Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 579 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Marathon de Paris
Autor: Paweł Orzechowski
Data : 2006-04-20

Wszyscy miłośnicy biegania wiedzą w jakim celu w drugą niedzielę kwietnia, w stolicy Francji – Paryżu, w okolicach Łuku Triumfalnego, wczesnym rankiem zbiera się ponad 30-tysieczny tłum ludzi, którzy myślą tak samo, spędzają wolny czas w taki sam sposób, mają podobne hobby niezależnie w jakiej części świata mieszkają. 9 kwietnia 2006 roku odbył się już po raz 30-ty Paryski Maraton (30-eme Anniversaire du Marathon de Paris 2006). Wśród maratończyków z całego świata znalazło się kilkudziesięciu miłośników tego rodzaju spędzania czasu z Polski. Start maratonu usytuowano na Polach Elizejskich (Avenue des Chaps-Elysees). 31.616 osób przybyło tu w jednym celu – w ciągu 2–6 godzin znaleźć się w tym samym miejscu po przebiegnięciu 42 km i 195 metrów. Trudno niektórym uwierzyć po co tyle biec, aby znaleźć się w tym samym miejscu, podobnie jak nam biegaczom trudno uwierzyć, że ruchliwe Pola Elizejskie były kiedyś zwykłym polem uprawnym i że dopiero dzięki słynnemu architektowi Le Notre stały się miejscem spacerów paryżan, a następnie „najpiękniejszą ulicą na świecie”. W XVIII wieku najmodniejsze paryżanki prezentowały w tym miejscu swoje najmodniejsze kreacje z konnych bryczek. Za plecami za chwilę pozostawimy Łuk Triumfalny (Arc de Triomphe) – kamienny kolos wzniesiony przez Napoleona I, by upamiętnić bohaterskie czyny swojej armii. W krypcie łuku mieści się Grób Nieznanego Żołnierza, dlatego budowla ta jest przede wszystkim miejscem pamięci narodowej. Od łuku rozchodzi się w różnych kierunkach 12 szerokich alei niczym ramiona gwiazdy (stąd zwyczajowa nazwa Place de l’Etoile, pomimo, że oficjalna nazwa brzmi Place de Charles-de-Gaulle).



Punktualnie o 9:00 następuje start maratonu. Na początku jak zwykle elita. Po 2 kilometrach dobiegamy do Placu Zgody (Place de la Concorde). Środek tego brukowanego placu wyznacza gigantyczny obelisk z różowego granitu sprzed 3 tysięcy lat (sprowadzony ze świątyni Ramzesa w Luksorze), a w jego narożnikach stoi 8 posągów kobiet symbolizujących główne miasta Francji). W roku 1793 na placu – zwanym wówczas Place de la Revolution – zgilotynowano Ludwika XVI, a przez następne dwa lata kolejnych 1343 „wrogów Rewolucji”, w tym Marię Antoninę, Dantona, Robespierre’a. Biegnąc dalej mijamy jeden z najstarszych ogrodów w Paryżu – Jardin des Tuileries. W tym miejscu w dniu wczorajszym odpoczywaliśmy zmęczeni zwiedzaniem muzeów i zabytków. Stąd roztaczają się wspaniałe widoki na Luwr, Place de la Concorde, Łuk Triumfalny oraz Musee d’Orsay i wieżę Eiffla po drugiej stronie rzeki. Mijając ogrody, biegnąc ulicą Rue de Tivoli wpadamy w cień wielkiego gmachu. To powstałe kilka wieków temu Musee de Louvre – muzeum mieszczące jedną z największych i najważniejszych kolekcji dzieł sztuki na świecie. Do najbardziej niezwykłych kolekcji zaliczają się m. in. starożytna sztuka etruska i rzymska, XVI- i XVII-wieczne malarstwo włoskie, francuska rzeźba od wczesnego średniowiecza do XIX wieku, XVIII- i XIX-wieczna francuska szkoła malarstwa oraz sztuka Afryki, Azji, Oceanii i obu Ameryk. Będąc w Luwrze nie wolno wyjść nie zobaczywszy takich arcydzieł jak: malowidła - „Mona Lisa” Leonarda da Vinci (1503-1506), „Tratwa Meduzy” Theodora Gericault (1819), „Koronczarka” holenderskiego mistrza Jana Vermeera (1665) oraz rzeźby – „Niewolnicy” Michała Anioła (1513-1520), „Wenus z Milo” (II w. p.n.e), odnaleziona w 1820 roku na wyspie Milo, „Nike z Samotraki” (190 r. p.n.e.) najprawdopodobniej figura dziobowa statku, oraz „Konie z Marly” Guillaume’a Coustou (1740-1745).



Dalej trasa maratonu zmierza w kierunku jednego z kompleksów leśnych Paryża Bois de Vincennes. Tysiące maratończyków rozkoszuje się wyraźnymi w tej części Europy objawami wiosny. Wszędzie zielona trawa, w pełnej krasie żonkile i tulipany, powoli rozkwitające liście na drzewach i krzewach. Na ławkach tulące się mimo wczesnej pory pary, młodzież na rowerach, dzieci na boiskach, dorośli na kortach tenisowych. Na siedemnastym kilometrze maratonu zawracamy i biegniemy ponownie w kierunku centrum Paryża. Wybiegając z lasku mijamy półmetek maratonu. Kilka kilometrów dalej wbiegamy na Place de la Bastille. W tym miejscu stało sławne więzienie zdobyte 14 lipca 1789 roku. Dziś pośrodku placu wznosi się Kolumna Lipcowa. Umieszczona ją tu w XIX wieku ku czci ofiar rewolucji z lat 1830 i 1848. Na jej szczycie mieści się złota statua Genie de la Bastille, symbol wolności. Wybiegając z placu kierujemy się w stronę wybrzeża Sekwany. Inskrypcja w herbie Paryża głosi iż „kołysze się on na falach, ale nie tonie”. Historia miasta jest nierozerwalnie związana z Sekwaną i to od czasów najdawniejszych, gdy na małej wysepce Ile de la Cite, mijanej po lewej stronie, powstała pierwsza galijska osada. Rzeka płynie przez sam środek Paryża. Biegnąc i patrząc na statki wycieczkowe leniwie krążące pomiędzy brzegami rzeki trudno sobie nie uzmysłowić, że Sekwana była świadkiem tak dramatycznych wydarzeń, jak inwazja 700 okrętów wojennych Wikingów w IX wieku, czy brutalna masakra protestantów w Noc św. Bartłomieja w 1572 roku, kiedy rzeka zabarwiła się na czerwono od krwi spływających ciał… Będąc na 25 kilometrze maratonu, mimo zmęczenia, trudno być zaskoczonym najczęściej fotografowanym i malowanym zabytkiem Paryża – Katedrą Notre-Dame de Paris wybudowaną w XII wieku na wyspie w kształcie kadłuba łodzi – wspomnianej wcześniej Ille de la Cite. Na przestrzeni wieków budowla pełniła bardzo różne funkcje – miejsce kultu religijnego, siedziba władz, a nawet sali bankietowej i sceny teatrów amatorskich. I gdybanie Wiktor Hugo i jego „Dzwonnik z Notre-Dame” popadłaby w ruinę. Dziś uważa się Notre-Dame za jeden z najpiękniejszych przykładów architektury wczesnogotyckiej na świecie. Największe wrażenie robi wspaniała symetryczna fasada z dwiema wieżami, które szersze u podstawy i węższe u szczytu wydają się niebotycznie wysokie. Mijając wspomnianą wyspę należy mieć świadomość iż cała historia Paryża jest z nią związana.



To właśnie tu około 300r. p.n.e. osiedlili się pierwsi mieszkańcy Paryża (plemię Parizjów), tutaj też dwa wieki później Rzymianie zbudowali miasto Lutecja, czyli „osiedle otoczone wodą”. Osada ta wkrótce stała się siedzibą starożytnych królów Francji oraz ośrodkiem władz politycznych, w czasach średniowiecznych również kościelnych i sądowniczych. Po maratonie koniecznie trzeba tu przyjść, zwiedzić katedrę Notre-Dame (dzień maratonu w 2006 roku to Niedziela Palmowa dla Chrześcijan), następnie udać się na północny kraniec wyspy gdzie znajduje się Conciergerie – pierwotnie rezydencja zarządcy pałacu królewskiego, w 1391 roku przekształcona w więzienie, które funkcjonowało do 1914 roku. Tu

trzymano więźniów i przygotowywano ich do spotkania z gilotyną – ręce wiązano z tyłu, głowy golono do połowy karku i rozrywano kołnierzyki koszul. Następnie rozklekotanymi wozami przewożono ich pod gilotynę na Place de la Revolution (obecnie Place de la Concorde – Plac Zgody).

Każdy maratończyk po zapoznaniu się z mapą trasy biegu maratońskiego dokładnie wie gdzie znajduje się 30-ty kilometr maratonu paryskiego. Mimo wyraźnego zmęczenia i wyczerpania każdy zauważa misterną konstrukcję majstersztyku inżynierii z kutego żelaza wzbudzającą niekłamany podziw – wieżę Eiffla (Tour Eiffel). Gustaw Eiffel został zwycięzcą rozpisanego w 1885 roku w Paryżu konkursu na projekt 300-metrowej wieży, która miała stanowić główną atrakcję Wystawy Światowej, odbywającej się dla uczczenia setnej rocznicy wybuchu rewolucji w 1889 roku. Budowa trwała 2 lata. Do 1930 roku „żelazna dama” była najwyższą budowlą na świecie – mierzy 320 metrów wysokości, waży 7 tysięcy ton, składa się z 18 tysięcy metalowych elementów, 2,5 miliona nitów, zawiera 7 milionów otworów nitowych, na szczyt prowadzi 1710 stopni. Po maratonie trzeba tu wrócić, za drobne 11 euro wjechać windą na sam szczyt i ponieważ widoczność z wieży wynosi około 75 km jeszcze raz prześledzić trasę maratonu. Mijając wieżę należy posilić się w punkcie żywnościowym bananem, pomarańczą, wypić płyn izotoniczny i niestety pobiec dalej, choć chciałoby się tu trochę zostać. Do mety zostało jeszcze (a może tylko) 12 kilometrów. Po kilku kilometrach kolejny kompleks leśny – to Lasek Buloński (Bois de Boulogne). Park to ulubione miejsce zakochanych, można tu spotkać ludzi czekających na wyścigi konne na torze Auteuil, czy zmierzających do ogrodów Bagatelle miłośników róż. Lasek Buloński to także wielki plac zabaw dla dzieci oraz miejsce, gdzie usytuowane są znane na całym świecie korty tenisowe – Stade Roland Garros. The French Open na ziemnych kortach Roland-Garros odbywa się na przełomie maja i czerwca. (zwycięzcami w ubiegłym roku zostali Hiszpan Rafael Nadal i Belgijka Justine Henin-Hardenne). Wybiegając z pięknych zielonych kompleksów leśnych wpadamy wprost na Avenue Foch – szerokiej arterii prowadzącej wprost do Arc de Triomphe Etole. Tu właśnie jest meta 30 Maratonu Paryskiego 2006. Pamiątkowy medal na szyję, w sercu ogromna radość z ukończenia wielkiej i zarazem trudnej imprezy sportowej w pięknej europejskiej stolicy.

Bieg ukończyło 30.739 maratończyków.

Kilka „danych biegowych”:
- zapisy i pasta party w dużej hali targowej, kolejki nie są uciążliwe, firm dużo, z niewieloma przedstawicielami można porozmawiać po angielsku,
- z numerem dodatkowo otrzymuje się kartkę ze swoim imieniem, nakleja się ją na plecy, na mecie obsługa ją zabiera i biegacz uczestniczy w losowaniu nagrody (podobno wycieczka zagraniczna),
- chip bez kaucji, na mecie wolontariusz go zdejmuje, medal bardzo ładny + peleryna, możliwy masaż (duże kolejki)
- start i meta w tym samym miejscu, rzeczy zostawia się w prywatnej torbie w okolicach mety, w specjalnym namiocie,
- trasa w zasadzie płaska z niewielkimi podbiegami i zbiegami, miejscami wąsko co utrudnia bieg wolniejszym biegaczom,
- wyraźnie oznaczony każdy kilometr znakami poziomymi i pionowymi – w kilometrach i milach,
- punkty żywnościowe zaopatrzone w wodę, płyn izotoniczny, banany pomarańcze, cukier, daktyle,
- co kilka kilometrów grupy muzyczne, bez tłumów kibiców,
- bardzo mało toalet.

Niektóre koszty:
- samolot Katowice – Paryż Beauvais: ok. 250zł,
- dojazd do centrum Paryża: 13 euro,
- nocleg: np. Etap Hotel – 3 osobowe pokoje: 42 euro za pokój w dni weekendowe i 51 euro w dni powszednie, śniadanie – 4 euro,
- metro, autobus: 1,4 euro, przy jednorazowym zakupie 10 biletów zapłacimy 10,7 euro,
- bagietka: 0,8-1,2 euro, pizza Margerita 7,5 euro (inne po około 9-13), hamburger 0,9 euro, kawa 1,2 euro, cola ok. 1,5 euro,
- bilet do Luwru – ok. 8 euro,
- Paryżanki tak samo piękne jak Polki !!!

lek. anestezjolog maratończyk Paweł Orzechowski
p.s. To był mój dziesiąty maraton…



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
rezerwa
10:43
rys-tas
10:39
smszpyrka
10:26
Wojciech
09:58
platat
09:57
BemolMD
09:56
jantor
09:36
eldorox
09:33
Piotr Fitek
09:24
gor42195jk
09:02
Calma
08:55
kostekmar
08:09
Leno
07:49
biegacz54
05:11
przemirek
00:43
kmajna
23:31
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |