W sobotę 17 listopada 2001 roku zainaugurowano przy pięknej, słonecznej i rze¶kiej pogodzie jesienno-zimow± serię biegów w Lesie Kabackim, któr± zorganizowano po raz pierwszy w zeszłym roku, okre¶lon± nazw± Tryptyk Ursynowski. Ponieważ biegi te nie figuruj± w drukowanych kalendarzach imprez informuję, że drugi bieg serii będzie miał miejsce 1 grudnia, a trzeci 22 grudnia. Zawsze w soboty, start w południe, trasa, wpisowe i zasady podobne jak w pozostałych kabackich imprezach. Każdy bieg będzie miał osobn± klasyfikację, nagrody ze wspólnej klasyfikacji, obejmuj±cej wszystkie trzy biegi i losowanie upominków będ± po trzecim biegu, na kiedy przewidziano też biegowy opłatek.
Kiedy pojawiłem się w towarzystwie żony i dzieci w szkole przy Hirszfelda, dopadł mnie przy zapisach Ziutek WoĽniak z pytaniem, czy chcę się dzi¶ ostro ¶cigać. Ponieważ nie chciałem, zaproponował mi poprowadzenie niewidomego biegacza. Dobra, nie ma sprawy. Ziarno zostało zasiane już wcze¶niej, ponieważ zgłosiłem się do tej roli przed Biegiem Niepodległo¶ci, jednak chętnych do prowadzenia niewidomych i niedowidz±cych było wtedy więcej niż potrzeba. Akcję podobnie jak poprzednio zainicjował Janusz, a współdziałali z nim Ziutek i Przemek Cie¶lak. Na starcie okazało się, że do poprowadzenia jest dwóch niewidomych, Ryszard Sawa i przydzielony mi Grze¶ Powałka, oraz jeden niedowidz±cy zawodnik. Dostałem opracowan± przez Janusza szczegółow± pisemn± instrukcję, jak prowadzić niewidomego biegacza, i sformowano dwie trójki oraz jedn± dwójkę.
Trójka składała się z prowadzonego niewidomego biegacza, poł±czonego z nim paskiem głównego prowadz±cego oraz prowadz±cego wspomagaj±cego, biegn±cego kilka metrów przed dwoma pozostałymi i dbaj±cego o woln± drogę. Ten złożony układ jest konieczny na miejscami w±skich le¶nych ¶cieżkach, z licznymi przeszkodami takimi jak kałuże, szlabany czy zwalone pnie, a przy tym pełnego rowerzystów i spacerowiczów.
Prowadz±cy wspomagaj±cy oznakowany jest jaskrawożółt± uprzęż±, ma też czerwon± latarkę, by z daleka rzucać się w oczy i sygnalizować potrzebę zwolnienia drogi. Prowadzony i główny prowadz±cy mieli na sobie jaskrawożółte koszulki.
W jednej trójce miał biec znany bywalec imprez biegowych Ryszard Sawa, prowadzony przez Janusza i eskortowany z przodu przez Przemka. W drugiej ja prowadziłem Grzesia, a przed nami miał biec Ziutek. Trzeci zespół stanowił biegacz niedowidz±cy prowadzony przez Anię, która wraz z mężem niedawno zaliczyła nowojorski maraton.
Stajemy na starcie w ¶rodku stawki, żeby ograniczyć do minimum zarówno wyprzedzanie, jak i bycie wyprzedzanym. Zawodników nie jest wielu, kilkadziesi±t osób, więc start wypada stosunkowo bezkolizyjnie. My jeste¶my najwolniej biegn±cym zespołem, dwa pozostałe znikaj± szybko w przodzie. Informuję Grzesia o przeszkodach, jakimi s± na razie tylko kałuże i koryguję kierunek biegu. Z wyprzedzeniem mówię o podbiegach i zbiegach oraz większych zakrętach. Istotne s± też informacje o rodzaju nawierzchni - kiedy droga wzmocniona jest wysypanymi cegłówkami trzeba wyżej podnosić nogi, kiedy leż± mokre li¶cie musimy uważać na po¶lizg. Ziutek na każdym pełnym kilometrze podaje czas. Tempo stabilizuje nam się na poziomie pięciu i pół minuty na kilometr. Raz musimy przej¶ć przez zwalony pień, dwukrotnie przecisn±ć się przez w±sk± bramkę przy drewnianym szlabanie, zabezpieczaj±cym rezerwat przed wjazdem samochodów. Koło Powsina za półmetkiem jest wielu spacerowiczów i rowerzystów, których Ziutek prosi o ust±pienie drogi błyskaj±c czerwon± latark±. Oczywi¶cie dziękujemy za każdym razem. Towarzyszy nam fotograf, więc pewnie u Ziutka w Internecie będzie można nas poogl±dać.
Docieramy do mety z czasem ok. 55 minut. Jest ona wyznaczona kolorow± ta¶m±. Kiedy wpadamy w jej zawężenie Grze¶ raptem przyspiesza, co może skończyć się kolizj±. Mój bł±d, nie powiedziałem mu dokładnie jak blisko jest meta. Ale jako¶ go wyhamowali¶my. Po podaniu numerów musimy szybko przesuwać się dalej, bo widzę finiszuj±c± Marysię Teichert. Janusz podaje herbatę, Grze¶ jest zadowolony z prowadzenia, więc może jeszcze powtórzymy ten układ. Mówi, że trudny teren zmuszał go do stałego napięcia i to trochę spowolniło nasz bieg. Woli biegać po asfalcie, jak przed tygodniem w Biegu Niepodległo¶ci.
Obok kortu tenisowego koło szkoły na Hirszfelda konsumujemy kiełbaski z grilla (najadło się ni± przemarĽnięte trochę moje potomstwo) a szklank± piwa dzielę się z Ani± (moj± żon±) bo zaraz siadam za kółko.
No to mam za sob± kolejne ciekawe do¶wiadczenie. Janusz obiecał przysłać mi instruktarz prowadzenia niewidomego biegacza. Jego publikacja w "Maratonach..." może zachęci jeszcze kogo¶ do pomocy tym nietypowym zawodnikom we wzięciu udziału w imprezach biegowych. Jakby jacy¶ uczestnicy Tryptyku chcieliby się przył±czyć następnym razem, to czekam na zgłoszenia: zocha3@wp.pl.
|