2015-11-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| BIEGANIE JAK NARKOTYK (czytano: 1472 razy)
Zapewne niejeden blog już został napisany, w którym autor mówił co daje mu bieganie. Nie czytałem wszystkiego, co powstało w tej kwestii, ale pragnę podzielić się swoimi przemyśleniami na ten temat.
BIEGANIE WCIĄGA
Wciąga i to bardzo. Gdy zaczynałem nie zdawałem sobie sprawy, że bieganie stanie się istotną częścią mojego życia. Myślałem, że będzie to pasja na chwilę, na krótki czas, ale gdy skosztowałem biegania, zaraziło mnie to na długo. Na początku wyzwaniem było przebiegnięcie kilku kilometrów. Przypominam sobie ten czas, gdy wracałem do domu pokonany przez trasę - maszerując pieszo.
Ale również pamiętam kolejne sukcesy związane z przebiegnięciem kolejnych kilku kilometrów więcej. Gdy zrobiłem pierwszą pętlę (ok. 10 km), która pozwalała mi wrócić do domu inną drogą niż zacząłem bieg byłem z siebie niezwykle dumny.
Pierwszy start w poważnym biegu też rodził we mnie szereg pytań. Wynikały one głownie z obawy jak wypadnę w gronie profesjonalnych biegaczy. I tu miłe wspomnienie - byłem w środku stawki i wyprzedziłem nie jednego biegacza, który nosił koszulkę klubową, a ja biegłem tylko w koszulce organizatora, jako typowy amator bez żadnej biegowej tożsamości.
Później podchodziłem do kolejnych dystansów - półmaraton, maraton i przypuszczam, że nie wydałbym kupy kasy aby wystartować gdzieś w jakimś wielkim mieście, nie wiedząc czy podołam dystansowi. Startowałem w biegach organizowanych lokalnie. To że półmaraton czy maraton odbywał się na miejscu, u siebie, było najlepszą motywacją aby podjąć wyzwanie i wziąć w nim udział. W tym miejscu chcę podziękować wszystkim lokalnym "OSZOŁOMOM" którzy wkładają całych siebie aby w swoich miejscowościach zorganizować coś (biegi) dla innych.
Dzisiaj stoją przede mną kolejne wyzwania - poprawienie życiówki na danym dystansie, zaliczenie kolejnego dystansu itp. Dlatego często wcześnie rano gdy rodzina śpi, lub późno w nocy (to bardziej preferuję), gdy wszyscy w domu idą spać ja zakładam strój, buty i idę pobiegać. Pobiegać dla siebie, dla satysfakcji z kolejnych przebiegniętych kilometrów. Z wysiłku, który potem zwieńczony jest dobrym wynikiem w czasie biegu.
Pamiętam, jak oglądając w TV program o bieganiu jeden młody człowiek powiedział pewną prawdę, że bieganie jest jedynym sportem, gdzie podczas zawodów wszystko wychodzi lepiej niż w czasie treningu. Dzisiaj wiem że to prawda. I mogę zapewnić wszystkich początkujących biegaczy aby się nie bali startować w zawodach. Bieg w grupie i z kibicami na trasie dodaje skrzydeł i pozwala na "przechodzenie samego siebie". Ja lubię jak na biegu są kibice, jak dopingują i przybijają piątki, bo z każdą przybitą piątką czuję jakby część energii od nich przeszła do mnie wspierając mnie na dalszą część dystansu.
Dlatego uwielbiam biegi w mieście - w centrach, gdzie przychodzi dużo kibiców. Oni dodają mi sił. Wiem, że biegnę dla siebie, ale przez nich biegnę lepiej.
Dziś nie ma dnia, gdy nie zaglądam na jakieś biegowe strony. Szukam biegów, szukam wszystkiego co warto wiedzieć o bieganiu. I biegam - nie codziennie, ale w miarę regularnie 2-3 razy w tygodniu. Szukam imprez biegowych w okolicy i gdy mogę, to staram się w nich startować.
Bieganie stało się moim życiem, potrzebą, czymś co muszę mieć. Daje mi przyjemność, motywuje do działania. Wydaje mi się, że jest z nim jak z każdym innym nałogiem - wciąga, że w końcu trudno wyobrazić sobie życie bez niego. Czasem słyszę, że przecież to niczemu nie służy, że mogę ten czas poświęcić na robienie czegoś pożytecznego, ale JA WIEM ŻE TO CO ROBIĘ MA SENS.
A CO WY O TYM SĄDZICIE?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2015-11-08,19:51): Zadałeś pytanie na które odpowiedzieć można tylko blogiem.Pozostaje nam czytać je kolejno lub pisać.Tutaj trochę ciasno a sprawa poważna :-) Robert_J (2015-11-08,23:25): Może to i racja, że komentarz jest zbyt krótki aby się wypowiedzieć a ten temat. Zatem czekam na bligii w tym temacie.
|