|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | akroch (2009-04-10) | Ostatnio komentował | Wojtek W (2009-05-19) | Aktywnosc | Komentowano 12 razy, czytano 433 razy | Lokalizacja | | Podpięte zawody | XI Długodystansowy Rajd na Orientację "DYMnO 2009"
| POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2009-04-10, 07:59 XI Rajd na Orientację DYMnO 2009 - Łochów, 8-10.05.2009
Dymno trochę się zmieniło niż to co zostało zapisane wyżej. Jest tylko jedna
trasa A: marsz/bieg na orientacje ze wspólnym limitem 12 godz. na 50 km z dystansami pośrednimi (także różne formy bno)
trasa C: sklada się z 2 etapów na 70 i 30 km też z limitem 12 godz.
trasa E: została wydłużona do 115 km z limitem 18 godz. gdzie na pewno wypadnie nawigowanie po nocy i dojdzie dość długi odcinek kajakowy.Ilość zespołów na tej trasie jest ograniczona sprzętem kajakowym. A zatem pierwsi mają większe szanse na start na tej trasie.
Szczegółowe informacje można znaleźć w regulaminie i można się zgłaszać on-line |
| | | | | |
| 2009-05-12, 13:10
Gratuluję Pawle! DYMnO to wyższa półka, jak dla mnie nieosiągalna nawigacyjnie:)
Oby się tendencja utrzymała na Rzeźniku i kolejnych pucharowych setkach! |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-05-12, 14:32
Nie przesadzaj Karol, że dla Ciebie nieosiągalna nawigacyjnie. Nie jest aż tak strasznie:) Po prostu na dokładniejszych mapach wszystko się trochę szybciej dzieje. Takie mam wrażenie. Nie chciałbym demonizować trudności nawigacji na DYMnie. Myślę, że jest trochę trudniej niż na przeciętnej setce ale wszystko do przejścia. Polecam do spróbowania w przyszłym roku. Limit czasu jest teraz dłuższy, punktów mniej. Myślę, że miałbyś szansę ukończyć. A nawet jeśli za pierwszym razem się nie uda to zawsze jest znakomity trening. |
| | | | | |
| 2009-05-13, 07:46
Przede wszystkim na DYMNIE punkty są dobrze rozstawione i znając swoją pozycję na mapie (z reguły) nie ma problemu z ich znalezieniem. Byłem na trasie ekstremalnej, zaliczona, ale tego wszystkiego było jednak ciut za dużo na raz. W przyszłości zdecyduje się na wariant rowerowy lub pieszy i potraktuje imprezę bardziej sportowo (mniej przygodowo ;).
Paweł, dzięki za zdjęcia z linku na napierajce :). |
| | | | | |
| 2009-05-13, 09:52
2009-05-13, 07:46 - mesz napisał/-a:
Przede wszystkim na DYMNIE punkty są dobrze rozstawione i znając swoją pozycję na mapie (z reguły) nie ma problemu z ich znalezieniem. Byłem na trasie ekstremalnej, zaliczona, ale tego wszystkiego było jednak ciut za dużo na raz. W przyszłości zdecyduje się na wariant rowerowy lub pieszy i potraktuje imprezę bardziej sportowo (mniej przygodowo ;).
Paweł, dzięki za zdjęcia z linku na napierajce :). |
Oczywiście Maciej, że punkty są dobrze rozstawione i wtedy wchodzimy na nie bez problemu. Gorzej jeśli komuś mniej doświadczonemu (jak ja) WYDAJE SIĘ że zna swoją pozycję; wtedy może być problem:)
Pozdrawiam |
| | | | | |
| 2009-05-15, 16:16
Po pierwsze bardzo fajna impreza. Jak więkzość zawodów na orientację trochę w stylu retro, ale ja akurat bardzo to lubię.
Główna nawigacyjna trudność wynikała z tego że mapy były także w stylu retro i szczególnie blisko miejscowości były raczej wariacją na temat lasu a nie jego przedstawieniem.
Raczej nie wierzę że Jurek Parzewski posiał na nawigacji tak wiele czasu. To stary wyjadacz, mogło chodzić raczej o to że trochę zabrakło mu wybiegania.
A sama impreza - dla początkujących o tyle dobra że można po półmetku stwierdzić że to by było na tyle (czego byłem bliski). Orientacyjnie rzeczywiście trochę łatwiej niż na "zwykłych" zawodach na orientację. Ale sił trzeba mieć znacznie więcej.
Tylko te chmary komarów.
I chyba wiem kto przetoczył się przez ten rów na końcu scorelaufu, tyle że ja tam nie zdejmowałem butów, szkoda mi było czasu.
I gratuluję relacji |
| | | | | |
| 2009-05-17, 01:04 Gratulacje
2009-05-15, 16:16 - Wojtek W napisał/-a:
Po pierwsze bardzo fajna impreza. Jak więkzość zawodów na orientację trochę w stylu retro, ale ja akurat bardzo to lubię.
Główna nawigacyjna trudność wynikała z tego że mapy były także w stylu retro i szczególnie blisko miejscowości były raczej wariacją na temat lasu a nie jego przedstawieniem.
Raczej nie wierzę że Jurek Parzewski posiał na nawigacji tak wiele czasu. To stary wyjadacz, mogło chodzić raczej o to że trochę zabrakło mu wybiegania.
A sama impreza - dla początkujących o tyle dobra że można po półmetku stwierdzić że to by było na tyle (czego byłem bliski). Orientacyjnie rzeczywiście trochę łatwiej niż na "zwykłych" zawodach na orientację. Ale sił trzeba mieć znacznie więcej.
Tylko te chmary komarów.
I chyba wiem kto przetoczył się przez ten rów na końcu scorelaufu, tyle że ja tam nie zdejmowałem butów, szkoda mi było czasu.
I gratuluję relacji |
Gratuluję Wojtek drugiego miejsca! Znakomity wynik. Po pierwszej połowie jeszcze się łudziłem, że może uda się Ciebie lub Arka dogonić ale byłem chyba przesadnym optymistą:)
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc o stylu retro, w zawodach na orientację startuję raptem 3 lata stąd odkąd pamiętam zawsze tak wyglądały (i zawody i mapy). Jak wyglądają nowoczesne zawody na orientację? Ponoć na zachodzie są jakieś telebimy na których kibice śledzą na żywo poczynania zawodników ale to znam tylko ze słyszenia. Mapy są oczywiście najbardziej nieaktualne przy miejscowościach. To zrozumiałe bo tam się najwięcej zmienia. Chyba właśnie te zmiany były źródłem mojego zagubienia na początku 2giej połowy i w rezultacie 30 minutowej straty.
Narzekasz na komary? daj spokój, przecież cały czas biegłeś. Mnie w biegu nie kąsały. Jedynie przed i po zawodach.
O zagubieniu prowadzącego na 50 minut usłyszałem w bazie na półmetku, nie wiem ile w tym prawdy bo ze zwycięzcą nie rozmawiałem.
O nie zdejmowaniu butów przed strumykiem też myślałem ale ostatecznie stwierdziłem, że do mety jeszcze spory kawałek i na biegu z nasiąkniętymi butami (cięższymi) stracę tyle co zyskam na przejściu strumyka w butach. Czyli wyjdę na zero. Ale może i odważne przechodzenie w butach było lepsze. Szczerze mówiąc nie wiem.
Jeszcze raz gratuluję i pozdrawiam. |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-05-17, 18:07
Nie wiem na jakich zawodach na orientację startowałeś, niektóre, te z centralnego kalendarza wyglądają trochę inaczej. Nie wiem czy mi się bardziej podoba, w końcu przyjechałem na DYMnO a nie na Puchar Wawelu.
Kiedy startowałem piąty czy szósty sezon Piotr Zielczyński i Przemysław Mossakowski zorganizowali wierną kopię biegu sprzed dziesięciu lat (czyli z połowy lat siedemdziesiątych) tylko mapy były aktualne. Widać było postęp.
Na zwyczajnych imprezach biegowych (dychach czy maratonach) bardzo lubię taki klimat z osiemdziesiątych czy początku dziewięćdziesiątych.
A z tym moim bieganiem było tak: kiedy na stoperze zobaczyłem pięć i pół, nogi powiedziały stop i tak sobie szedłem ponad godzinę. I później ruszyłem. Szkoda że z ostatniego zamiast na metę pobiegłem (potoczyłem się) w buraki. Posiałem jakieś dwadzieścia minut. A kończąc pierwszą połówkę stwierdziłem że na końcówce trzeba uważać, znowu posieję pół godziny. |
| | | | | |
| 2009-05-18, 22:30
2009-05-17, 18:07 - Wojtek W napisał/-a:
Nie wiem na jakich zawodach na orientację startowałeś, niektóre, te z centralnego kalendarza wyglądają trochę inaczej. Nie wiem czy mi się bardziej podoba, w końcu przyjechałem na DYMnO a nie na Puchar Wawelu.
Kiedy startowałem piąty czy szósty sezon Piotr Zielczyński i Przemysław Mossakowski zorganizowali wierną kopię biegu sprzed dziesięciu lat (czyli z połowy lat siedemdziesiątych) tylko mapy były aktualne. Widać było postęp.
Na zwyczajnych imprezach biegowych (dychach czy maratonach) bardzo lubię taki klimat z osiemdziesiątych czy początku dziewięćdziesiątych.
A z tym moim bieganiem było tak: kiedy na stoperze zobaczyłem pięć i pół, nogi powiedziały stop i tak sobie szedłem ponad godzinę. I później ruszyłem. Szkoda że z ostatniego zamiast na metę pobiegłem (potoczyłem się) w buraki. Posiałem jakieś dwadzieścia minut. A kończąc pierwszą połówkę stwierdziłem że na końcówce trzeba uważać, znowu posieję pół godziny. |
Wojtek,
Dotychczas brałem udział w 9 zawodach na orientację w tym 7 setkach i 2 DYMnO. Zacząłem starować od 2006 roku i nie mam kompletnie pojęcia jak wyglądały takie zawody dawniej; z wyjątkiem DYMnO nie brałem udziału w zawodach na których są typowe mapy do BnO. Tak sobie myślę, że pewnie rzeczywiście jak piszesz niewiele się zmieniło. Sprzęt trochę nowocześniejszy ale mapy te same; nawet dziś na setkach (mapy 1:50.000)często używa się map przedstawiających sytuację z początku lat 80tych ubiegłego wieku.
To i Ty wtopę na 20 minut zaliczyłeś i jeszcze szedłeś ponad godzinę? W takim razie musiałeś mieć solidne tempo biegowe. Próbowałeś startować w setkach? Jesteś szybki na pięćdziesiątce, mógłbyś namieszać w czołówce i na dwa razy dłuższym dystansie. |
| | | | | |
| 2009-05-18, 23:01
W sumie tych błędów zebrało by się na ponad godzinę, starałem się kontrolować międzyczasy stąd taki szacunek. Co ciekawe: najwięcej na końcówkach połówek.
Jeśli chodzi o BnO - wybierz się na jakąś typową imprezę. Tam znacznie ważniejsza od biegania jest nawigacja, fajne są wielodniówki (trzy czy pięć dni biegania) może złapiesz bakcyla, albo przynajmniej potrenujesz orientację.
Jeśli chodzi o biegi dłuższe niż maraton, to jedyne moje doświadczenia to Długodystansowe BnO, jeszcze z czasów kiedy poważniej się w to bawiłem. Takie trasy trudne technicznie, w powietrznej linii około 3o km i do kilometra przewyższenia. Wychodziło mi około 4 godzin biegania. Teraz chcę spróbować się z Rzeźnikiem. Biegam teraz więcej dziesiątek i czasem jakiś maratonik polecę. Szlifuję formę, jak żona wróci do biegania będzie potrzebowała zająca, a to ciężki kawałek chleba.
Szkoda że nie było okazji pogadać, ale co nie w tym, to w przyszłym roku. |
| | | | | |
| 2009-05-19, 08:24
2009-05-18, 23:01 - Wojtek W napisał/-a:
W sumie tych błędów zebrało by się na ponad godzinę, starałem się kontrolować międzyczasy stąd taki szacunek. Co ciekawe: najwięcej na końcówkach połówek.
Jeśli chodzi o BnO - wybierz się na jakąś typową imprezę. Tam znacznie ważniejsza od biegania jest nawigacja, fajne są wielodniówki (trzy czy pięć dni biegania) może złapiesz bakcyla, albo przynajmniej potrenujesz orientację.
Jeśli chodzi o biegi dłuższe niż maraton, to jedyne moje doświadczenia to Długodystansowe BnO, jeszcze z czasów kiedy poważniej się w to bawiłem. Takie trasy trudne technicznie, w powietrznej linii około 3o km i do kilometra przewyższenia. Wychodziło mi około 4 godzin biegania. Teraz chcę spróbować się z Rzeźnikiem. Biegam teraz więcej dziesiątek i czasem jakiś maratonik polecę. Szlifuję formę, jak żona wróci do biegania będzie potrzebowała zająca, a to ciężki kawałek chleba.
Szkoda że nie było okazji pogadać, ale co nie w tym, to w przyszłym roku. |
To ja mam w takim razie inaczej: błędy trafiają mi się bardziej na początku, potem przyzwyczajam się do mapy, rozkręcam i dalej idzie mi lepiej.
Chętnie wybiorę się na jakieś zawody BnO z trudną nawigacją, 30 km to spory kawałek, można się zmęczyć a ja lubię te dłuższe dystanse. Chętnie potrenowałbym na czymś takim nawigację, może na setkach miałbym później łatwiej.
Jesteś zającem swojej żony? To już wyobrażam sobie jak Ona musi wymiatać:)
Do zobaczenia w takim razie na jakiejś imprezie, być może na Rzeźniku. Także się zapisałem z kolegą, pierwszy raz jedziemy.
Pozdrawiam! |
| | | | | |
| 2009-05-19, 10:59
Na Rzeźniku raczej tak, chyba że patner się wycofa. A żona? W zeszłym roku była druga w generalce we Wrocławiu, włożyła mi pięć minut, tak treningowo miała polecieć, ale nóżka jej się zaręciła. |
|
|
|
| |
|