielu miesięcy, ale dotychczas po cichutku robił swoje, czyli biegał dużo i szybko. Teraz okazało się, że to doskonały kompan, twardy, konsekwentny i walczący do końca biegacz. Marek - sama radość, oj dużo by gadać, to jedna z najważniejszych i najbliższych mi osób w drużynie, wiem, że gdyby co…to mogę na niego liczyć Stasiu – fenomen, włosy stawały mi dęba, kiedy słuchałam opowieści Stasia o ultrasowym bieganiu, Jego rekord to 191 km. nic dodać, nic ująć Piotr – mistrz organizacji, jeśli jest coś do zrobienia, to Piotrek na pewno sobie poradzi.
W Bochni pobiegł świetnie, przywiózł i odwiózł chłopaków, no i do tego zbierał punkty od szefowej. Darek –nie znaliśmy się wcześniej, ale okazało się, że to żaden problem, Darek gładko wszedł do Drużyny, to dusza człowiek, a dodatkowo ma świetne poczucie humoru.
Mariusz –oj ten to ma charakterek, nie odpuszcza nawet jak sił mu zabraknie, umie walczyć, bawić się, ale i ciężko pracować. Sławek – przyjaciel „leśnych ludków”, heheh zrozumieją ci, którzy byli w Bochni, a dla innych taka informacja Sławek nie mógł zrozumieć, dlaczego ekipa pod nazwą leśne ludki wyprzedziła ich o 8 pozycji. Sławek to absolutny optymista, uczył nas jak się cieszyć z tego, co mamy. Byłam z nich bardzo dumna. Pięknie wyglądali na podium, kiedy odbierali medale, na które ciężko zapracowali.
Należą im się wielkie gratulacje i brawa. Sprawdzili się na 100 %, dali z siebie wszystko, wiem co mówię byłam tam i widziałam. Dziękuję za Wasz trud, za to, że się Wam chciało i chce. Dziękuję za sportowe emocje, za te ostatnie minuty przed 22 godziną i za doskonałą zabawę. Sławek pękałam ze śmiechu, wiesz jak poziom Twojego szczęścia malał. Marek dzięki za rozmowę. Mariusz dziękuję za pakiet śniadaniowy. Jarek i Krzysiu Wam to dziękuję za gęsią skórkę przed 22 godziną. Piotrek za nazbierane punkty dodatnie dziękuję. Stasiu Tobie dziękuję za ultrasowe opowieści. Darku, dzięki, że choć heheheh ”wystawili” Cię koledzy nie poddałeś się. Adam dzięki za tunelowe-solne sesje zdjęciowe.
|