"Bieganie to jest mój sposób na życie. Jestem od niego uzależniony."
Jan Leśniak, to człowiek, który urodził się, by biegać we Wrocławiu. Jest maratończykiem, ukończył wszystkie 26 edycji Wrocław Maratonu. Co siedzi w jego głowie podczas biegu? Jak wspomina trudne początki? Przeczytajcie, a się dowiecie. Jest pan jednym z trzech maratończyków, którzy ukończyli wszystkie edycje wrocławskiego maratonu.
Skąd to przywiązanie do biegu we Wrocławiu?
Lubię Wrocław. Mam sentyment do tego miasta. Myślę, że Wrocław – miasto spotkań przyciąga ludzi. Tutejsza trasa nie jest zła dla biegaczy. Cieszę się, że do pokonania mamy jedną pętlę. W czasie biegu możemy podziwiać zmieniający się krajobraz miasta – stary i nowy Wrocław.
Jak pan wspomina pierwsze maratony ze swoim udziałem?
W latach 80. biegi maratońskie nie były tak popularne, jak są dzisiaj. Na trasie Sobótka-Wrocław startowało tylko ok. 200 zawodników. Jednak atmosfera wśród maratończyków panowała fantastyczna. Pomagaliśmy sobie, wspieraliśmy się, nawiązywaliśmy pierwsze kontakty i budowaliśmy przyjaźnie. Do dziś utrzymuję dobre relacje moimi kolegami–Markiem Musiałem i Grześkiem Lechowskim, którzy podobnie jak ja przebiegli wszystkie wrocławskie maratony. Jedyną bolączką tych pierwszych biegów był brak dopingu. Ten element pojawił się, gdy maraton przeniesiono do Wrocławia.
Którą edycję Wrocław Maratonu wspomina pan najmilej?
Wszystkie edycje wspominam miło. Każdy maraton jest inny. Wszystko zależy od pogody, samopoczucia. Na szczęście pojęcie kryzysu po 30 km jest mi obce. 27.HASCO-LEKWrocław Maraton coraz bliżej.
Jak wyglądają pana przygotowania do startu?
Biegam tylko jeden maraton w roku. Dlatego zawsze solidnie się do niego przygotowuję. Nie mam planu treningu jak profesjonalni zawodnicy. Trenuję dwa, trzy razy w tygodniu. Najchętniej biegam po lesie. Każdorazowo wyznaczam sobie dystans od 12 do 15km.
Ciekawa jestem, o czym myśli maratończyk w czasie biegu?
Na początku koncentruję się na tym, aby dobrze wystartować i dojść do pewnego tempa. Potem oczywiście oddaję się rozmyślaniom. Najczęściej myślę o swojej rodzinie.
Czy próbował pan swoją pasją zarazić innych?
Mam na swoim koncie pewne osiągnięcia, ale muszę przyznać, że nie jest łatwo namówić ludzi do biegania. Do biegania trzeba mieć silny charakter. To sport, który mogą uprawiać tylko twardzi i waleczni ludzie.
A co o pana wyjątkowej pasji sądzą rodzina i przyjaciele?
Mam ogromne wsparcie w rodzinie. Moi najbliżsi rozumieją moją fascynację bieganiem. Myślę, że są dumni ze mnie. Towarzyszą mi podczas wszystkich biegów. Czasami śmiejemy się, że wszyscy razem ukończyliśmy 26 edycji wrocławskiego maratonu.
Czym jest dla pana bieganie?
Bieganie jest dla mnie życiem. Robię to ponad 30 lat i muszę wyznać, że jestem uzależniony od biegania. Ten sport odpręża mnie i uspokaja, to po prostu mój sposób na życie
Artykuł do publikacji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości organizatorów 27 HASKO-LEK Maraton. Tekst pochodzi z dziennika Echamiasta. Autorem jest: Magdalena Krause-Pietkiewicz
|