Nic nie zapowiadało tak „krwawej” imprezy. Nikt nie spodziewał się tak wielkiej ilości ludzi. Przez całe lato 2009 w 12 największych miastach Szwecji odbywa się impreza o nazwie „Blodomloppet” promująca oddawanie krwi.
W zeszłorocznej edycji wzięło udział około 27 000 ludzi w całej Szwecji. Dotychczas w tym roku w 7 miastach z 12 zaplanowanych udział wzięło już przeszło 55 000 ludzi. Tego się nikt nie spodziewał...
Rys.1 - Piknik w Parku Slottskogen (www.blodomloppet.se)
Wszystko tak na dobre zaczęło się w środę po południu 27 maja w popularnym parku Slottskogen w centrum Geteborga. Słońce świeciło, choć na niebie zaczynały się kłębić chmury strasząc deszczykiem. Nie wielu to raczej odstraszyło. Na trawnikach, wśród potoczków i ścieżek zaczynało się zbierać coraz więcej ludzi.
Park gęstniał i gęstniał i choć duży, tego dnia wydawał się skurczyć. Codziennie, gdy jest ładna pogoda przychodzi tu wiele ludzi, ale dziś jest okazja wyjątkowa. Dziś mają się tu rozegrać zawody biegowe mające na celu popularyzację oddawania krwi. Organizatorem biegu jest jeden z lokalnych klubów sportowych oraz lokalna stacja poboru krwi. Ze względu na bardzo duże zainteresowanie nie było możliwości na zapisanie się tuż przed biegiem. Zapisy skończyły się na 2 tygodnie przez zawodami.
Numery startowe można było odebrać już dwa dni przed zawodami nie gdzie indziej jak w punkcie krwiodawczym. Bardzo ciekawe posunięcie. Przede wszystkim każdy mógł zobaczyć gdzie to jest i jak to wygląda. Każdy dostał też informacje kto może oddawać krew i dlaczego jest to takie ważne.
Przy linii startu stała mobilna stacja krwiodawcza - specjalny autobus przystosowany do poboru krwi. Tu również można zasięgnąć porady i pobrać materiały informacyjne, które również zostały włożone do reklamówek z numerami startowymi.
A startujących w tym roku jest rekordowo dużo – ponad 10 000 ludzi w samym Geteborgu! Do wyboru są cztery kategorie: 10km, 5 km, marsz na 5km oraz bieg drużynowy. Z powodu tak dużej liczby chętnych trasa uległa małej modyfikacji. Aby zlikwidować „wąskie gardła” gdzie ów niezliczony tłum biegaczy mógłby się po prostu nie zmieścić, trasę lekko skrócono i wyprostowano i jedna pętla liczyła więc nie 5km lecz 4,7km.
Najpierw startuje grupa biegnąca na 5km a za nimi wyrusza grupa maszerujących. Na starcie jest też moja żona, która ku mojej wielkiej radości zdecydowała się startować, gdyż jak powiedziała: „podoba jej się taka inicjatywa”. Jest to jej pierwszy start w życiu w zawodach biegowych.
Na starcie spotykamy również dosłownie cały personel przedszkola do którego chodzi nasza córeczka. Wszystkie przedszkolanki startują w grupie marszowej. Czas nie jest tu ważny jedynie chęć pokazania swojego zaangażowania w sprawę oddawania krwi. Ze względu na tłum ludzi nie udaje nam się porozmawiać lecz tylko machamy do siebie.
Na około półgodziny przed startem matka natura postanowiła „poświęcić” całą imprezę i na głowy ludzi zgromadzonych na trawnikach spadł przelotny ciepły majowy deszczyk, który nie trwał dłużej niż 3 minuty. Jeszcze tylko wspólna rozgrzewka poprowadzona przed instruktorów klubu fitness, ostatni buziak na do widzenia mamie i wystrzał startera.
Rzeka ludzi powolną, nieprzebraną falą zaczęła się przelewać przez linię startu na trasę. Powoli zaczęło się robić luźniej. Dwuletnia Olga mogła wreszcie sobie pobiegać nie ryzykując zgubienia się czy stratowania. Jak wszyscy to wszyscy. Mówi do mnie: „Ola luba biega!”. Odchodzi tak daleko na ile pozwala jej odwaga by nie stracić Taty z oczu i na mój sygnał pędzi roześmiana w moje ramiona.
Kto wie, może za jakiś czas też wystartuje w jakiś zawodach, bo widać że bieganie sprawia jej wiele radości. Pierwsi zawodnicy wpadają już na metę. Za nimi tłumek biegaczy zaczyna gęstnieć w miarę powiększającej się ilości minut na zegarze startera. Ustawiam się z Olgą na mojej głowie przy barierkach wypatrując mamy i z aparatem w ręce by udokumentować ten pierwszy finisz mojej kochanej żony.
Czas płynie, przed nami przelewa się rzeka ludzi, oczy bolą od koncentracji i wpatrywanie się w biegnących. Wtem Magda podchodzi do mnie od tyłu już z medalem na szyi... Co za wtopa!! Nawet nie zauważyłem jak przekraczała linię mety w tym tłumie i nici z pamiątkowego zdjęcia... Ale już nic na to nie poradzę. Kolej na mnie i muszę się zacząć szybko rozgrzewać.
Na starcie na 9,4km troszkę mniejszy tłok. Startuje nas tylko około 1000 osób. Przy linii startu tłoczno. Wreszcie start i gazu. Biegło się świetnie, bo nie było już upalnie a wcześniejszy deszczyk orzeźwił powietrze.
Trasa niezbyt trudna, tylko dwa liczące się podbiegi na okrążeniu, dobrze oznaczona, tabliczki co każdy kilometr. Po pierwszym kilometrze stwierdzam, że chyba za szybko zacząłem. Zegarek pokazuje tempo 4:01 na kilometr, a do tej pory mój rekord na 10km to było przeszło 43 i pół minuty. Lekko zwalniam by nie wysiąść w połowie dystansu. Trzymam tempo 4:12 i jest ok. Jak się uda to i tak będzie rekordzik.
Po piątym kilometrze widzę na liczniku dokładnie 21 minut wiec jest dobrze. Postanawiam ominąć punkt „wodopoju” na siódmym kilometrze by nie zwalniać tempa. Na dziewiątym kilometrze jest największy podbieg. Za nim już tylko około pół kilometra do mety z górki. Dodaję więc gazu i udaje mi się jeszcze wyprzedzić kilku biegaczy. Na metę wpadam z uniesionymi rękoma z czasem 39:19. Jestem zadowolony, poszło lepiej niż przewidywałem. Ale najbardziej się cieszę, że Magda też startowała!
Co prawda nie odpowiadała jej aż taka ilość ludzi i tłok w jakim przyszło jej biec, ale jest zadowolona. Postanawiamy oboje zapisać się na kolejne zawody w sierpniu. Tym razem będzie to nocne 10km dla nas obojga przez centrum Geteborga w rytmach samby. Zapowiada się bardzo ciekawie.
A tym czasem na trawnikach w okół startu rozpoczyna się wielki piknik. W ramach wpisowego, każda drużyna składająca się z 5 osób otrzymuje torbę wypełnioną piknikowymi przysmakami. Koce poszyły w ruch. Jest gwarno i miło. My wracamy jednak już do domu, bo nasza pociecha daje nam do zrozumienia, że jej cierpliwośc się powoli kończy i że czas już na rytualną kąpiel, butlę z mlekiem, kołysankę, pogłaskanie po głowie i „ziu ziu”.
Rys.2 - Magdy pierwszy medal biegowy :)
Cieszę się że wzięliśmy udział w tej imprezie i że tylu innych ludzi wzięło w niej udział. Przed objazdową stacją poboru krwi jak i przy pobieraniu numerów w placówkach poboru krwi ustawiały się kolejki. I polała się dobra, potrzebna, życiodajna krew. W tym również moja...
|