| | | |
|
| 2007-11-01, 19:35 Oczyszczanie organizmu
W obliczu roztrenowania próbuję oczyszczać organizm przez 1-dniową głodówkę. Podobno to pomaga w usuwaniu toksyn z organizmu. Mam jednak wątpliwości, czy ma to sens. Cały czas czuję potrzebę jedzenia i jest mi zimno. Czy ktoś próbował tego? Jakie były efekty? Co o tym myślicie? |
|
| | | |
|
| 2007-11-01, 19:59
Ja słyszałem o oczyszczeniu organizmu poprzez picia dużej ilości wody przez pare dni... i tylko picia wody... :) ale nie jestem specjalistą od tych spraw, tylko słyszałem!! najlepiej spytaj benka, on koksuje to wie jak sie oczyszczać :D |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2007-11-01, 20:39 a ja...
ja slyszalem ze nalzey przerwac bieganie na rok by wyczyscic organizm z koksow i potem wszystko wraca do normy :)
a tak na serio to duza filtracja woda pozala na oczyszczenie organizmu... |
|
| | | |
|
| 2007-11-01, 22:12
Jeden dzień to stanowczo zamało, chyba że użyjesz specyfiku o nazwie "Fotrans" który całkowicie wypróżnia organizm -używa się go przed wszelkimi operacjami/zabiegami.
Wóczas należy wypić 3-4 litry wody w 12h |
|
| | | |
|
| 2007-11-02, 06:08
Ludzie którzy robia to "na poważnie" głodują przez tydzień, ale tego też trezba się nauczyć. Jeden dzień to nie jest jakieś znaczące obciążenie dla organizmu a jestto interesujące doświadczenie. |
|
| | | |
|
| 2007-11-02, 09:30
Duża ilość alkoholu wypita w dniu poprzednim (najlepiej różnego: piwo, wódka, wino), dała by u mnie niezłe oczyszczenie... przymusowa całodniowa głodówka, połączona z wymiotami :) Polecam ;] |
|
| | | |
|
| 2007-11-02, 22:42
Ja też polecam wóde !
A potem jak chce się jeść, a ma jeszcze kaca, to trzeba powąchać wódę.
I znowu coś z nas ubędzie, he, he.
No a potem trzeba wytrzymać jeszcze tydzień by się odtruć z alkoholu. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2007-11-03, 08:35
O ile wiem to do takiej głodówki trzeba się przygotować gdyż inaczej można nie wytrzymać lub sobie zaszkodzić.Tu dużą rolę odgrywa psychika.Ja to wogle nie mógłbym iść wtedy do kuchni,gdyż gdy tam idę to odruchowo plądruję po szawkach szukając łakoci które lubię choć trudno to pogodzić z bieganiem.
Ale jakoś wytrzymałem i z 88 kg zrzuciłem gdzieś z szesnaście w dwa tygodnie.
A propo głodówki to słyszeliście rzekomo o ludziach którzy twierdzą że żywią się...energią z kosmosu tylko i wyłącznie bo tak twierdzą choć oszustów tego typu nie brakuje.Ja wolałbym aż tak nie ryzykować gdyż wyglądałbym jak gość z Oświęcimia-z obozu albo Bangladeszu.
Głodówka jest dobra jeśli faktycznie oczyszcza organizm z toksyn i innych szkodliwych rodników ale jeśli powoduje osłabienie organizmu i na trasie można paść to już nie warto ryzykować.U słabych psychicznie może wywołać anoreksję.We wszystkim trzeba mieć umiar. |
|
| | | |
|
| 2007-11-03, 09:19 to jest chyba rekord świata:)
2007-11-03, 08:35 - Martix napisał/-a:
O ile wiem to do takiej głodówki trzeba się przygotować gdyż inaczej można nie wytrzymać lub sobie zaszkodzić.Tu dużą rolę odgrywa psychika.Ja to wogle nie mógłbym iść wtedy do kuchni,gdyż gdy tam idę to odruchowo plądruję po szawkach szukając łakoci które lubię choć trudno to pogodzić z bieganiem.
Ale jakoś wytrzymałem i z 88 kg zrzuciłem gdzieś z szesnaście w dwa tygodnie.
A propo głodówki to słyszeliście rzekomo o ludziach którzy twierdzą że żywią się...energią z kosmosu tylko i wyłącznie bo tak twierdzą choć oszustów tego typu nie brakuje.Ja wolałbym aż tak nie ryzykować gdyż wyglądałbym jak gość z Oświęcimia-z obozu albo Bangladeszu.
Głodówka jest dobra jeśli faktycznie oczyszcza organizm z toksyn i innych szkodliwych rodników ale jeśli powoduje osłabienie organizmu i na trasie można paść to już nie warto ryzykować.U słabych psychicznie może wywołać anoreksję.We wszystkim trzeba mieć umiar. |
Matrix nie poleciałeś troche po bandzie z tym
"Ale jakoś wytrzymałem i z 88 kg zrzuciłem gdzieś z szesnaście w dwa tygodnie"
Jezeli sie faktycznie nie pomyliłeś to zdradż nam tejemnicę tego niewiarygodnego wyniku.
Pozdrawiam:)) |
|
| | | |
|
| 2007-11-04, 14:12
2007-11-03, 09:19 - TREBORUS napisał/-a:
Matrix nie poleciałeś troche po bandzie z tym
"Ale jakoś wytrzymałem i z 88 kg zrzuciłem gdzieś z szesnaście w dwa tygodnie"
Jezeli sie faktycznie nie pomyliłeś to zdradż nam tejemnicę tego niewiarygodnego wyniku.
Pozdrawiam:)) |
Nie jest to kit.Dosłownie chudłem "na oczach".Było to wtedy jak jeszcze ćwiczyłem na siłowni,miałem dużą masę i z wyglądu byłem misiowaty i przez to dość powolny.
Na siłowni był klub biegacza-WKB PIAST{od czerwca już tam nas nie ma}.Co niedziela spotykali się biegacze,ja ćwiczyłem przy tym żelastwie i bacznie im się przyglądałem.Uznałem że sylwetka biegacza jest fajniejsza i poza tym zauważyłem że biegacze są dość zgrani i zadowoleni z tego co robią.Zanim podjąłem decyzję że zacznę biegać rozmawiałem z wieloma biegaczami bo jakiś czas można było im w niedzielę ćwiczyć za darmo na siłowni.Te kontakty,to że interesuję się bieganiem w przeciwieństwie do innych ćwiczących zauważył jeden z biegaczy Marek W.i on namówił mnie na bieg-na pierwszy start.Było to po dwóch godzinach ćwiczenia na siłowni i niespodziewanie,nie miałem typowego stroju do biegania.Staru w biegach wręcz się bałem ale szybko to minęło.Wystartowałem,była to "Sztafeta wokół Morskiego Oka",dostałem nagrodę,zobaczyłem że to niezła zabawa,zaimponowali mi biegacze i "połknęłem bakcyla".Zrezygnowałem wtedy z siłowni poza niedzielą gdyż szybko chciałem uzyskać niezłą sylwetkę,znalazłem motywację do szybkiego odchudzenia się.Spotkało to się z dziwną reakcją kolegów ćwiczących gdyż nie mogli pojąć że gość który miał taką masę i klatę nagle przerzucił się na inną skrajność i zaczał się zmieniać,szybko chudnąć.Śmiali się ze mnie a ja se nic z tego nie robiłem.Musiałem z czegoś zrezygnować żeby coś innego osiagnąć.Biegałem dość dużo i prawie codziennie,było mi ciężko,szybko się męczyłem.Jadłem mało,nie dojadałem między posiłkami,odrzuciłem słodycze i rzeczy tłuste,nie jadłem kolacji,głodny kładłem się spać ale osłodziło mi to szybkie chudnięcie.Z zadowoleniem wskakiwałem na wagę i patrzyłem na swoją sylwetkę.Stawałem się coraz bardziej jak inni biegacze i bez żalu patrzyłem na to że straciłem masę.A wcześniej sam śmiałem się z innymi z biegaczy mówiąc np:'ale suchary i chuderlaki".Po jakimś czasie poczułem że jestem żwawszy,szybszy i jest mi lżej.I tak zostało do dziś.Powiem tyle,ze faktycznie szybko schudłem,upór był silny i w życiu bym już nie wrócił do dawnej sylwetki! |
|
| | | |
|
| 2007-11-06, 09:48 Miśkowatość maratońska :))
2007-11-04, 14:12 - Martix napisał/-a:
Nie jest to kit.Dosłownie chudłem "na oczach".Było to wtedy jak jeszcze ćwiczyłem na siłowni,miałem dużą masę i z wyglądu byłem misiowaty i przez to dość powolny.
Na siłowni był klub biegacza-WKB PIAST{od czerwca już tam nas nie ma}.Co niedziela spotykali się biegacze,ja ćwiczyłem przy tym żelastwie i bacznie im się przyglądałem.Uznałem że sylwetka biegacza jest fajniejsza i poza tym zauważyłem że biegacze są dość zgrani i zadowoleni z tego co robią.Zanim podjąłem decyzję że zacznę biegać rozmawiałem z wieloma biegaczami bo jakiś czas można było im w niedzielę ćwiczyć za darmo na siłowni.Te kontakty,to że interesuję się bieganiem w przeciwieństwie do innych ćwiczących zauważył jeden z biegaczy Marek W.i on namówił mnie na bieg-na pierwszy start.Było to po dwóch godzinach ćwiczenia na siłowni i niespodziewanie,nie miałem typowego stroju do biegania.Staru w biegach wręcz się bałem ale szybko to minęło.Wystartowałem,była to "Sztafeta wokół Morskiego Oka",dostałem nagrodę,zobaczyłem że to niezła zabawa,zaimponowali mi biegacze i "połknęłem bakcyla".Zrezygnowałem wtedy z siłowni poza niedzielą gdyż szybko chciałem uzyskać niezłą sylwetkę,znalazłem motywację do szybkiego odchudzenia się.Spotkało to się z dziwną reakcją kolegów ćwiczących gdyż nie mogli pojąć że gość który miał taką masę i klatę nagle przerzucił się na inną skrajność i zaczał się zmieniać,szybko chudnąć.Śmiali się ze mnie a ja se nic z tego nie robiłem.Musiałem z czegoś zrezygnować żeby coś innego osiagnąć.Biegałem dość dużo i prawie codziennie,było mi ciężko,szybko się męczyłem.Jadłem mało,nie dojadałem między posiłkami,odrzuciłem słodycze i rzeczy tłuste,nie jadłem kolacji,głodny kładłem się spać ale osłodziło mi to szybkie chudnięcie.Z zadowoleniem wskakiwałem na wagę i patrzyłem na swoją sylwetkę.Stawałem się coraz bardziej jak inni biegacze i bez żalu patrzyłem na to że straciłem masę.A wcześniej sam śmiałem się z innymi z biegaczy mówiąc np:'ale suchary i chuderlaki".Po jakimś czasie poczułem że jestem żwawszy,szybszy i jest mi lżej.I tak zostało do dziś.Powiem tyle,ze faktycznie szybko schudłem,upór był silny i w życiu bym już nie wrócił do dawnej sylwetki! |
No nieżle. Cóż może zdziałać determinacja i poświęcenie w walce o jakiś cel:)
Ja stanąłem na 92 kg i za nic nie mogę zrzucić więcej.
Chciałbym jednak do wiosny zejśc do 86 kg.(mój wzrost 186)
Ale wiem że aby tego dokonać to będę musiał dokonać małej rewolucji kulinarno - używkowej.
Na samą myśl o tym dygocze ze strachu:))))
|
|