Bieganie, bieganie, bieganie... po drogach (uliczne) stadionach (lekkoatletyczne) czy lasach i wykrotach (przełaje)... Te odmiany biegów nie wyczerpują jeszcze wszystkich możliwości gdyż... pozostają jeszcze biegi na nartach !
Wydawałoby się, że biegi narciarskie są w naszym kraju sportem niszowym. Braki śniegu skutecznie zmniejszają ilość uprawiających ten sport osób, i poziomu liczebnego skandynawskich gigantów raczej nigdy nie osiągniemy. W takim na przykład Biegu Wazów startuje rok rocznie kilkadziesiąt tysięcy osób (ok. 40.000) co stanowi odpowiednik największych maratonów na świecie ! Na krajowym podwórku rozgrywanych jest kilkanaście biegów narciarskich (z czego tylko kilka jest znanych szerszej opinii publicznej) i startuje w nich po kilkanaście / kilkadziesiąt osób. Znane są też coroczne problemy organizatorów ze śniegiem – odwoływania imprez lub zmiany ich terminu są na porządku dziennym.
Rys.2 - strefa mety robiła wrażenie
Jednakże całkowitym zaprzeczeniem tego trendu jest jedna z imprez deklasująca konkurencję na rynku – Bieg Piastów. Zaprzeczając wszelkim teoriom i dzielnie wychodząc z opresji Bieg Piastów został zorganizowany po raz już trzydziesty pierwszy – i jak zawsze z rozmachem i przytupem, gromadząc na starcie imponującą – także jak na maratońskie warunki – rzeszę ponad 2000 zawodników.
Pewnego roku, jeszcze za czasów studenckich, wybierałem się do Jakuszyc by popróbować śnieżnego, biegowego szaleństwa. Pomysł wydawał się tym silniej pociągający, im mniej miałem doświadczenia na biegówkach – ostatni raz miałem je na nogach w szkole średniej, co skończyło się ich połamaniem. Całe szczęście nart a nie nóg !
Rys.3 - czołówka na trasie biegu na dystansie 50 km
Studencka wyprawa do Szklarskiej Poręby nigdy jednak nie doszła do skutku – z bardzo prozaicznej przyczyny – nie udało nam się znaleźć w okolicy żadnej wypożyczalni sprzętu narciarskiego, która dysponowałaby... biegówkami...
Nie przypuszczałem nigdy, że przysłowie "co się upiecze to nie uciecze" będzie miało jednak zastosowanie w tym przypadku. Pojechałem do Jakuszyc... w roli fotoreportera serwisu MaratonyPolskie.pl !!!
Gdy czytelnicy portalu w większości walczyli 212 metrów pod powierzchnią ziemi pokonując ciemne chodniki Bocheńskiej Kopalni Soli – ja wzniosłem się ku niebu i na wysokości ponad 800 metrów n.p.m… pstrykałem zdjęcia :-)
Polana Jakuszycka położona w pobliżu Szklarskiej Poręby – jak podaje Wikipedia - to najbardziej znany ośrodek narciarstwa biegowego w Polsce. Charakterystyczny mikroklimat sprzyja długiemu zaleganiu śniegu – utrzymuje się on przeciętnie przez 156 dni w roku. Tym razem jednak w pewnym momencie pokrywa śniegu była zagrożona – na kilka dni przed biegiem rozpoczęły się obfite opady śniegu, a w czwartek (czyli na 2 dni przed zawodani) padało cały dzień. Na szczęście 60 cm warstwa śniegu przetrwała ten atak, i podczas sobotnio-niedzielnych biegów kłopotów z trasą nie było. Wprawdzie jak głosi komunikat końcowy wyemitowany na stronie organizatorów niedzielne dystanse biegów rozgrywanych w technice dowolnej uległ skróceniu – ale impreza odbyła się bez większych śniegowych przeszkód.
Rys.4 - czasem pod górkę... ale czasem z górki !!!
Pierwsze co uderzyło mnie w oczy po wjechaniu krętą drogą na Polanę Jakuszycką – miejsce rozgrywania zawodów – to rozmach imprezy. Setki barierek, parkingi, zaplecza, kilometry wyznaczonych i oznakowanych tras – nie tego się spodziewałem! Od razu przyszły mi na myśl maratony w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu – poczułem się niemal jak w domu :-) Dziesiątki bannerów i flag reklamodawców – że wymienię tylko w skrócie PKO BP, KGHM, Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń, BOT Elektrownia Turów czy Callida – tworzyły atmosferę gorącego, sportowego święta !!!
XXXI edycja biegu stanowiła gwarancję jakości. Biegi na dystansach 10, 30 i 50 km rozgrywane przez dwa dni (sobota – klasyk, niedziela – styl dowolny) mimo że przeplatane gęsto biegami dla młodszych i najmłodszych pasjonatów biegania na nartach – odbywały się płynnie i sprawnie. Masa zawodników co chwilę ruszała na trasę lub kończyła kolejne okrążenia.
Rys.5 - Panie i Panowie - oto meta, można odpocząć
Jedną z niewielu różnic jaką zauważyłem w stosunku do biegów ulicznych – o czym musze napisać z reporterskiego obowiązku – było szybkie wyprowadzanie przez organizatorów wszystkich zawodników ze strefy mety oraz ze strefy szatni i całych zawodów . Cóż – zawodnik na nartach zajmuje o wiele więcej powierzchni niż biegacz uliczny. Niemniej brakowało mi tutaj znanego z maratonów świętowania na mecie – ograniczenia w miejscu były widoczne, a silny wiatr, opady deszczu / śniegu oraz zmienna temperatura dawały się we znaki i skutecznie wyganiały wszystkich do zaparkowanych w pobliżu skraju drogi samochodów.
XXXI Bieg Piastów można też śmiało nazwać imprezą medialną. Patronaty sprawowały między innymi Radiowa Jedynka oraz TVP Polonia, które transmitowały zawody na cały kraj. Zawodnicy na mecie otrzymywali – identycznie jak w biegach ulicznych – reklamówki z gadżetami. Ciekawskim od razu odpowiadam – bardzo podobnymi do naszych ! Były tam: czapeczka, opaska, w niektórych kubek, gazeta w języku angielskim poświęcona biegom narciarskim… Podobieństw do maratonów było zresztą więcej – jak choćby powszechne wśród starszych zawodników zbieractwo pamiątek i upominanie się u organizatorów o dodatkowe gadżety :-)
Rys.1 - sponsorzy XXXI Biegu Piastów
Zdziwiła mnie tylko jedna rzecz – przy takiej ilości osób spodziewałem się, że rozpoznam wśród nich wielu biegaczy spotykanych na co dzień na zawodach ulicznych. Zdziwiłem się – nie spotkałem nikogo poza chłopakami z WKB Meta Lubliniec którzy nawet tutaj wiedli prym przy organizacji !!! Choć może przynajmniej częściowo mogę zrzucić to wrażenie na kart utrudnionej spostrzegawczości – musicie wiedzieć, że biegacze narciarscy na trasie biegu są ukryci za czapkami, kołnierzami, szalikami i innymi wynalazkami…
Ale poza tym – to tacy sami amatorzy jak my – może warto w przyszłym roku spróbować sił ?
|