2011-09-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Interwały po swojemu pod Kłobuck (czytano: 1380 razy)
Postanowiłem pisać bloga, może to ułatwi mi motywację do biegania, która czasami lekko słabnie. Pomimo dosyć dużego zaawansowania w trening, regularne sesje trzy i cztery razy w tygodniu momentami stwierdzam, że jest to nikomu nie potrzebne. I tak będę drugim Heile. Ale kiedy tak pobiegam wracają marzenia o wygranych i bieganie nabiera sensu. Dlatego od czasu do czasu postaram się przelać niektóre elementy mojej biegowej mentalności drogą elektroniczną na ekrany waszych LCD"ków ku przestrodze, że warto mieć marzenia i wytrwale do nich dążyć.
Dzisiaj odbyłem pierwszą sesję treningową, którą zatytułowałem "interwały". Z mojego jeszcze znikomego pojęcia na temat nomenklatury biegowej oraz dotychczasowych doświadczeń przeprowadziłem ten trening zgodnie z moim obecnym stanem wiedzy.Czas biegu każdego kilometra wyszedł lekko powyżej 4 min, wobec czego czas przerwy powinien być krótszy, więc trwał około 3 min. Nie wiem czy dobrze to przeprowadziłem, ale tak chcę potrenować - może da to jakieś efekty... Ambitnie zaplanowałem 10 odcinków po 1km, aby na całej długości tego dystansu poprawić szybkość. Niestety realia dopadły mnie już po pierwszym kilometrze. Ustaliłem wtedy limit na 3 odcinki po 1km :) I dobrze, że tak zrobiłem, bo nigdy wcześniej nie wprowadzałem takiego bodźca, jakim jest interwał. Ale do rzeczy...
Przebiegłem 3 odcinki po 1km, kolejno 4:05, 4:08, 4:12. Po biegu nogi nie bolały, ale płuca nie czuły się zbyt dobrze, ja sam również. Tętnienie w uszach, ciężka głowa - jakbym przebiegł moje mocne 10km w Zajączkach. No, może tam było gorzej, bo prawie traciłem ostrość i ściemniało się, ale tutaj również było już coś nie tak z moja fizjologią, bo głowa nie działała, jak trzeba. Ale cieszę się, że zaznałem tego typu bodźca. Teraz wiem, że bieganie w takim mocnym tempie musi na całych 10km być poprzedzone licznymi interwałami, aby w ogóle zdać sobie sprawę jak to szybko się leci. Założeniem jest osiągnięcie 40 min na 10km do końca roku 2011, zobaczymy czy uda się to zrealizować. Zajączki przebiegłem w 44:12 min, przede mną Kłobuck, do którego jeszcze jeden dzień interwałowy przede mną, relacja w najbliższy piątek, może uda się zrobić więcej niż 3 odcinki :P
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |