Opowieści o czekającej nas pracy niczym w górniczym kieracie potraktowałem z przymrużeniem oka wysłuchawszy relacji głównego taktyka naszej drużyny Kazimierza Kordzińskiego, dla którego miał to być już trzeci udział w tej imprezie.

Dla mnie jako jedynego debiutanta w drużynie było to coś w rodzaju straszenia "czarnym murzynem" i to w dodatku pod ziemią, co wydawało się jeszcze bardziej naciągane. Rzeczywistość potwierdziła jednak te przewidywania otwierając nieco szerzej to przymrużone oko. Plan zakładał ambitny wynik ale na jego realizację potrzeba było dużo zgrania i wytrwałości, a jednocześnie system naszych zmian pozwalał na zaledwie jednogodzinne odpoczynki, które po odliczeniu zejścia i wejścia po wszystkim znanych już schodach kurczyły się w miarę upływu godzin w coraz szybszym tempie.

Rys.1 - autor tego sprawozdania w pełnym pędzie...

Dodatkową atrakcją tegorocznego biegu był udział sztafety złożonej ze znanych nam z telewizyjnych seriali "Detektywi" i "W-11" w składzie: Karolina Lutczyn, Wiktor Micherdziński, Sebastian Wątroba i Maciej Friedek, którzy jednak byli obecni tylko na jednej zmianie pokonując w sumie 9 km i 630 metrów.

Relację na żywo przeprowadziła telewizja TVN w programie "Dzień dobry TVN", gdzie zamieszczono krótkie wejścia antenowe z rozgrzewki, startu oraz paru wywiadów, migawki z trasy i pokazaniu zwycięskiej drużyny na zakończenie wyścigu.

Ukłon w stronę organizatorów, którzy wszystko zgrali i koordynowali dbając jednocześnie o to aby nie zabrakło startującym ciepłych napojów i posiłków oraz za możliwość skorzystania z dwóch bezpłatnych noclegów wraz z możliwością odbycia wycieczki z przewodnikiem w celu zwiedzenia kopalni dla nieco "zabieganych" w dniu poprzednim turystów.

Rys.2 - zmiana sztafety 212 metrów pod ziemią...

Super pomysł zakończenia imprezy w godzinach porannych dnia następnego gdzie wyróżniane są wszystkie drużyny zapraszane w tym celu imiennie do dekoracji. Można zobaczyć wtedy wszystkich bohaterów poszczególnych sztafet oklaskując ich dokonania i być samym nagradzanym brawami przez innych.

Został przy okazji pobity rekord przebiegniętych kilometrów podczas 12 godzin spędzonych pod ziemią – 8.000 km i 941 metrów, który zostanie wpisany do Księgi Guinessa. Cieszę się, że mogłem pokonując 47 kilometrów i 50 metrów przyczynić się do jego ustanowienia w tak doborowym towarzystwie.

Rys.3 - WKB Meta Lubliniec Team

Aby trafnie podsumować to co miało miejsce tam na dole posłużę się używając gwary górniczej, bo jakże inaczej?

Aby osiągnąć dobry rezultat czyli urobek to trzeba się było nieźle nafedrować. Czym praca bliżej przodka tym ciężej. 12 godzinna szychta to niełatwe zadanie. Bo nie wystarczy, że "wyryhtujesz se szwarny kilof, hercówa i bydziesz fedrowoł" trzeba mieć też dobry pomysł na taktykę bo inaczej to całą tą robotę lepiej na szerby oddać i halba kupić.

Rys.4 - upragnione i zasłużone medale

Nie bez kozery mówi się, że praca na grubie to praca dla twardych ludzi nie bojących się pracy, a kto ma wątpliwości niech przyjedzie do Bochni, gdzie w tej nieczynnej już kopalni każdego roku odbywa się szczególna dwunastogodzinna szychta, podczas której fedruje na zmiany 200 chopa w tym i kilka szwarnych dziołch sprawiając, że w kopalni na te kilkanaście godzin znowu wznowione jest "wydobycie"

Krzysztof Szwed

Szychta – zmiana robocza w kopalni
Wyrychtować – przyszykować
Szwarny – fajny, ładny
Hercówa - duża łopata do węgla (inaczej "BABSKA RZYĆ")
Fedrować - wydobywać węgiel
Szerby - złom
Halba - 0.5l wódki
Gruba – kopalnia
Szwarna, piękna i ochotna Dziołcha – dziewczyna