2024-07-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powrót do Młyna (czytano: 1767 razy)
Młyn Trail Michałowice 2024 –po 5 latach ponownie wzięłam udział w tej świetnej imprezie. W 2019, kiedy Młyn odbył się po raz pierwszy, biegałam intensywnie, ciekawa byłam każdej nowej imprezy w okolicy, więc zawitałam też do pobliskich Michałowic. Leśne ścieżki, polne dukty i trochę asfaltu, podbiegi i zbiegi, to wszystko co najbardziej lubię i na szczęście nic się nie zmieniło. Pamiętam, że wtedy były to jedne z lepiej zorganizowanych zawodów, w których brałam udział. Przeczytałam nawet swój wpis z pierwszej edycji i właściwie wszystko mogłabym powtórzyć. Bardzo dobra organizacja od momentu zapisów ( dużo szczegółowych informacji i przypominajek), wygodny parking na którym wszyscy mogli się pomieścić, niezmiennie dobrej jakości skarpetki w pakiecie no i oczywiście sam bieg z urozmaiconą, dobrze oznaczoną trasą, nawet w niektórych miejscach widziałam ostrzeżenia przy korzeniu i wystającym kamieniu. Na całej trasie wolontariusze wskazujący kierunek, punkty żywieniowe i na koniec gorąca atmosfera na mecie.
Muszę przyznać, że brakowało mi ostatnio tego gwaru, tej wyjątkowej atmosfery święta biegowego. Nie biegam już tak często jak kiedyś, rower jednak lepiej mi służy i częściowo, a prawdę mówiąc w dużej mierze, zastąpił mi aktywność biegową, dlatego do tych zawodów nie przygotowywałam się w ogóle, zwłaszcza, że kilka dni wcześniej złapałam zapalenie ucha i nawet nie byłam pewna czy uda mi się wystartować. Na szczęście stanęłam na mecie i przebiegłam 11 km z całkiem dobrym wynikiem, który dał mi 2 mc w kategorii. Nie było może takiej pełnej energii, jak dawniej, ale też nie wymagałam od siebie zbyt dużo, zdaję sobie sprawę, że jeden trening w tygodniu nie wykręci mi idealnego wyniku.
Mam wrażenie, że potrzebuję teraz więcej czasu na samą regenerację, niby nie był to bardzo wymagający dystans, ale czułam, że te 11 km dało mi mocno w kość. Na rowerze mogę przejechać 50 km po górkach i mój organizm nie odmówi następnego dnia kolejnej wymagającej trasy, ale w bieganiu uruchamiam zupełnie inne mięśnie, które na co dzień nie są tak eksploatowane, więc od razu odczuwam większe zmęczenie. Swoją drogą, jak patrzę na ilość kobiet w mojej kategorii, to nie ma ich wiele, cieszę się, że mimo różnych przeszkód, ciągle udaje się mi się utrzymać tą minimalną formę, która daje mi satysfakcję z ukończenia zawodów.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu kokrobite (2024-08-12,18:51): Brawo! Radość najważniejsza. Wyglądasz fantastycznie. Jak zawsze. Pozdrawiam! aspirka (2024-09-10,11:36): Dziękuję i lecę po więcej!
|