Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

emka64
Krzysztof Mazur
Szczawno-Zdrój
MaratonyPolskie.PL TEAM
MaratonyPolskie.PL TEAM

Ostatnio zalogowany
2024-11-01,21:27
Przeczytano: 550/169627 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.8/6

Twoja ocena:brak


Supermaratończyk Świętokrzyski - Wojciech Pasek
Autor: Krzysztof Mazur
Data : 2009-03-13

21 lutego 2009 roku. Sielpia. Godz. 9.00. Na starcie Maratonu Dinozaura – Wojciech Pasek. Niby start taki jak inny, a jednak nie. To 200. maraton i ultramaraton Wojtka!

Obok niego 150 przyjaciół i znajomych z całej Polski, którzy przyjechali by uczcić niepospolity jubileusz Wojtka powiązany jednocześnie z jego 50. urodzinami. Pogoda wymarzona. Sceneria zimowo – baśniowa. Zalew w Sielpi pokrywa tafla lodu, a ścieżki biegowe zmrożony śnieg. Przyświeca słońce, na niebie ani chmurki.

50 lat wcześniej...

19 lutego 1959 roku. Największy ówczesny polski dziennik „Trybuna Ludu” radośnie donosi na pierwszej stronie: „Polska w produkcji ziemniaków jest, po ZSRR, drugim krajem świata! Jednocześnie Polacy należą do najgorliwszych konsumentów ziemniaka na świecie, który jest dla nas tym, czym makaron dla Włochów. Roczne spożycie ziemniaków w Polsce to średnio 234 kg na 1 mieszkańca”.

A w innym miejscu relacja: „W całym kraju trwają przygotowania do III Zjazdu PZPR. W Kielcach obradowała przedzjazdowa Konferencja Wojewódzka PZPR. Dyskusja toczyła się nad rozwojem gospodarczym i społecznym Kielecczyzny w latach 1959-1965. Była to dyskusja rzeczowa, obejmująca szeroki wachlarz problemów.”

Tymczasem w Końskich, w rodzinie Pasków te informacje nie miały najmniejszego znaczenia, a wszech ogromną radość powodował fakt, że na świat przyszedł właśnie ukochany syn Wojtek.

Wojtek okazał się być chłopcem nieśmiałym, spokojnym i bardzo grzecznym. Nie sprawiał rodzicom kłopotów i pilnie uczył się przedmiotów humanistycznych, poświęcając swój wolny czas przede wszystkim ukochanej geografii. Nie zdradzał za to żadnego talentu sportowego.




Fot. Mały turysta – Wojtuś Pasek.


Aż pewnego dnia...
Wojtek tak to wspomina: - „Byłem chłopcem pełnym kompleksów i kiedyś, a było to w piątej klasie szkoły podstawowej, była konieczność reprezentowania mojej szkoły w biegach szkolnych, a że nie miał kto wystartować, wyznaczono mnie. Efektem startu, czego nikt się nie spodziewał, było trzecie miejsce. Był to wtedy dla mnie niewyobrażalny sukces i mogę powiedzieć, że od tego czasu moje życie zmieniło się radykalnie. Zacząłem w siebie wierzyć i regularnie trenować pod okiem Andrzeja Suskiewicza”.




Fot. Karta zawodnicza 12. letniego Wojtka Paska.


Efektem treningów były powołania do reprezentacji województwa kieleckiego i starty w barwach całego okręgu. Sukcesy te dodatkowo podbudowały Wojtka, który stał się człowiekiem pewniejszym siebie i silniejszym oraz rozpoznawalnym i akceptowanym w środowisku sportowym. Wojtek regularnie wygrywał biegi średniodystansowe i był autorem kilku rekordów województwa świętokrzyskiego , a ten na 3000 m przetrwał aż 28 lat!

Brał udział w Spartakiadach Młodzieży i w skali ogólnopolskiej plasował się w pierwszej dziesiątce, często tuż przy podium. W pewnym momencie zaobserwował, że progresja wyników zatrzymała się i wówczas podjął decyzję o zakończeniu profesjonalnej kariery zawodniczej. Skierował wówczas swoje biegowe zainteresowania na jak to sam nazwał, dystanse ekstremalne.

Nie mogło go więc zabraknąć na starcie pierwszej masowej imprezy w Polsce jakim był Bieg Lechitów w 1978 roku. Wkrótce przyszedł też start w pierwszym biegu maratońskim.

Oddajmy głos Wojtkowi :
- „Był rok 1979. Tomasz Hopfer ogłosił, że organizuje w Warszawie Maraton Pokoju. Wystartowałem i byłem zaskoczony, bo po 18. kilometrze zacząłem biec coraz szybciej. Zaczęło mi to sprawiać frajdę i wtedy zadecydowałem, że swoje życie skieruję na bieganie maratonów”.




Fot. Dyplom ukończenia 1. Maratonu Warszawskiego.


Pewnie dlatego Wojtek darzy szczególną sympatią maratony w stolicy. Jest jednym z 16 zawodników, którzy przebiegli wszystkie 30 Maratonów Warszawskich! I zapewne to nie jest koniec rekordu, bo w tym roku jak zwykle we wrześniu można będzie spotkać Wojtka na trasie tego kultowego maratonu.

Pomiędzy Maratonem Pokoju a Maratonem Dinozaura było mnóstwo ciekawych startów na tym długim dystansie od Nowego Jorku po Londyn, Berlin, Ateny, Rzym i Paryż. Nad te słynne maratony Wojtek przedkłada jednak starty w kameralnych, gdzie czuje się najlepiej: Maraton Trzeźwości organizowany przez Tadeusza Kraskę, Kamus Maraton Kazimierza Musiałowskiego, Maraton w Toruniu Tadeusza Spychalskiego czy Maraton w Rybniku Grzegorza Wnuka.




Fot. Dyplom ukończenia Maratonu w Nowym Jorku.



Fot. Numer startowy Wojtka Paska z Maratonu w Pardubicach z autografem Emila Zatoka.


I dodaje: „Może to mnie różni od innych maratończyków, którzy skupiają się na bieganiu kosztem innych zajęć, że ja nie żyję tylko bieganiem. Bieganie jest sposobem na życie, natomiast drugą dziedziną, którą umiłowałem jest turystyka. Łączę bieganie z turystyką i wydaje mi się, że nieźle mi to wychodzi. Zaangażowałem w to całą rodzinę i mam możliwość spełniania się jako maratończyk – amator, ale nie kosztem rodziny”

Zresztą rodzina to potwierdza:

Małgorzata Pasek – żona: „Mój mąż ma trzy wielkie miłości. Są to: bieganie i turystyka, dzieci i ja oraz czego wielu nie wie - samochód. Ale tak jak dobra matka kocha swoje dzieci sprawiedliwie, tak Wojtek swoje miłości też bardzo sprawiedliwie obdarza. Z jego biegania jesteśmy dumni, wciągnęła się w to cała rodzina. Dzieci biegają już bardzo dużo, a ja w ubiegłym roku pokonałam maraton w Rzymie, na który Wojtek mnie zabrał”.

Monika Pasek – córka: „Tata jest znany w mojej szkole i dzieci często o nim rozmawiają, zwłaszcza gdy udziela wywiadów w gazecie. Tata zawsze chce nas zabierać na zawody, a ja lubię z nim jeździć, ostatnio byliśmy razem w Szwecji. Niestety nie zawsze możemy z tatą jechać i gdy nie ma go długo w domu, to jest ciężko.”




Fot. Integracja rodzinna w sportowo- rekreacyjnej formie z sukcesami.


Osiągnięcia Wojtka w turystyce i organizacji są nie mniej znane niż sukcesy maratońskie.

Od 1996 roku Wojtek Pasek jest kierownikiem Oddziału PTTK w Końskich, a już w 1985 roku założył Klub Turystyki Aktywnej PASAT. Wspólnie z członkami koła organizuje znane w całym kraju imprezy wchodzące w skład Superpiechura Świętokrzyskiego, którego 3-cia edycja odbędzie się w tym roku . Są to m.in.: Cross Maraton „ Przez Piekło do Nieba”(„Filipides” Maratonów Polskich), Konecki Maraton Pieszy, Konecka Setka, Unijny Maraton Pieszy po G.Świętokrzyskich na 50 i 100 km.

Imprezy te są świetnie zorganizowane, a ich marką jest to, że każdy uczestnik czuje się ważny i jest ważny. Wojtek podkreśla: „Na równi traktujemy zwycięzców biegów jak i pozostałych uczestników, którzy pokonują dystans tak jak potrafią, albo truchtem, albo nawet spacerem. Zespół organizacyjny, który mam stara się robić wszystkie imprezy bardzo małym kosztem z jak największą ilością świadczeń dla uczestników.”

Wojtek jest również autorem przewodników po ziemi koneckiej, opiekuje się zabytkami, a w 2004 roku stworzył w Końskich Izbę Pamięci i Tradycji Ziemi Koneckiej, którą w tym roku przekształcił w Muzeum. Zaprasza do niego serdecznie.

Dodajmy rzecz kluczową – cała działalność turystyczno – organizacyjna Wojtka Paska to działalność społeczna!

Spiker Maratonu Dinozaura - Andrzej Jacek Tarnowski komentuje ten wątek słowami:

„O Wojtku mógłbym powiedzieć, że to facet z tła. Potrafi liderować, a jednocześnie nie rozpycha się. Porwał masę ludzi z tego regionu. Pewna osoba tutejszego establishmentu celnie powiedziała : „Wojtek nam tu rozruszał koneckie”. Zazdroszczę mu niesamowitej skuteczności organizacyjnej. Dla mnie to taki cichy bohater!”

Dostrzegają to miejscowe władze. Obecny na uroczystości Przewodniczący Rady Miejskiej Końskich Marian Gąszcz tak zapraszał do ponownych odwiedzin: „Przyjeżdżajcie, Wojtek nam tu wszystko zorganizuje, my postaramy się pomóc finansowo”.




Fot. Wojtek Pasek na trasie swojego 100. Maratonu „Przez Piekło do Nieba”


Po tym jak Wojtek wbiegł na metę Maratonu Dinozaura, szybko wcielił się w rolę organizatora i osobiście czuwał nad tym, aby gościom niczego nie brakowało.
Cała rodzina Pasków solidnie namęczyła się przy organizacji imprezy, która początkowo planowana była jako kameralna na maksymalnie 30 osób.

I jeszcze raz oddajmy głos Jubilatowi: „Aż mnie ciarki przechodziły gdy ustawiła się kolejka z życzeniami. Nigdy bym sobie nie wyobraził ogromu życzeń i takiej życzliwości wobec mojej osoby. Jestem zszokowany tym, co się tutaj wydarzyło i nie tyle ilością osób które przyjechały do Sielpi, ile ilością które tu w Sielpi pozostały.”

Życzenia uwieńczyła laudacja na cześć Jubilata autorstwa Uli Wojteckiej (fragmenty):

Szanowny Wojtku – Jubilacie, Nie wiesz, ile sprawiłeś mi radości
Tym, że zechciałeś mnie dziś widzieć Wśród jubileuszowych gości.

A, że Ty kochasz maratony, Chody, marszobieg i truchtanie
Zaczęłam intensywny trening I wiersza tego układanie.

Pół wieku dzisiaj Ci stuknęło, To wcale piękny kawał czasu...
Ile w tym czasie dróg przebiegłeś, Ścieżek, uliczek, duktów w lasach…

W Biegu Lechitów debiutowałeś, Potem Warszawa przez wszystkie lata
I różne polskie maratony, Ale Ty rwałeś się do świata.

Największe miasta świata zbiegałeś: Wiedeń i Londyn, Paryż, Rzym, Praga.
New York przed Tobą stanął otworem, Ateny, Sztokholm, Kopenhaga.

Ileż Ty imprez urządziłeś Dla biegów wszelkich miłośników.
Ile Ty przemów wygłosiłeś Chwaląc sukcesy zawodników.

Rajdy Zimowe, Nocne Majówki, Crossy, Koneckie Pięćdziesiątki...
Tak biegnąc ciągle wprost przed siebie Dobiegłeś do Swej Pięćdziesiątki.

Ty byłeś w Niebie, w Piekle też byłeś, Zdeptałeś świętokrzyskie ścieżki,
A gdy Bóg wezwie, jestem pewna, Zorganizujesz BIEG NIEBIESKI!

Tyś, Jubilacie, „Sęk Konecki”, Wojownik, Twardziel, Superpiechur,
Tyś maratończyk, ultras...słowem - Tyś, Wojtku, facet warty grzechu.(...)

(...)Na trasach biegów oraz w życiu Zdrowie i szczęście niech Ci służy.
W świetnej kondycji i w „końskim” zdrowiu Dożyj do SETKI albo dłużej...

Kosz jabłek Ci w prezencie wręczam, A to z tej prostej przyczyny,
Żeś, Ty jest Wojtku, chlubą Końskich, A one chlubą naszej gminy.

Muszę już kończyć, bo wzruszenie Za serce i za gardło chwyta...
STO LAT! Nie – DWIEŚCIE!!! Dzisiaj Ci życzy, taka jak ja, prosta kobita.”




Fot.(Wasyl) – Życzenia składają przyjaciele z Radomia.


Obecni przyjaciele Wojtka chętnie opowiadali o nim samym jak i maratońskich przygodach:

Tadeusz Kraska : „Wojtek jest powszechnie znany jako super kompan do wyjazdów na maratony zagraniczne, jest bardzo koleżeński, uczynny. Wyjazdy z Wojtkiem to sama przyjemność. Oczywiście zdarzały się nieprzewidziane przygody, na przykład raz Wojtek wybierał się na maraton do Sonderhausen, ale pomylił daty.

O faktycznym terminie startu dowiedział się 3 dni przed biegiem. Oczywiście zmobilizował swoją ekipę i na maraton pojechali prawie z marszu.”

Grzegorz Grabowski (Wasyl): „Wojtek słynie z tego, że jest uparty w dążeniu do celu. Kiedyś wybierał się na maraton do Londynu, ale coś mu wypadło i nie zdążył na samochód, którym pojechali koledzy.

Nie odpuścił, załatwił sobie bilet samolotowy i do Londynu doleciał. Zresztą zobacz na tablicę, na której wiszą medale . To jest kac dla niejednego biegacza ! Gdy organizowałem bieg w Trzemesznie, Wojtek zawsze przyjeżdżał z całą rodziną i przed jak i po biegu piliśmy kawę i herbaty :) . Chętnie do niego przyjeżdżam.”

Bogdan Kozubski: „Ja osobiście nie znam nikogo takiego, kto by jak Wojtek potrafił z niczego zrobić coś. Urodzony organizator! Jeżeli chodzi o wytrzymałość, koń przy nim to „chorowitek”. Nigdy nie słyszałem, aby go bolały nogi. A potrafi dokonać nie lada wyczynów.

Jednego dnia przebiegł maraton w Ostrawie, przespał się w pociągu i drugiego dnia przebiegł maraton we Wrocławiu. Raz byłem na niego zły, bo podczas „50 pieszej” przeszedł 25 km, potem wyciągnął mnie na Półmaraton do Bukowej i po powrocie przeszliśmy kolejne 25 km. Ale to tylko Wojtek potrafi tak „seriami lecieć”

Włodzimierz Wojciechowski: „Wojtek to bardzo dobry kolega i wspaniały organizator. Zawsze jest zabiegany, ma mnóstwo rzeczy do zrobienia. Przez to zdarzyło nam się nie raz przyjechać na zawody na ostatnią chwilę i błagać organizatorów o weryfikację!”

Krzysztof Wojtecki (Zulus) : „Wojtka poznałem tu w Sielpi, gdy odbywał się Jego 100 Maraton . Ale w międzyczasie przebiegł kolejne 100! Zupełnie szalony człowiek i organizuje szalone imprezy. Biega lekko, dla samej przyjemności biegania, czego ja nie potrafię. Wojtek to normalny facet, z którym można i pogadać i napić się piwa na trasie :)”

Warto być w Sielpi dla tego faceta !




Fot. Szczęśliwy Pięćdziesięciolatek na mecie Maratonu Dinozaura.


Linki :

Sylwetka Wojtka Paska na portalu MaratonyPolskie.PL

PTTK w Końskich




Komentarze czytelników - 186podyskutuj o tym 
 

Tusik

Autor: Tusik, 2009-02-26, 12:50 napisał/-a:
wyślę Ci linka na prv.

 

kwiatek_polny

Autor: ale.mocarz, 2009-02-26, 13:56 napisał/-a:
Minęło dopiero kilka dni od imprezy, a już co niektórzy zaczynają tęsknić za pobytem w kurorcie Sielpia ,oraz za możliwością ponownego spotkania się oko w oko z Dinozaurem.Całe szczęście , że już w maju będzie można się znów pojawić w Sielpi na kolejnej imprezie , a potem jeszcze w czerwcu ,sierpniu i wrześniu .

 

ursel_44

Autor: ursel_44, 2009-02-26, 14:39 napisał/-a:
Masz całkowitą rację, Mocarzu:) Pozdrowionka

 

Toya

Autor: Toya, 2009-02-26, 20:05 napisał/-a:
Na imprezie kilka osób robiło zdjęcia. Wasyl już się podzielił swoimi, czy będą linki do następnych?

 

Beata78

Autor: Beata78, 2009-02-27, 14:00 napisał/-a:
Dziękuje:)

 

ursel_44

Autor: ursel_44, 2009-03-13, 22:28 napisał/-a:
Emka, swym artykułem przywołałeś wspomnienia miłych chwil spędzonych w Sielpi na Maratonie Dinozaura. Myślę, że dla wszystkich, którzy byli tam nie tylko po to, aby zaliczyć kolejny maraton, pozostaną one w pamięci na długo, może nawet na zawsze i długo będą jeszcze budzić emocje.
A tymczasem nasz Dinozaur po pięćdziesiątce jeszcze jakby odmłodniał:)
7 marca "tyrał" na Rajdzie Bab (byłam!), 8-ego biegał na Kazikach, dziś reaktywował komisję ds. zabytków, za tydzień "walnie gromadzi" PTTK i otwiera muzeum...Nic więc "z drogi" nie zostało powiedziane i napisane pod Jego adresem:) Emka dzięki za artykuł, zrobiłeś kawał dobrej roboty.

 

TREBI

Autor: TREBORUS, 2009-03-13, 22:42 napisał/-a:
Wojtka poznałem w grudniu ubiegłego roku na niedzielnym maratonie u Tadzia Kraski w Radomiu kiedy to w większej grupie, do połowy dystansu, truchtliśmy sobie w wesołej koleżeńskiej atmosferze. Opowiadał wtedy ciekawe historyjki ze swojego biegowego życia. Bardzo fajny,ciepły i towarzyski gość z niego.
Miałem w planach pobiec na jego dwusetnym, jubileuszowym maratonie ale niestety kontuzja uniemożliwiła mi start,czego bardzo żałuje. Niebawem jednak, na trzysetnym jubileuszu postaram się być już obowiązkowo:)
Bardzo fajny artykuł Krzysiek. Czyżbyś powoli zmieniał profesję:)

 

ursel_44

Autor: ursel_44, 2009-03-14, 12:36 napisał/-a:
Szkoda, że nie mogłeś przyjechać, było "baśniowo":) Trebi, a jak Twoje kolno??? Muszę przyznać, że tochę mi dałeś do myślenia, tym co pisałaś o swojej kontuzji, bo ja już przeszło rok zaniedbuję swoje "kolanowe bóle"...Pozdrowienia

 

t.kraska

Autor: t.kraska, 2009-03-17, 20:57 napisał/-a:
Krzysiu-gratuluję,świetny artykuł.O Wojtku tyle dobrego już powiedziano,a tu proszę ilu jeszcze ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
Wojtku- jeszcze raz gratuluję rodziny,osiągnięć ,pasji,wytrwałości,pogody ducha,zdrowia..........i podziwiam !!
Szkoda,że nie mam w zanadrzu jakiegoś jubileuszu...

 

xyz

Autor: xyz, 2009-03-24, 16:03 napisał/-a:
Dziękuję Panu za maratońską wytrwłośc.

Życzę Panu spełnienia Pana marzeń i do spotkania może kiedyś

w biegu, np. w poznańskim maratonie lub tegorocznym

maratonie w Berlinie.


Pozdrawiam, Maciej Pachciarek ze Słubic nad Odrą.

 



















 Ostatnio zalogowani
Raffaello conti
16:05
mieszek12a
15:45
Hubert87
15:28
CZARNA STRZAŁA
15:16
szalas
15:05
Maciex
14:35
kos 88
14:17
13
14:11
kryz
14:10
czewis3
14:00
marian
13:40
malkon99
13:13
Rychu67
13:07
chris_cros
12:56
orfeusz1
12:55
zecikos
12:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |