2024-11-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Brzeziński Bieg Niepodległości 2024 (czytano: 23 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/people/Stowarzyszenie-Klub-Biegacza-Brzezi%C5%84skie-Dziki-/10005451381864
Po Serocku (27.10) to już druga impreza z nazwą Bieg Niepodległości w tym roku. A przez ostatnie lata mam same dobre wspomnienia z takich imprez. To za sprawą dwukrotnych wygranej w kat. OPEN Nordic Walking w m. TUREK (Wielkopolskie). Ewa też tam raz wygrała a raz była druga. Ale tym razem nie wygrane się liczyły a ciekawość jaki wynik osiągnę w dobrej stawce na trasie 5,1 km. Czułem, że jest szansa poprawić najlepszy od roku wynik z Serocka. Trasa trochę za bardzo pokręcona z czterema agrafkami. A to zawsze trochę wybija z rytmu marszu. Wiedziałem, że co najmniej trzech rywali może być poza zasięgiem. I tak się stało. Ale niczemu nie przeszkadzało, bo nie za daleko odeszli do przodu. Mniej więcej jedną minutę. Wiedząc ile mam lat pogodziłem sie z taką sytuacją ale napierałem na tyler, że na mecie okazało się, że na dystansie 5 km NW to mój najlepszy czas od roku a może nawet od kilku lat. Trgo nie sprawdzałem. Ale w ostatnim czasie przeniosłem się z poziomu 34-36 min na 5 km na poziom 32-34 min. A to bardzo dobra wiadomość. W ciągu ostatnich 12 miesięcy trzy razy maszerowałem na poziomie 34 min. (różnice sekundowe), żeby w serocku poprawić się o ponad pół minuty. Teraz w Brzezinach dorzuciłem kolejne sekundy (chociaż oficjalnie trasa liczyła ponad 5,1 km. Jakby odjąć te ponad 100 m to może by było około 33 min. To tylko gdybanie ale miłe gdybanie. Myślę, że jeszcze pół roku temu uczciwie trenując ale z odzywającymi sie urazami nie byłbym w stanie uwierzyć, że pod koniec roku będzie taki miły postęp w wynikach. Z drugiej strony na tyle znam swój organizm, że wiem skąd się to wzięło. Ten progres. Może nie jakiś spektakularny ale biorąc wszystkie okoliczności pod uwagę to wprowadza poczucie, że moja zabawa w trening ma "ręce i nogi" pomimo tego, że nie korzystam z trenerów i nie staram się realizować schematów treningowych , które sprawdziły się u innych. Wiem, że raczej mądrzejsze podejście jest wtedy jak ktoś z boku koryguje trening. Ale przyzwyczaiłem się do samotnego wypracowywania formy. I po raz kolejny w życiu udało się poprawić tzw. siłę startową (biegową) co ma przełożenie na poprawę tempa na trasie. Jakby to powiedział znajomy ze stolicy znalazłem MOC. Teraz należy o nią dbać po to aby nie przesadzić z zabawą w trening. A co do imprezy to taka typowa lokalna. Obliczona na 100 uczestników w biegu na 5 km i 5 km NW. Czyli typowa dla poziomu powiatowego. Ale w konkurencji mężczyzn NW wystartowali trzej czołowi w województwie łódzkim kijkarze z poziomu 30-32 min. To mój drugi start w Brzezinach. Dwa lata temu dyskwalifikacja po pomyłce (złym pokazaniu kierunku marszu przez druha z OSP). Tak, że źle wspominałem przedmieścia Brzezin, gdzie pod koniec września na trudnej leśnej trasie nie dotarłem do mety. Ciekawe, czy niedzielny start 10.11 nie odbije się na dalszym treningu, bo poczułem w mięśniach trudy tego marszu po mieście i parku w Brzezinach. Dzień później dało się wykonać kolejny intensywny trening. To też był sprawdzian tego czy wszystko w porządku. Mam nadzieje, że nie przesadziłem i nadwyrężone mięśnie zaczną pracować prawidłowo.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |