Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

GrandF
Panfil Łukasz
LKS Maraton Turek

Ostatnio zalogowany
2024-10-17,17:31
Przeczytano: 777/2185925 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/1

Twoja ocena:brak


EFL Bydgoszcz – subiektywne spojrzenie
Autor: Łukasz Panfil
Data : 2015-06-16

W niedzielny wieczór z mieszanymi uczuciami opuszczałem bydgoski stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka. Rozegrany tam wczoraj Europejski Festiwal Lekkoatletyczny jest jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu Polskiej Królowej Sportu. W mojej hierarchii najważniejszym. Tym bardziej z niecierpliwością oczekiwałem 14 czerwca. Mimo iż wiedziałem, że dwie ostatnie edycje były znacznie skromniej obsadzone niż poprzednie, EFL zakodowałem w głowie jako spektakl oscarowy.

W 2001 roku podczas pierwszej edycji imprezy kibicowałem bratu startującemu w biegu na 3000m z przeszkodami. 9 lat później uczestniczyłem w EFL jako przedstawiciel mediów, a przed trzema laty pracowałem na mitingu przy pomiarze czasu z ramienia niezastąpionej firmy DomTel-Sport. Mam pewien przekrój przez całe 14-lecie istnienia mitingu. Obserwowałem z radością rozwój tegoż święta. Jednak wczoraj po dwudziestej pierwszej schodziłem z korony stadionu bardzo zasmucony, a z reguły sam sobie zarzucam patrzenie na ten lekkoatletyczny świat przez różowe okulary.


W środku - Artur Ostrowski - rekordzista Polski na 1500m. Nr 33 - Mistrz Polski w biegach przełajowych Tomasz Osmulski. Pierwszy od prawej -Mateusz Borkowski



Błyskawice górą!

Po tym malkontenckim wstępie można odnieść wrażenie, że na stadionie mistrza Krzyszkowiaka nie działo się nic wartego odnotowania. Wręcz przeciwnie, padło kilka europejskich wyników. Prześledźmy zatem jasną stronę 15. Europejskiego Festiwalu Lekkoatletycznego. Tegoroczna odsłona stała zdecydowanie pod znakiem bardzo dobrych występów sprinterów. Padły minima kwalifikacyjne na sierpniowe mistrzostwa świata w różnych konkurencjach biegów krótkich. Doskonale zaprezentowały się nasze szybkobiegaczki. Pod nieobecność tej najmłodszej – Ewy Swobody, po rekordy życiowe sięgnęły doświadczone i utytułowane – Marika Popowicz i Anna Kiełbasińska. Uzyskały odpowiednio - 11.28 i 11.34. Rezultat Popowicz plasuje ją obecnie na 9. pozycji polskiej listy All-Time. Kiełbasińska „wskoczyła” na 12. miejsce najlepszych polskich specjalistek od stumetrówki. Rezultaty te cieszą szczególnie w perspektywie konstruowania składu reprezentacyjnej sztafety 4x100m. Dodajmy, że wspomniana Swoboda uzyskała w tym sezonie 11.24 (8. rezultat w historii polskiej LA). 11.28 Mariki Popowicz jest o 0.02s lepsze od minimum kwalifikacyjnego na MŚ do Pekinu.

Rezultat lepszy od wskaźnika na Pekin uzyskała w biegu na 100m p.pł. Karolina Kołeczek. 22-latka poprawiła rekord życiowy i wpisała się na 8. pozycję krajowej tabeli All-Time ex-aequo z Danutą Straszyńską, Teresą Nowak i Bożeną Nowakowską. Jako, że Karolina startuje jeszcze w kategorii do lat 23, na początku lipca weźmie udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Tallinie z niemałymi szansami na medal. Wynik 12.91 stawia ją na drugiej pozycji europejskich list w bieżącym sezonie właśnie w kategorii zawodniczek 20-22-letnich.

Wiadomo było, że na MME w Tallinie zobaczymy naszą największą nadzieję na niskich płotkach – Patryka Dobka. Następca Januszewskiego i Plawgi zdołał w niedzielę sięgnąć do jeszcze głębszych rezerw i uzyskał minimum na pekińskie MŚ. Uzyskane 49.38 stawia go na pozycji lidera najszybszych Europejczyków w kategorii młodzieżowców i 25 miejscu na świecie w gronie seniorów. Istnieją jednak wszelkie podstawy ku temu, by sądzić że Dobek pobije jeszcze w tym sezonie rekord życiowy (49.13), a wyniki poniżej 49 sekund to już obecnie światowa ekstraklasa. Warto również wspomnieć o występie trzeciego na mecie Rafała Omelki. Podopieczny Marka Rożeja sukcesywnie zbliża się do bariery 50 sekund. Uzyskane w Bydgoszczy 50.35 odbiega o 0.09s od rekordu życiowego zawodnika. Biorąc pod uwagę fakt, że Rafał wrócił do biegania płotków w ubiegłym roku po 4-letniej przerwie istnieje realna szansa, że 50 sekund jeszcze w tym sezonie „pęknie”.


Karolina Kołeczek tuż po uzyskaniu minimum
kwalifikacyjnego na MŚ w Pekinie (12.91)



Niezwykle ciekawie zapowiadał się bieg na 200m z naszym eksportowym Karolem Zalewskim. Głównym rywalem Polaka był południowoafrykański sprinter Henricho Bruintjies, który przed tygodniem w Pradze błysnął doskonałym wynikiem na 100m – 10.06! Starszy o 21 dni od Zalewskiego Bruintjies okazał się o dwie setne lepszy uzyskując 20.62. Drugim bohaterem tej konkurencji został Kamil Masztak. Zawodnik „Grunwaldu” Poznań rezultatem 20.82 poprawił o 0.03s rekord życiowy. Oprócz doskonałej wartości uzyskanego wyniku na uwagę zasługuje fakt, że Masztak ma już 31 lat! Sprintera z „trójką” z przodu skazuje się już z reguły na sportowy niebyt. Masztak po raz kolejny udowadnia, że jest w stanie biegać szybko. Kilkadziesiąt minut wcześniej zwyciężył w mocniejszej serii dystansu dwukrotnie krótszego. 10.45 uzyskane na 100m jest jego trzecim wynikiem w karierze (ex-aequo z trzema identycznymi wynikami uzyskanymi w latach 2008 i 2005). Kamil od pięciu lat nie biegał tak szybko.

Bardzo dobrym prognostykiem przed występami sztafetowymi był bieg naszych najlepszych zawodniczek na dystansie jednego okrążenia. Martyna Dąbrowska, Justyna Święty, Małgorzata Hołub i Monika Szczęsna – wszystkie zeszły poniżej 53 sekund (odpowiednio 52.23, 52.47, 52.72. 52.81)

Powrót Wojciechowskiego

Fantastycznym widowiskiem za sprawą jednego aktora był męski konkurs skoku o tyczce. Borykający się od wielu lat z kontuzjami Paweł Wojciechowski przypieczętował ostatecznie swój powrót do skakania na najwyższym, światowym poziomie. Rywale nie zmusili Pawła do wzniesienia się na wyżyny tyczkarskiego kunsztu. Czech Michal Balner (rekord życiowy -5.75) zakończył konkurs na 5.60. Szukający wciąż formy Przemysław Czerwiński (r.ż. – 5.82) zdołał wyskakać zaledwie 5.20. W związku z osamotnieniem na placu boju Wojciechowski walczył wyłącznie z coraz wyżej wędrującą poprzeczką. Bydgoska publiczność na stadion im. Zdzisława Krzyszkowiaka przyszła właśnie dla niego. Przy aplauzie zebranych kibiców Wojciechowski w trzeciej próbie pokonał 5.80! Jest to piąty wynik w karierze zawodnika i piąty rezultat bieżącego sezonu na listach światowych. 5.80 jest wysokością, która w ostatnich latach bardzo często stanowi ostateczne rozdanie medalowe podczas imprez międzynarodowych.


Mistrz Świata w skoku o tyczce sprzed 4 lat - Paweł Wojciechowski



W pozostałych rolach...

Nie było zaskoczenia w rzutach. Wygrywali faworyci z przyzwoitymi, acz odbiegającymi od ich maksymalnych możliwości rezultatami. Anita Włodarczyk posłała młot na odległość 74.29, pokonując o 5m drugą z naszych eksportowych zawodniczek – Joannę Fiodorow. W rzucie dyskiem, osamotniony na placu boju Robert Urbanek uzyskał 63.47. W tym roku rzucał już 2 metry dalej. W biegu na 800m stabilną formę potwierdził nasz ogromny talent Mateusz Borkowski. 18-latek uległ tylko znacznie bardziej doświadczonym, norweskim braciom Roth (rekordy życiowe 1:46.15 i 1:47.10). Wygrał młodszy i słabszy z rodzeństwa – Andreas w czasie 1:48.00. Borkowski uzyskał 1:48.44 (w tym roku już 1:47.73). W bieżącym sezonie Mateusz obiera wyraźny kierunek na biegi średnie. W zeszłym roku jeszcze jako junior młodszy prezentował olbrzymi wachlarz możliwości uzyskując 48.87 na 400 i 8:28.89 na 3000m.

Bolączki

Do występu Pawła Wojciechowskiego sytuacja na trybunach przypominała rzeczywistość mitingów okręgowych – miejsca zajmowali wyłącznie zawodnicy, trenerzy i inne osoby w bliższy sposób związane z Królową Sportu. Jako, że Wojciechowski jest Bydgoszczaninem podczas konkursu męskiej tyczki zasiedli „ludzie z zewnątrz”. Po ostatniej próbie na 5.92 90% wstało i opuściło stadion mimo kilku konkurencji, której pozostały do rozegrania. Sięgam pamięcią 5 lat wstecz kiedy publiczność bawiła się przedstawieniem. Gdzie oprócz wartości sportowej były inne akcenty np. mistrz świata w pchnięciu kulą Christian Cantwell śpiewający na cały stadion „don’t worry be Hoffa”, parafrazujący utwór Bobby"ego McFerrina. „Nie martw się, bądź Hoffą” śpiewał Cantwell w kierunku swojego reprezentacyjnego kolegi Reese Hoffy. Wówczas Cantwell wygrał, Tomek Majewski był trzeci, a bohater piosenki Hoffa – czwarty. Wszyscy bawili się świetnie, a pierwsza trójka osiągnęła rezultaty powyżej 21 metrów.


Rekordzistka Świata w rzucie młotem - Anita Włodarczyk



Wczoraj nikt nie śpiewał.

Widowiskiem, szczególnie przykrym był bieg na 3000m z przeszkodami. Konkurencja, która miała status memoriału Bronisława Malinowskiego stała na dramatycznie niskim poziomie. 21 lat temu po rozgrywanym corocznie w Grudziądzu mitingu memoriałowym Bronka, jego brat, obecnie od trzech kadencji prezydent Grudziądza Robert Malinowski użył bardzo drastycznych słów:

„Brat w grobie się przewraca na widok biegu na 3000m z przeszkodami, w którym najlepszy z Polaków uzyskuje czas 8 minut 43 sekundy”

Co Bronek powiedziałby na bieg poświęcony jego pamięci, w którym najlepszy Polak osiąga metę w równe 9 minut? Taki właśnie rezultat uzyskał nasz najszybszy przeszkodowiec podczas EFL. Mało tego, zaproszeni reprezentanci Kenii mimo ich III-ligowego poziomu (zawodnicy z przedziału 8:22-8:29) nie wznieśli się nawet i na ten pułap. Zwycięzca zdołał wymęczyć 8:41. 5 lat temu podium dawał rezultat 8:20, przed trzema laty zwycięzca uzyskiwał 8:17. Przeszkodowe anty – show zabolało mnie szczególnie, ze względu na mój bardzo osobisty stosunek do samego Bronka. W tym samym dniu doskonale dysponowany ostatnio Krystian Zalewski uzyskał w Rabacie 8:24…

W poprzednich edycjach festiwalu kibice mieli sposobność podziwiania krajowego trzonu danej konkurencji niemal w komplecie. Tym bardziej trudno pasjonować się np. biegiem na 800m mając świadomość absencji trójki naszych utytułowanych zawodników – Lewandowskiego, Kszczota i Kuciapskiego. Wszyscy oni posiadają już minimum na MŚ w Pekinie. Niedosyt pozostaje po rozegraniu każdej konkurencji, w której krajowy stan posiadania obejmuje przynajmniej dwóch zawodników światowej klasy. Nawet w przypadku braku gwiazd międzynarodowych kibice mogą się pasjonować pojedynkiem w wewnętrznym obozie naszej reprezentacji. Przeprowadzony bez echa konkurs rzutu dyskiem miałby zupełnie inny kształt gdyby Robert Urbanek stoczył walkę z Piotrem Małachowskim. Mimo iż cieszy rekord życiowy Syntii Ellward zabrakło Jóźwik i Cichockiej. Ta pierwsza zanotowała w niedzielę bardzo dobry start uzyskując najlepszy wynik w sezonie – 2:00.33. Uczyniła to w… Rabacie.

To nie przypadek, że zawodnicy mający na własnym podwórku doskonały przed laty miting wybierają start w stolicy Maroka. Sednem słabej kondycji Europejskiego Festiwalu Lekkoatletycznego są oczywiście pieniądze. Budżet mitingu jest nieporównywalnie niższy niż w latach ubiegłych. Kwota, którą EFL otrzymał z budżetu miasta jest porażająca. Idąc najprostszym tokiem myślenia – od roku 2013 piłkarska sekcji Zawiszy Bydgoszcz gra w ekstraklasie. Dziwnym zbiegiem okoliczności od dwóch lat ranga mitingu drastycznie spadła. Krzysztof Wolsztyński, dzięki któremu w dużej mierze Bydgoszcz stała się w ostatnich latach lekkoatletyczną stolicą Polski stworzył na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka lekkoatletyczne widowisko przez duże „L” i duże „A”. Posiadając tak ograniczone środki i tak dokonuje cudów, aby ciągłość mitingu podtrzymać. W 2017 roku miastu przyznano po raz drugi w jego historii organizację Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Według prezydenta Bydgoszczy jest to bodziec, do przywrócenia świetności festiwalowi. Zastanawiającym jest jednak, czy aby czynnikiem motywującym do powtórnego inwestowania w „lekką” nie jest spadek piłkarskiej „Zawiszy” z ekstraklasy…

Analfabetyzm

Inwestowanie w piłkę nożną stało się naturalnym zjawiskiem w polskiej rzeczywistości sportowej. Piłka jest doskonałym nośnikiem reklamowym, posiada rzesze kibiców i „zmiecie” z lokalnego podwórka najlepsze międzynarodowe show w każdej innej dyscyplinie sportu. I tutaj pojawia się globalny problem atrakcyjności lekkiej atletyki. Siedząc wczoraj na trybunach szczególną uwagę skupiłem na przysłuchiwaniu się dyskusjom wśród publiczności. Ludzie nie rozumieją lekkiej atletyki. Dyscyplina staje się hermetycznym tworem pojmowanym tylko przez jej najbliższe środowisko. Serie, kolejki, falstarty, zróżnicowane formy ruchu, a co za tym idzie grad wyników, nieczytelnych dla przeciętnego Kowalskiego powoduje omijanie lekkoatletycznych aren przez potencjalnych kibiców.


Mateusz Borkowski - wschodząca gwiazda polskich biegów średnich



Jestem za wydaniem „przewodnika po lekkiej atletyce”, najkrótszego, oszczędnego, napisanego najprostszym językiem, który pozwoli zrozumieć złożoność tejże dyscypliny. Darmowe funkcjonowanie takiej publikacji pozwoli kibicom zrozumieć na co w ogóle patrzą. Wczoraj prezydent Bydgoszczy obwieścił radosną nowinę wspomnianego przyznania Bydgoszczy Mistrzostw Europy U-23. Nowina owszem – jest radosna, ale podejrzewam, że 99% kibiców przybyłych na stadion nie ma pojęcia cóż znaczy magiczne „U-23”. „Under-23”, czyli mistrzostwa Europy do lat 23, a ściślej mówiąc zawodników 20,21 i 22 –letnich.

Idąc dalej w tym kierunku lekka atletyka stanie się tak zrozumiała jak język lapoński, którym posługuje się 35 tysięcy osób na całym świecie...



Komentarze czytelników - 6podyskutuj o tym 
 

Admin

Autor: Admin, 2015-06-16, 17:16 napisał/-a:
Ja już teraz nie rozumieć, po co rzucać oszczep, skoro sędzia i tak odskakuje, to jakie szanse ma się żeby go trafić za 10 punktów jak on tak odskakuje i odskakuje? Chociaż kiedyś widziałem taki film Apocalipto, jak rzucali różnymi rzeczami w sędziego a on uciekał - w końcu go trafili, ale im było łatwiej bo rzucało kilku na raz. Więc może by tak wszyscy oszczepami mogli na raz rzucać, wtedy większa szansa że się sędziego trafi, a po kolorze oszczepu można byłoby zgadnąć kto trafił bo każdy oszczep byłby w barwach narodowych jak u kolarzy.

 

Admin

Autor: Admin, 2015-06-16, 17:31 napisał/-a:
Aha, no i tak mi się jeszcze przypomniało, że w tym Apocalipto rzucali wszystkim na raz - kamieniami, oszczepami, dzidami i młotkami. To może i lepiej byłoby jakby na stadionie też wszystkim na raz rzucali, a nie jednego dnia jednym, a innego drugimi - widowisko by na tym zyskało, a i Ci sędziowie musieliby bardziej zygzakować co fajnie w kamerach by wygladało a nie jak teraz stoją sobie wygodnie i nic nie robią prawie.

 

Piotr Fitek

Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2015-06-16, 21:24 napisał/-a:
jeśli nie ma czegoś takiego na rynku, to bardzo fajny pomysł.
Chętnie bym się przyłączył do opracowania takowego.

 

13

Autor: 13, 2015-06-16, 23:10 napisał/-a:
Panfil, jeśli posiada pan patent na mądrość to dobrze, bo takich ludzi potrzeba temu krajowi.Gdy ja chodziłem na lekką ......nie rób chłopie z nas idiotów pisząc że my nie rozumiemy co to są Mistrzostwa Europy do lat 23.Pozdrawiam i życzę trochę więcej pokory w słowie pisanym.Na stadionie oczywiście byłem.

 

13

Autor: 13, 2015-06-16, 23:15 napisał/-a:
ciekawe skąd pan wziął te 99%

 

GrandF

Autor: GrandF, 2015-06-16, 23:20 napisał/-a:
Panie Lenc. Pan jesteś z branży. Pan lekką znasz. Ja mam na myśli tych przypadkowych ludzi, którzy przychodzą na stadion "bo coś się dzieje".

 



















 Ostatnio zalogowani
cumaso
16:47
Admin
16:15
Raffaello conti
16:08
Zedwa
15:57
chris_cros
15:51
maratonczyk
15:18
zefir
15:08
Grzesix
14:39
zbig
14:37
czewis3
14:05
Marco7776
13:51
smszpyrka
13:35
_Artur_
13:22
Time-Sport
13:13
fit_ania
13:10
Maciej
13:01
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |