Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Biegam dla zdrowia
Michał Biernat
ŁódĽ
DMMM Team ŁódĽ

Ostatnio zalogowany
---
Przeczytano: 315/109044 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/4

Twoja ocena:brak


Przez Piekło do Nieba w prezencie
Autor: Michał Biernat
Data : 2009-05-23

Z bogatej oferty majowego biegania wybraliśmy IV Cross Maraton „Przez Piekło do Nieba” rozgrywany 16 maja w Sielpi i lasach nadleśnictwa koneckiego.
Opisując tą kameralną imprezę można to zrobić w dwóch słowach, czyli strzał w dziesiątkę!!!

Oczywiście impreza zasługuje na to, aby poświęcić jej, więc uwagi i ciepłych słów. Przede wszystkim jest organizowana przez pasjonata biegania oraz niestrudzonego organizatora, Pana Wojtka Paska, Prezesa ZO PTTK w Końskich oraz Prezesa Klubu Biegacza Passat Końskie. Pan Wojtek, ma na swoim koncie, ponad 130 maratonów, co jest rekomendacją samą w sobie i niepodlegającą dyskusji oraz potwierdzeniem, że najlepsze imprezy organizują biegacze dla biegaczy. W skład całego Cross Maratonu wchodzi maraton oraz półmaraton-marszobieg i konkurencja dla miłośników nordic walking.




Limit czasowy dla wszystkich dystansów był bardzo komfortowy, bo wynosił 7 godzin i dodatkowo można było zgłosić, tzw. przedstart, czyli wystartować godzinę wcześniej, czyli o 8ej zamiast o 9tej. My, czyli moja małżonka (która zwykle wypełnia rolę fotoreportera i kierowcy, w drodze powrotnej) i ja zdecydowaliśmy się na półmaraton-marszobieg. A dlaczego tak, to o tym właśnie teraz.

Dla mnie, udział w tej imprezie miał jeszcze jeden, niezwykle ważny i dodatkowy wymiar. Otóż, po raz pierwszy razem ze mną na trasę półmaratonu wyruszyła (dosłownie) właśnie moja małżonka. Ja zobowiązałem się, że nie odstąpię jej ani na krok przez cały dystans oraz, że będę ją wspierał i zabezpieczał odżywki i napoje izotoniczne i wodę, którą miałem w plecaku, który zakupiłem specjalnie na tą okoliczność (taki specjalny ze zbiornikiem i wężykiem).

Ten półmaraton w wykonaniu mojej małżonki, to był Jej prezent dla mnie, z okazji moich okrągłych urodzin, które świętowałem na początku maja. W roku ubiegłym w swoje urodziny przebiegłem maraton w Krakowie, a tym razem, wspólnie przebiegliśmy wspaniały półmaraton w Sielpi, w pięknej scenerii koneckich lasów, po drodze przebiegając przez Piekło i Niebo.

Sama impreza była bardzo kameralna, bo w sumie wystartowało na wszystkich dystansach około 300 uczestników. Trasa maratonu prowadziła po 14 kilometrowej pętli z Sielpi, przez Piekło i Niebo i z powrotem do Sielpi, pokonywanej trzykrotnie (podobnie jak w Dębnie).




Półmaraton, to wspólny bieg z maratończykami, częściowo po ich pętli, następnie 7 km w bok przez lasy i w Niebie z powrotem na trasę maratończyków. Poza odcinkami, prowadzącymi drogą asfaltową (piękny odcinek, jakiś 4 km) to trasa trudna technicznie (wypowiadam się za półmaraton widziany oczyma debiutanta), bo prowadząca przez las leśnymi duktami o bardzo głębokich koleinach, urozmaiconych przez dziury terenowe i korzenie drzew.

Dla debiutantów faktycznie mogło być ciężko, ale dlatego też był to również marszobieg. We fragmentach lasu liściastego, spora ilość komarów, które nie dawały spokoju i trzeba było raczej biec niż maszerować. Na szczęście takich fragmentów było niewiele. Poza tym drogi szutrowe lub leśne dukty w lesie iglastym, które miały bardzo obfite piaszczyste podłoże. A ponieważ było sucho, to kurzyło się również obficie, co było doskonale widać na butach, skarpetkach uczestników docierających do mety.




Trasa była oznaczona tabliczkami z napisami oraz fragmentami taśmy biało-czerwonej, rozwieszonej na drzewach i krzakach. Na rozwidleniach dróg stali wolontariusze, którzy kierowali we właściwym kierunku, co było bardzo istotne, gdyż z uwagi na niewielką liczbę uczestników, o kontakt wzrokowy było raczej trudno. Na pętli maratońskiej, były oznaczenia kilometrów, co 4-5 km. Mniej więcej, co 4 km były punkty z wodą i był jeszcze punkt żywieniowy na pętli maratońskiej, który również na swojej trasie mieli uczestnicy półmaratonu.

I w takim oto środowisku i we wspaniałej atmosferze, równym tempem, przeplatanym marszem, dotarliśmy do mety na ulicy Spacerowej w Sielpi, czyli w miejscu startu, w czasie 2:32:15, co jest rekordem życiowym mojej małżonki i jednocześnie moim wspaniałym prezentem urodzinowym. Były gratulacje od spikera zawodów i krótki wywiad. Medal i dyplom za ukończenie i generalnie czuliśmy się jak w Niebie, dosłownie i w przenośni.

Po wszystkim była też możliwość wykąpania się ciepłej wodzie oraz posiłek regeneracyjny w postaci grochówki i parówek (menu jak na imprezie urodzinowej) na talony po wniesieniu opłaty startowej, która wynosiła 20 zł.
W tym miejscu pragnę podziękować Panu Wojtkowi, za zorganizowanie takiej imprezy i stworzenie możliwości poznania tej pięknej okolicy, tym wszystkim, którzy jeszcze w Sielpi nie byli.




Pogoda przez cały nasz udział utrzymywała się wyśmienita, gdyż było lekkie zachmurzenie i nie było gorąco. Dokładnie o 13-tej, gdy dobiegała końca czwarta godzina od startu zasadniczego, nadciągnęły chmury i spadł rzęsisty deszcz, co dla części maratończyków, którzy byli jeszcze na trasie, było swoistym zabiegiem orzeźwiającym. Początkowo chcieliśmy zostać na zakończeniu, ale diametralna zmiana pogody trochę nas zniechęciła i po 14-tej wyjechaliśmy z Sielpi. Do Łodzi, to tylko 100 km z małym haczykiem.

Byliśmy tak usatysfakcjonowani naszym wspólnym osiągnięciem, że nie zostaliśmy na zakończeniu, bo wylosowanie jednej z licznych nagród, które przygotował niestrudzony Organizator, byłoby nadmiarem szczęścia! A nagród było bardzo dużo i pewnie prawie każdy wyjechał z czymś, co doskonale widać na zdjęciach z imprezy.




Czas na podsumowanie. Każdemu polecam tą imprezę, jako bardzo sympatyczną i kameralną, którą warto odwiedzić, żeby miło spędzić czas, obcując z pięknem przyrody.

To doskonała okazja, żeby zmierzyć się z różnymi dystansami, które mogą wydawać się nieosiągalne. Wszyscy są traktowani jak zwycięzcy. Pan Wojtek zorganizował super imprezę, która będzie się rozwijać, ale może nie w takim zawrotnym tempie, bo konkurencja jest bardzo duża, w tym terminie (Hajnówka, Kruszwica, itp.). I bardzo dobrze będzie, jak Cross Maraton Przez Piekło do Nieba pozostanie imprezą kameralną.

Ja otrzymałem ten półmaraton w prezencie, dlatego niebawem tu wrócę, aby podziękować w dwójnasób i zmierzę się z dystansem maratońskim, również po to, aby wywalczyć piękny medal w kształcie podkowy.

Medale w półmaratonie były może mniej okazałe, ale równie cenne, a dla mnie jest to jeden z najcenniejszych medali, ze względów, o których napisałem powyżej.



INFORMACJA POSIADA MULTI-FORUM
POROZMAWIAJ
Biegi / Biegi - maraton

IX Cross maraton przez Piekło do Nieba - Sielpia, ...

8
2014-05-20
Biegi / Biegi - maraton

2013 - VIII Cross Maraton

6
2013-05-21
Biegi przełajowe / Biegi - maraton

2012 - VII Cross Maraton

33
2012-06-05
Biegi przełajowe / Biegi - maraton

2011 - VI Cross Maraton

21
2011-06-01
Biegi / Biegi - maraton

2010 - V Cross Maraton

53
2010-07-11
Biegi / Biegi - maraton

2009 - IV Cross Maraton

47
2009-05-22
Biegi przełajowe / Biegi - maraton

2008 - III Cross Maraton

72
2008-05-29
Biegi / Biegi - maraton

2007 - II Cross Maraton

1
2007-05-25
Biegi / Biegi - maraton

2006 - I Cross Maraton

3
2006-05-30




















 Ostatnio zalogowani
jaro109
06:18
biegacz54
05:04
Jarek42
04:24
Serce
00:08
przemek300
23:36
Citos
23:23
Namor 13
23:18
necropoleis
23:02
STARTER_Pomiar_Czasu
22:21
lordedward
22:21
maratonek
21:44
kos 88
21:38
Wojciech
21:25
troLek
21:07
jaro kociewie
20:51
VaderSWDN
20:50
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |