2008-09-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Marzenia... (czytano: 1768 razy)
Marzyć każdy moze troche lepiej troche gorzej... W moim przypadku wystarczy polozyc sie w wannie, nalac cieplej wody do polowy (no juz teraz do przyslowiowego "Termometru", bo matka narzeka, ze duzo wody rodzinka zurzywa) i odplynac hen hen daleko. Najczesciej sa to tak poronione pomysly, ze trudno o nich tutaj pisac. Patrzac wstecz urojonym pomyslem moglo zdawac sie mysl, ze bede biegal, ze przebiegne maraton.. Swego czasu myslalem, ze moj zywot sie diametralnie zmieni. Maraton cos wielkiego - jako nie poczulem przyplywu odwagi w innych aspektach zycia. Niestety plan zmiany siebie bedzie trwal dluzej i wymaga wiecej poswiecenia i energii niz myslalem...
astanawiacie sie (a moze i nie, ale i tak o tym napisze), coz to zazwyczaj siedzi w mojej lepetynie. Pomijajac fakt, ze facetowi co pare minut w glowie tylko blondynki o duuuzych walorach ekhmm UMYSLOWYCH ;) marzy mi sie cos wielkiego. Cos co nikt badz malo kto bedzie mogl, chce i moze osiagnac. Swojego czasu czytalem o maratonie na biegunie polnocnym i saharze :) 2 ekstremalne biegi, dwie wspaniale przygody!! Wmawiam sobie, ze kiedys tam bede. Wiem , ze wymaga to nie lada wysilku i to nie tylko treningowego. Kasa (to przede wszystkim), szczegolnie na sprzet i wylot... Kondycja, sila, nogi.. Mam jeszcze wiele lat przed soba. Patrze czasem na zawody to raczej jestem jednym z mlodszych. Wszystko przede mna i napewno to jakos takos wyjdzie :)
Z bardziej realnych planow, badz innaczej blizej terminowych mam zdobycie wszystkich SZCZYTOW KORONY PL. Oczywiscie jak to ja zaczalem chodzic po gorach to od razu zdobylm Rysy ;) Reszta wiec to tylko kwestia czasu. Jak mi Bog da w zdrowiu kiedys sprobuje na Monteverest sie wpierniczyc. I znow ta kasa kasa... To sie laczy z wspinaczka na ktora mam ochote od dawna. :)
Nastepny w kolejce jest rower i MTB maraton :) Moj bike jest za ekhmm cienki i wstyd na nim jezdzic (1500zl buuu:/) marzy mi sie cos podobnego do machiny brata. Jakis 2kolowiec kolo 3-4tys :) Co tam samochod rower wazniejszy!
Taniec - zawsze chcialem umiec naprawde tanczyc. Raczej cos nowoczesnego :) Dalem sobie czas do przyszlego roku - wtedy na bank sie zapisze!
Wrescie musze ruszyc z ASG i Paintballem... niestety znow HAJS :(
W przyszlym roku zamierzam oddac 23 skoki spadochronowe, aby uzyskac tytul skoczka spadochronowego. (i znow ta kasa)
Chcialbym tez wreszcie sie na nartach nauczyc jezdzic. Ale to odloze w czasie, napewno nie na ta zime. Ostatnio bedac w gorach zauwazylem szlaki specjalnie pod biegi narciarskie. Ale to musi byc wypasne!! Juz wtedy postanowilem, ze kiedys bede na takich zawodach:)
Musze sie nauczyc plywac, chce wziac udzial w duathlonie i triathlonie, skok bangaee -ale to tylko we Francji z tamy ;)
itd. itd.
Pomyslow masa, czasu tak srednio, pieniedzy brak - jak zawsze :) Dochodze do wniosku, ze nie ucze sie zeby moc zyc godnie itd. lecz poto zeby miec na sport :P Bo nauka = dobra praca = kasiora = spelnienie marzen. Reszta jest bez znaczenia.
Ostatnio wpadla mi mysl, ze czuje sie niedoceniony i niedowartosciowany dlatego rzucam sie na wszystko co ekstremalne, aby pokazac (tylko komu?), ze jednak nie jestem, az taki zly... Chore,ale prawdziwe.
Nastepnym razem pisze w Wordzie i nie ciurkiem, bo szczerze sposob moj pisania niezbyt mi przypada do gostu. Wiem, ze moge lepiej!!
P.S Ahhh ten maraton hmmmm :)
Linki :
http://www.npmarathon.com/
http://www.saharamarathon.org
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |