Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 



Ostatnio zalogowany

Przeczytano: 352/136817 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:8.8/5

Twoja ocena:brak


Euroasia Marathon Istambuł
Autor: Janusz Wesołowski
Data : 2008-10-28

Kończyć sezon biegowy egzotycznie to jest coś, na pewno Euroasia Marathon jest tego warta. Wybieram się na ten maraton po raz pierwszy z Biurem Podróży Brawo, o tym że podróże kształcą nie trzeba nikogo przekonywać.

W pociągu do Warszawy poznaję kierowcę Tira, który jeździ po całej Europie. Mogę poznać uroki tego zawodu jak również ciekawostki czy też szczegóły z różnych stron Europy. Myślami gdzieś jednak błądzę już po Istambule jak tam jest? jaka pogoda? wszak to moja pierwsza wycieczka w tą stronę zarówno Europy jak i Azji. Podchodząc do lądowania widać jak jest to wielka metropolia przecięta jakby na pół Morzem Marmara długość tego miasta to bagatela 160km ).

Tą wielkość potęguje samo lotnisko funkcjonalne, początkowe problemy z odbiorem zamówionego samochodu przedłużają się jednak Krzysztof oraz Edward sprawnie to wszystko załatwiają. Nie wiem jak wyglądają korki i jazda w Nowym Jorku jednak wiem jak się jeździ tutaj nad Bosforem droga z lotniska do hotelu Kaya jawi się nam jak prawdziwa jazda przez mękę. Używanie kierunkowskazów jest tutaj niepraktyczne bo nikt ich nie włącza przy jakiejkolwiek zmianie pasów, wciskanie się na hama jest tutaj normą od której i my staramy się w pewnych sytuacjach nie odbiegać.




Używanie klaksonu jest nadmiernie używane, jest taka fajna reguła 1- klakson to pozdrowienie 2- klaksony to mi się śpieszy 3- klaksony to mi się bardzo śpieszy a że się wszystkim ciągle śpieszy to naprawdę można od tego hałasu oszaleć prowadząc samochód. Zauważalny jest też brak skrętów w lewo, jednak przy takim natężeniu jest to nie wykonalne. Wspaniałym rozwiązaniem komunikacyjnym jest pas środkowy tylko dla metro busów i tramwajów. Dojazd do hotelu przebiega pomyślnie, potem kolacja w typowej Tureckiej kafejce z oczywiście Turecką bardzo smaczną herbatą. Próbujemy oczywiście Tureckiego piwa które smakuje dość względnie i dobrze rokuje na chwile przed maratonem.

Zwiedzanie zabytków przebiega wedle wszelakiej klasyki w końcu powstaje pewien mętlik w głowie gdzie i kiedy panował jaki sułtan i w którym wieku. Mamy przewodnika biegle mówiącego po polsku który jest nieocenioną pomocą w wielu praktycznych sprawach podczas takiego wyjazdu, to dzięki jego znajomościom jesteśmy zaproszeni przez właściciela restauracji na morzem Marmara na gratis herbatkę. Oglądamy tam przeróżne owoce morza jednak nade wszystko zachwycamy się wspaniałym widokiem na część azjatycką Istanbulu, jest też zarazem ta świadomość że za dwa dni z tamtej strony będziemy startować.

Wizyta w meczecie Błękitnym nie robi (na mnie ) jakiegoś szczególnego wrażenia tak jak i widok meczetu Sofija. Widać jak Ziya podkreśla i to wielokrotnie że meczet Błękitny ma aż 6 minaretów, dla nas 6,5czy też dwa nie wiele znaczą widać jednak że dla muzułmanów ma to ogromne znaczenie. Przemieszczanie się środkami komunikacji jest zbawienne jak i z wszech miar praktyczne, jednak doceniamy dopiero podróżowanie Taxi, od tej pory jestem pełen uznania dla kierowców Tureckich są po prostu bardzo dobrzy. Staramy się też zrozumieć i doceniamy zarazem krótkie klaksony naprawdę oni się wspaniale rozumieją wypada tylko dodać że podczas tych paru dni nad Bosforem nie widzieliśmy żadnej stłuczki potrąconego przechodnia.




Przed jednym z meczetów dajemy się naciągnąć miejscowym naciągaczom na kupno gadżetów po wygórowanej cenie. Można śmiało powiedzieć że Turcy są mistrzami uśmiechania gdy proszą i dziękują, mając w tym oczywiście ściśle określony cel. Nadeszła i pora na sam maraton, było nie było 30 edycja zobowiązuje było to widać już od piątku gdzie wywieszano różne flagi Tureckie przede wszystkim. To podgrzewało atmosferę samego maratonu w tym samym czasie w Istambule odbywała się konwencja partii rządzącej co dodawało smaczku tym dniom. Oczywiście piłka nożna jest sportem narodowym derby Fenerbache –Galatasaray usuwa w cień nasze święto biegowe.

Pod naszym hotelem są dwa sklepy z pamiątkami wcześniej wspominanych klubów piłkarskich niemalże drzwi w drzwi, u nas w Polsce rzecz nie do pomyślenia by sklep Legii sąsiadował ze sklepem Polonii. Samo Expo oraz całą otoczkę Biura zawodów można śmiało określić Turniejem, skąpstwo oprawy jest dopiero namiastką tego co nas czeka jutro. Sam spodziewałem się tego iż w tej części świata biega wiele osób, kobiet biega śladowa ilość.

Ktoś podpowiada że w zeszłym roku w samym maratonie startowało tylko 1500 osób, nie dowierzam 15 mln miasto państwo mające około 80 mln mieszkańców i tak mało biegaczy. Start do maratonu odbywa się z części azjatyckiej przed słynnym mostem przejazd jak i potem biegnięcie nim jest czymś niesamowitym. Na linię startu przybywa wielu kibiców coś na wzór pospolitego ruszenia to też jest już nie stereotyp tylko fakt że w tej części świata lepiej jest krzyczeć, Gdy natomiast trzeba coś z siebie dać to już z tym jest gorzej i niewielu w tym uczestniczy, ma to oczywiście przełożenie na inne dziedziny życia.

W strefie dla najlepszych rozpoznaję Małgorzatę Sobańską cieszę się niesamowicie jednocześnie w duchu życzę jej jak najlepiej, w zeszłym roku była tutaj druga. Jak sobie poradzi w zaledwie miesiąc po zwycięskim maratonie w Warszawie? Najgorszy z możliwych scenariuszy to ten iż od soboty pada niesamowity deszcz. Tak jest też i podczas samego maratonu, sam osobiście nigdy nie biegałem w takiej ulewie. Na samym starcie panuje totalny chaos nikt nie wie czy autobus z zawodnikami ma jechać dalej czy też czekać, to czekanie przeradza się w widoczną bezradność organizatorów dodatkowo deszcz wszystko potęguje. Niespodzianka czeka wszystkich w kwestii oznaczania kolejnych kilometrów, wielu sadziło że będzie co kilometr a jest co 2.5 km, czy aby też z oszczędności?




Pierwszy punkt odżywczy rozczarowuje tylko sama woda, to dopiero „ piątka „ zatem może na następnych będą odżywki? Nie było ich wcale nie licząc jabłek i cukru oczywiście można było dać swoje tylko kto przy zdrowych zmysłach będzie taszczył je taki kawał drogi? Wielu podpowiada a może by tak gruszki serwować jako uzupełnienie węglowodanów?

Ja osobiście odczułem to na własnej skórze na 30 km do tego złapały mnie ogromne skurcze które pozwoliły już tylko człapać do mety. Stambuł jest wspaniałym miastem jego ogrom robi wrażenie jak i zabytki. Trudno naprawdę doszukiwać się jakichkolwiek plusów w organizacji tego jubileuszowego maratonu. Wiem biegamy dla przyjemności i dla takiego uczucia przybyła tutaj cała nasza 6-tka, jednak dyletanctwo widoczne w podstawowych elementach zabezpieczenia napojów i odżywek dla biegaczy to już jawna kpina.

Turcy przykładają dużą wagę do rocznic i dat, trudno sobie wyobrazić to jak wyglądała 29 edycja oraz jak będzie wyglądała 31 edycja w tym mieście maratonu? Na mecie wielu zawodników po przekroczeniu mety jest dosłownie znoszonych na noszach, to niewątpliwie efekt skurczów. Widzę też autobus pod specjalnym nadzorem wojska Tureckiego, jak się w momencie orientuję jest to ekipa zawodników z Izraela którzy w otoczeniu karabinów przebierają się. Rywalizacja zawodników przebiegała pod dyktando zawodników z Etiopii i Kenii gdy przed 25 km mijałem na równoległej jezdni szpice tych zawodów, prowadziło dwóch Kenijczyków z przewagą około 200 metrów na grupą pościgową.

Ja biegnę z Hiszpanem. Do 20 km potem wizyta w najbliższej toalecie powoduje znaczną stratę do towarzysza. Moje rozgoryczenie potęguje się wraz z kolejnym punktem odżywczym, gdzie brak odżywek z prawdziwego zdarzenia. Potem wspominany 30 km i „maniana" do samej mety, nikt i nic nie jest wstanie mnie dzisiaj zmusić nawet na truchtanie. Pozostaje zatem zwiedzanie środkiem ulicy wielu Turków próbuje mnie namówić do żywszego przebierania nogami w odpowiedzi robię demonstracyjnie 10 regulaminowych pompek.




Powtarzam ten sam numer przed metą czym wzbudzam gromki aplauz i to jedyne pozytywne odczucie z przebywania na tej trasie. Pozostali z naszej ekipy też mają mieszane uczucia Edward ze stoickim spokojem stwierdza że i jemu siadła psycha koło 30 km, Wojtek świadom swego niedotrenowania ucieszony faktem że pomimo przeziębienia dotarł do mety ( wiadomo nie samym bieganiem człek żyje ). Krzysztof też zły na pogodę i organizację. Basia z drugim Krzysztofem ( Struś ) docierają do mety zadowoleni jednak obolałe nogi i im dają się we znaki. Humory dopisują nasza grupa jest widoczna z daleka na smutnym lotnisku w Stanbule, śmichy chichy są nieodłącznym elementem tej wyprawy.

Mnie jak zawsze poza bieganie interesowało patrzenie na ludzi innej kultury języka jak i koloru skóry. Siedząc w kafejkach, restauracjach spacerując ulicami tego potężnego miasta mogłem napatrzyć się do woli na klimat jaki z sobą niesie ta aglomeracja. Przez okna naszego hotelu zerkałem też ( a fuJ ) w okna zwyczajnym Stambułczykom. Nie były to mieszkania armatorów morskich jak i biznesmenów, żyją bardzo skromnie. Wielu z nas kilkakrotnie powtarzało że wiele zawdzięczamy Janowi Sobieskiemu, tak faktycznie pewno gdyby nie on nasze kobiety chodziłyby w czadorach a mężczyznom w odpowiednim wieku by co nieco odcinano z dolnych partii ciała J. Oczywiście 5x w ciągu dnia jesteśmy informowani przez lokalnych mułów iż czas dla muzułman do meczetu.

Tak się złożyło iż podczas kolacji w jednej z kafejek ( później się okazało że była to część tylko dla muzułmanów ) przebywał mułła z miejscowego meczetu. Wrażenie na mnie zrobił sposób w jaki obmywał ręce ( muzułmanie po każdym posiłku tak czynią ) nie jakąś wodą tylko wciśniętym sokiem z cytryny, wszak ma być koszernie. Widokiem powszednim jest mycie nóg przez mężczyzn przed meczetami, ciekawe gdzie i jak to samo czynią kobiety. Z tą świeckością Turcji nie do końca jest tak jak deklarują władze, dla Europejczyka to państwo w żadnej mierze nie jest państwem świeckim.

Lotnisko Ata Turku robi wrażenie, jest ogromne i bardzo funkcjonalne. Z Warszawy Basia z mężem podwożą mnie do Kielc skąd pociągiem do domu. Jest to też jakaś wizyta po latach, wszak byłem tutaj po raz ostatni 20 lat temu. Zmiany jakich dokonano przez ten czas w tym mieście robią wrażenie, jednak powiedzenie „ wieje jak na dworcu w Kielcach „ pozostaje nadal aktualne. W Polsce i pewnie nie tylko slogan skąpy jak Szkot winno być zastąpione skąpy jak Turek .



Komentarze czytelników - 14podyskutuj o tym 
 

emka64

Autor: emka64, 2008-07-06, 22:23 napisał/-a:
organizujesz ten wyjazd ?

 

januszjoger57

Autor: januszjoger57, 2008-07-06, 22:57 napisał/-a:
byłem w wspaniałej grupie w tym roku w Barcelonie, chciałbym, by podobnie było w Stambule w grupie rażniej i łatwiej zalatwic nocleg na 3 lub 4 na pokój, w Sztokholmie byłem sole i przepłaciłem

 

Autor: wese, 2008-07-08, 06:53 napisał/-a:
Dokonałem przedpłaty dla organizatora tego wyjazdu który notabene zamieścił tutaj też swoje ogłoszenie o organizowaniu tego wyjazdu do Istanbulu .

 

Autor: wese, 2008-10-27, 16:03 napisał/-a:
Meta była koło meczetu swieta Sofija . Dla nas wielu którzy tam startowali organizacja w tak prestiżowym maratonie to wielkie nieporozumienie . Widziałem Sobańską jak rozgrzewała się w strefie dla VIP-ow . Wielkie dla niej gratulacje , artykuł już na ukończeniu wraz ze zdjęciami.

 

Oczko

Autor: Oczko, 2008-10-29, 08:27 napisał/-a:
Niech mi ktoś wytłumaczy ten karkołomny skrót klubu, który reprezentuje Małagorzata Sobańska. To nie ma juz teraz romantycznych i ładnie brzmiących nazw typu Zenit, Burza, Górnik itd?

 

henry

Autor: henry, 2008-10-29, 17:36 napisał/-a:
Klub to sponsor , dlatego jest Duda, Grześki, Farmutil, Nafta, Petrochemia itp.

 

Autor: Piotr 63, 2008-10-29, 18:10 napisał/-a:
...przecież to nie nazwa jakiegoś zakładu czy sponsora "strategicznego" tylko klubu miejskiego: LUKS MGOKSiR - Ludowy Uczniowski Klub Sportowy Miejsko Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Korfantowie. Na pewno bardzo podobne nazwy ( może troszkę krótsze ) są w innych miejscowościach. Np. LKS MOSiR ( Ludowy Klub Sportowy Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji ). Pozdrawiam.

 

t.kraska

Autor: t.kraska, 2008-10-29, 19:20 napisał/-a:
LUKS-Lekkoatletyczny Uczniowski Klub Sportowy ??
LKS MOSiR - też chyba nie, jeśli już to LKS WOSiR-Ludowy Klub Sportowy Wiejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
No bo jeśli Ludowy to tylko Wiejski - może się mylę ??
To tak Piotrze pół żartem -pół serio, pozdrowionka.

 

Ayos

Autor: Ayos, 2008-11-01, 13:03 napisał/-a:
Fajnie napisany artykuł ;) Bardzo dokładnie wszystko opisane. Gratuluje udziału.

 

Oczko

Autor: Oczko, 2008-11-22, 09:31 napisał/-a:
Kompletnie mnie nie zrozumiałeś. Tyle to ja wiem, ale właśnie chciałem się dowiedzieć co to za sponsor ma taki skrót. Dziękuję za próbę wyjaśnienia.

 



















 Ostatnio zalogowani
mirek065
17:56
42.195
17:40
agafpaw
17:36
cumaso
17:33
Małgorzata Osak
17:24
Hubert87
17:07
orfeusz1
16:59
Mr Engineer
16:48
janusz9876543213
16:47
Zedwa
16:39
mar_ek
16:22
uro69
16:17
Raffaello conti
16:05
mieszek12a
15:45
CZARNA STRZAŁA
15:16
szalas
15:05
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |