|
| Przeczytano: 473/61368 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
10 stron maratonu - cz.9 | Autor: Jerzy Skarżyński | Data : 2008-12-15 | Z okazji wydania najnowszej książki pt. "Maraton" autorstwa jednego z najbardziej znanych trenerów maratońskich w Polsce - Jerzego Skarżyńskiego - kontynujemy cykl dziesięciu krótkich artykułów prezentujących fragmenty książki. Zamieszczamy w nich niepublikowanych nigdy wcześniej zdjęć Jurka z jego kariery zawodniczej. To juz przedostatni odcinek.
Rys.1 - okładka książki pt. MARATON
...Być w formie sportowej wcale nie znaczy bić rekordy na trasach maratońskich. Decydującym elementem przekształcającym tę formę na rekordowy wynik jest wybór optymalnej taktyki biegu. Cóż po formie, gdy taktyka zawiedzie. Taktyka zawiedzie? Źle napisałem – nie zawodzi taktyka, ale biegacz, który obiera błędną taktykę. Oto moje sugestie dotyczące wyboru optymalnej taktyki pokonywania trasy maratonu.
"Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy" – pamiętasz? Na język maratoński przekłada się to na "Maratończyka poznaje się nie po tym jak pokonuje pierwsze kilometry, ale po tym, jakim tempem biegnie ostatnie z nich". O słynnym powiedzeniu Millera mówi się, że wcale nie musi być prawdziwe, ale jego maratońska wersja zawsze jest aktualna, nigdy się nie zmieni. Bo dopiero końcowy wynik wieńczy dzieło, czas przekroczenia linii mety powie wszystko o maratończyku.
Za maratońskie dramaty odpowiada najczęściej niedostosowanie tempa biegu do konkretnych warunków zewnętrznych (pogoda, profil trasy), ale ich źródłem bywają też zwykle własne niewymuszone błędy! Z wyliczeń wyszło, że jesteś w maratonie na 3 godziny? To dlaczego pokonujesz pierwszą połowę biegnąc po 4 minuty na kilometr? Średnie tempo dla trzech godzin to 4:16/km, a ty pędzisz na 2:48! Taki błąd przerodzi się potem w dramat. Po 30 km tempo drastycznie już spadnie, a po 35 będziesz ledwie powłóczył nogami, by chociaż dotrzeć do mety – to pewne! O ile wcześniej nie zdecydujesz, by przerwać te psycho-fizyczne katorgi i zejść z trasy.
Rys.2 - Trier (Niemcy) 1984
Byłeś na 3 godziny, miał być rekord z dwójką z przodu, a jest moralny kac i wściekłość na siebie, że wszystko zburzyłeś na pierwszych 10-20 km. To nie tak miało być, nie tak – zawyjesz wniebogłosy!
Jesteś na 3 godziny? Biegnij od samego startu na 3 godziny – równym, miarowym tempem. Przekrocz linię półmetka w 1:31:00-1:31:30, a twoje szanse na zrealizowanie celu będzie duuużo większe, niż gdybyś minął półmetek w 1:29. Bez obawy – jeśli rzetelnie odrabiałeś lekcje podczas BNP, nadrobisz tę stratę z nawiązką. Nawet półtoraminutowa strata czasowa na półmetku nie przekreśla twoich szans na osiągnięcie celu. Bo to... inwestycja w końcowy sukces.
Przeglądałeś kiedyś międzyczasy rekordów świata? Tam jest to standardem, ale zapewniam, że dotyczy to wszystkich miłośników maratonu. Oczywiście przy założeniu, że w drugiej części dystansu nie ma trudnych podbiegów. Na trasie prawie płaskiej nie ma żadnego zagrożenia. Zacznij wolniej, skończysz szybciej, ba – ostatnie kilometry będziesz pokonywał najszybciej na cały dystansie.
Jeśli dotąd nie biegałeś tym systemem, sam nie uwierzysz, że można bić rekordy życiowe i czuć się za linią mety znacznie lepiej niż dotąd. Wyprzedzanie jak furmanki innych biegaczy po 25-30 km, to radość, której doznania życzę wszystkim maratończykom. Nie biegniesz wtedy, ale fruniesz jak na skrzydłach.
Rys.3 - Warszawa 1991
Nie wierzysz? Spróbuj wreszcie, żeby się o tym przekonać na własnych nogach. Założenie, że w pierwszej części dystansu musisz sobie koniecznie wyrobić rezerwę czasową, którą potem będziesz mógł tracić w końcówce, jest powszechnie przyjmowanym błędem! Im więcej będziesz miał tej rezerwy, tym bardziej będziesz powłóczył nogami w końcówce. To się nie opłaca! To relikt starego myślenia o taktyce pokonywania maratonu. Bądź nowoczesny, zacznij z prędkością równą prawie średniej prędkości zakładanego na mecie wyniku (2-4 sekundy na kilometr wolniej), by… przyśpieszyć na ostatnich kilku kilometrach. Źle piszę – nie musisz przyśpieszać.
Jeśli do 30 km będziesz biegł według tych wskazań, wtedy wyprzedzanie umierających po zbyt szybkim początku mimowolnie będzie cię napędzało do szybszego biegu. Spoglądając na stoper nie uwierzysz, że biegniesz ostatnie kilometry tak szybko. To nie marzenia – to fakt sprawdzony przez tych wszystkich, którzy uwierzyli tej taktyce i właściwie ocenili swoje możliwości wynikowe już przed startem.
Analizy pokazują, że większość rekordów na długich dystansach ustanawiano w biegach, w których druga połowa była szybsza od pierwszej. Chociaż w przypadku biegaczy światowego formatu jest to faktycznie bieg równym tempem. Szybsza druga połowa – zwykle o kilkadziesiąt sekund – wynika raczej z walki i finiszu na kilku ostatnich kilometrach, niż celowego przyśpieszenia już po 30 km.
Sugerowana przeze mnie taktyka biegu ma swoje zalety innego rodzaju. Załóżmy, że twoja forma jest ledwie na styk z barierą, którą chcesz pokonać. Co wtedy?
Jeżeli nie będziesz w stanie dogonić do mety straconych na półmetku 60-120 sekund, to nie będzie to dowód na błąd założeń taktycznych. "Zabrakło mi ledwie 30 sekund" – pomyślisz zawiedziony na mecie. "Gdybym na półmetku był minutę wcześniej, niż to sugerował Skarżyński, wtedy na pewno ustanowiłbym rekord" – dodasz, ciskając piorunami w moją stronę.
Rys.4 - Szklarska Poręba 1992
Czyżby? Myślisz, że przebiegłbyś drugą połowę tylko pół minuty wolniej, gdybyś minął półmetek minutę wcześniej? Zapewniam, że nie! To jest raczej mało prawdopodobne, a wręcz niemożliwe. W mojej ocenie dzięki tej stracie na półmetku ustrzegłeś się większej niż ledwie 30-sekundowy niedoczas na mecie! Gdybyś dobiegł do półmetka minutę szybciej zapewniam, że byłby on pewnie kilkuminutowy! Per saldo – zrobiłbyś wynik jeszcze gorszy będąc bardziej zmęczony za linią mety!
Opłaca się? Na pewno nie! Jeżeli będziesz biegł zgodnie z moimi sugestiami, a mimo tego nie uda ci się utrzymać tempa, o przyśpieszaniu nie mówiąc, to ta strata okaże się twoim... kołem ratunkowym, bo jeżeli biegnąc wolniej nie udało ci się powalczyć do końca, wtedy na pewno straciłbyś dużo więcej biegnąc od startu o tę minutę-dwie szybciej. Myślę, że zgodzisz się ze mną?
|
| | Autor: wese, 2008-11-28, 23:49 napisał/-a: Sam trenuję już któryś rok z rzędu na książkach J.S jednak najnowsze plany mnie zaskoczyły . Przedtem było odradzane bieganie 40 km a teraz raptem jest zalecane . W poprzednich książkach nie słyszałem by 4x w tygodniu uprawiać GS , nigdzie też nie wyczytałem o przebieżkach 20x200 . Ciekawe czym będziemy My uważni czytelnicy J.S zaskoczeni w 5 książce. I czy aby nie będzie to kolejne lanie wody .Mimo wszystko polecam salcesonom wszelakiej maści . Jednakże autorze kochany pamiętaj że po śląsku powiem " my nie są żółtodzioby " A to że ktoś kiedyś przebiegł tyle a tyle to już po 4 książce nie wiele znaczy . Zaczyna to śmierdzieć komercją , obliczoną na ile frajerów się da kupić na 5 książkę . W 5 książce dowiemy się np. że robienie skipów już nie jest w modzie , w 6 książce przeczytamy że wieloskoki to były za komuny . A w 7 książce że jedzenie kapusty jest niezdrowe . I jedna naczelna nutka sentymentalna przecież tak niewiele mi( autorowi) brakowało do IO a tego się będziemy dowiadywać z każdej książki bo to jest temat dyżurny. | | | Autor: iwa, 2008-11-29, 10:43 napisał/-a: Wydaje mi się, ze jesteś niesprawiedliwy tak pisząc, ponieważ z jednej strony, jak sam piszesz, trenujesz "na książkach J.S.", a z drugiej zarzucasz Mu komercję itd. Trzeba też wziąć pod uwagę, że książka jest napisana nie tylko dla biegaczy, którzy mają już jakąś przeszłość biegową i nie są "żółtodziobami". Biegaczy ciągle przybywa, a dwie pierwsze książki są już niedostępne na rynku, stąd też są powtórzenia, np. o historii maratonu, aby nowi biegacze mogli się z tym tematem zapoznać. | | | Autor: Rapacinho, 2008-12-06, 19:56 napisał/-a: Będę chciał w najbliższych dniach zamówić "Maraton", tak więc już niedługo będę mógł się pokusić o jakąś konkretniejszą opinię. | | | Autor: marysieńka, 2008-12-16, 16:03 napisał/-a: Święte słowa, święte.
Prawda.
W maratonie obowiązuje zasada..
Wolniej zaczniesz, szybciej skończysz.
Sama kilkadziesiąt razy miałam okazję tego doświadczyć:))) | | | Autor: Admin, 2008-12-22, 08:48 napisał/-a: Zamieściliśmky ostatni już niestety odcinek książki Jurka Skarżyńskiego. W imieniu całej redakcji dziękuję Jurkowi za taką możliwość i mam nadzieję, że poszczególne odcinki śledziliście z apetytem :-) | | | Autor: IwonaKrzysBiega, 2008-12-22, 11:48 napisał/-a: Pierwszy maraton przebiegłem w Poznaniu 2006 z czasem 4,22 a właściwie był to marszobieg. Dlaczego tak się stało.Po nabyciu książki Pana Jurka dowiedziałem się dlaczego.Trenowałem wraz z żoną całą zimę(cross,WB1,2,3) na podstawie książki Pana Jurka.Przed maratonem w Dębnie w 2007r odpoczywałem według ksiązki. Przed maratonem bałem się dystansu i właściwie wszystkiego. Całe szczęście przed biegiem spotkaliśmy JS i wlał we mnie i w małżonkę, którą wiele osób zna - Iwona z Kołobrzegu. Start w czasie biegu tylko w głowie tylko wskazówki z ksiązki( na 2 pętli chciałem dojść innego biegacza ale po zmierzeniu czasu okazało się, że biegnę 4,30 na kilometr co było jak na moje mozliwości sprintem szybko idę po rozum do głowy i zwalniam).Gdy kończę bieg nie mogę uwieżyć w czas 3,30,33. Naprawdę wspaniały. Po tygodniu startuję na 10km i znowu rekord 41,06. Naprawdę wspaniały do dziś jeszcze się nie poprawiłem. Myslę że miałem wiele wskazówek od kolegów biegaczy o których przy okazji wspomnę Andrzeja(Wygana) który zagrzewał mnie a właścicie nas bo moja małzonka swój pierwszy maraton w tym samym czasie przebiegła w 4,02 co jest naperawdę dobrym wynikiem, kolegę Pawła z którym staram się rywalizować, Roberta który przyczynił się do rozpoczęcia biegania , Krzysztofa i wielu wielu innych z którymi spotymamy się wspólnie na biegach. Każdy przekazuje nam po tochu garść swoich doświadczeń. Książka JS usystematyzowała te informacje, pozwala je zweryfikować, jak ktoś uważa to może je pozmieniać ale ma odnośnik. My korzystamy z książki i staramy się biegać w/g tego.Każdy ma wolność wyboru co do sposobu treningu. Szukając metod książka JS stała się dla mnie elementarzem. Czasami człapiąc na rozbieganiach po 5,45 zastanawiam się jak jak ja przebiegłem maraton po 5 minut na kilometr. Po prostu trzeba biegać dla mnie sukcesem okazało się kupienie książki JS i bieganie w/g tego co tam jest napisane.Jeżeli ktoś inny napisze podobną również ją przeczytam i być może garść wiedzy wykorzystam dla naszego biegania bo biegamy krótko 3 lata a mój kolega Andrzej 30 wspaniale by było gdyby opisał swoją wiedzę. Chociażby biegi które wspomina w jakim obuwiu się biegało a czasy były równie dobre .Trzymam kciuki za wszystkich biegaczy którzy dzielą się swoją wiedzą z innymi.IwonaKrzysBiega. | | | Autor: Rapacinho, 2008-12-22, 20:40 napisał/-a: Ja już niedługo będę miał okazję przeczytać książkę "Maraton". Przyszła do mnie pocztą w zeszłą środę, ale to ma być prezent dla mnie pod choinkę, tak więc muszę jeszcze poczekać do środowego wieczoru :) | | | Autor: wokasi, 2008-12-26, 20:38 napisał/-a: Książka Jerzego Skarżyńskiego to elementarz.Pierwszy kompletny,fachowy poradnik dla biegaczy amatorów którzy chcą profesjonalnie trenować.Kolejne książki Jerzego to nic innego jak uwspółcześnianie,aktualizowanie wiedzy.
Zachęcam innych naszych najlepszych biegaczy do opisania swojej metody,zdradzenia tajników treningu biegów długich.
Niech ktoś się zmierzy z Jerzym Skarżyńskim.Na razie jest on jedyny.Jestem jego gorącym zwolennikiem,Wojtek Kasiński z Pszczyny. | | | Autor: Rapacinho, 2008-12-28, 19:36 napisał/-a: Jestem już w połowie książki i muszę przyznać, że jest dobra. Dlaczego tylko dobra a nie bardzo dobra? Tylko z tego powodu, że jak na razie przygotowuje się pod kątem półmaratonu i 10km, a nie pod kątem maratonu. Gdy będę przygotowywał się konkretnie pod maraton to pewnie powiem, że książka jest bardzo dobra :). Zdecydowałem, że chcę mieć tę książkę z kilku powodów, po pierwsze kiedyś na pewno będzie dla mnie bardzo przydatna, po drugie jest tam wiele cennych wskazówek, które przydadzą mi się przed moim przyszłorocznym debiutem w maratonie, a po trzecie część elementów z tej książki będę chciał przenieść na swoje przygotowania na sezon 2009. Ogólnie książka bardzo fajna, fajnie czytało się historię maratonu i mimo tego, że jestem dopiero w połowie, to wyłapałem już kilka cennych wskazówek dotyczących biegania :) | | | Autor: kkazmier, 2009-01-04, 11:07 napisał/-a: 1.GS-autor zalecał ją jak najczęściej. Wersja 3x w tygodniu była wersję minimalną. Przynajmniej 4x na tydzień przynosi pewnie dużo lepsze efekty.
2.20x200m autor wielokrotnie robil podczas swojej zawodniczej kariery. W swoich planach pewnie o tym nie napisał, bo byslał, że zwykły biegający będzie miał duży problem z ich wykonaniem.
Sam sprawdziłem to na własnej skórze. Dopiero przy bieganiu na odpowiedniej predkosci (raczej wolniej niz szybciej) udalo mi się wykonac 20x150 czy 20x200.
Bardzo chwale sobien tego typu trening. Technika, szybkosc i swoboda biegania idzie sporo w gore.
3.Roznice pewnie biora sie z rosnacych doswiadczen trenerskich. Pana Jurka. | |
|
| |
|